Mitem jest, że polska energetyka wiatrowa to wyłącznie korporacje z zagranicznym kapitałem. Ogólnoświatowa tendencja dynamicznego rozwoju odnawialnych źródeł energii zachęciła do inwestowania w zielone technologie także polskich małych i średnich przedsiębiorców, niejednokrotnie pasjonatów takich rozwiązań. Posłowie przygotowują dla nich spore zmiany, ale ci nie dają za wygraną.
Miejsce małej energetyki w systemie
Zgodnie z art. 2 pkt. 18 ustawy o odnawialnych źródłach energii małymi instalacjami OZE są instalacje o łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej większej niż 40 kW i nie większej niż 200 kW. Poniżej tego przedziału znajdują się tzw. mikroinstalacje, ale ustawa nie definiuje już innych kategorii instalacji powyżej tego progu. Rozróżnienie wprowadzają jeszcze przewidziane w ustawie koszyki aukcyjne, które po wejściu w życie rozdziału 4 ustawy nakazują konkurowanie w ramach odrębnych aukcji instalacjom o mocy do 1 MW i powyżej 1 MW. Dla ustalenia granic na takim a nie innym poziomie brak było w trakcie prac nad ustawą wyraźnych i obiektywnych przesłanek. Z tego powodu - mimo przyjęcia wspomnianych przedziałów - w języku potocznym często odmiennie klasyfikujemy poszczególne instalacje.
Oddolna rewolucja energetyczna
Rozproszone źródła energii to szansa na uniezależnienie się od energetyki wielkoskalowej. To także wsparcie krajowych przedsiębiorców, którzy samodzielnie podjęli decyzję o rozpoczęciu inwestycji, zdobyli niezbędne pozwolenia i decyzje oraz co najważniejsze - płacą teraz w swoich gminach podatki. Trudno precyzyjnie określić, ile takich podmiotów działa dziś w branży, ale szacunki wskazują, że na terenie całego kraju może ich być osiemset lub nawet tysiąc. Rozwój sektora to jednocześnie zwiększanie świadomości obywatelskiej w zakresie zapewniania bezpieczeństwa energetycznego, której podstawy mogłyby być budowane na poziomie lokalnych społeczności, a nie być sterowane odgórnie.
Zmienią się przepisy, ale kredyty pozostaną
Opracowywana w Sejmie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (druk nr 315) dotyczy całej branży wiatrowej, ale w specyficzny sposób dotknie małą energetykę. Konieczność uprzedniego uzgadniania z Urzędem Dozoru Technicznego choćby drobnej naprawy spowoduje wstrzymanie pracy instalacji na czas postępowania uzgodnieniowego, które potrwa aż do uzyskania nowej decyzji eksploatacyjnej. - Przerwy w produkcji utrudnią spłatę zaciągniętych kredytów i mogą zaważyć na rentowności naszych przedsiębiorstw. Przepisy się zmienią, ale wysokość rat kredytów już nie - mówi Paweł Guziński, prezes Stowarzyszenia Małej Energetyki Wiatrowej.
- Kluczowe jest także umożliwienie finalizacji procedur uzyskiwania pozwoleń na budowę oraz decyzji o warunkach zabudowy będących w toku na podstawie dotychczasowych przepisów. Jako przedsiębiorcy podejmujemy decyzje inwestycyjne w oparciu o konkretne kalkulacje. Jeżeli złożyliśmy wnioski zgodnie z obowiązującym prawem, powinniśmy uzyskać gwarancję, że możemy realizować swoje inwestycje na zasadach, które obowiązywały nas w momencie, w którym podjęliśmy te decyzje - dodaje Guziński. Tymczasem projekt przewiduje umorzenie znacznej części postępowań w toku dla projektów, które nie spełniają przewidzianych w nowych regulacjach wymogów.
Posłowie ponownie zajmą się projektem ustawy zaraz po świętach, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury, które zaplanowano na 30 marca o godz. 11:30.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik