Zgodnie z prawem unijnym, jednym z kluczowych celów do 2020 r. jest zwiększenie wagowo do minimum 50 proc. przygotowania do ponownego wykorzystania i recyklingu materiałów odpadowych - przynajmniej takich jak papier, szkło, plastik i metale – głównie z gospodarstw domowych(1).
Jak wynika z raportu „Krajowy Plan Gospodarki Odpadami 2030” przygotowanego przez Instytut Sobieskiego, aby te cele osiągnąć tylko za pomocą selektywnej zbiórki u źródła, masa poszczególnych frakcji odpadów surowcowych zbieranych selektywnie powinna znacząco wzrosnąć w latach 2017-2020. W przypadku papieru potrzebny byłby wzrost o ok. 90 proc., w przypadku tworzyw sztucznych – o ok. 78 proc. Zbiórka szkła musiałaby się zwiększyć o ok. 58 proc., a największy, bo aż 117-proc. wzrost, powinien dotyczyć zbiórki metali.
Jakość zbiórki u źródła – mały potencjał wzrostu
Specjaliści analizujący rynek gospodarowania odpadami komunalnymi w Polsce są sceptyczni. - Jest bardzo mało prawdopodobne, aby skuteczność selektywnej zbiórki wzrosła na tyle, by udało się osiągnąć zakładane poziomy – mówi Tomasz Styś, jeden z autorów raportu. By zrozumieć, że ww. wzrosty są mało realne, wystarczy rzucić okiem na postępy zanotowane w latach 2011–2014. Wyniosły one, w przybliżeniu, 28 proc. dla papieru, 48 proc. dla szkła, 87 proc. dla tworzyw sztucznych i 0 proc. dla metali.
Poza tym zbiórka u źródła, nawet jeżeli poprawi się np. jej zasięg (KPGO zakłada np. objęcie systemem zbiórki wszystkich właścicieli nieruchomości), nigdy nie będzie doskonała. Udział zanieczyszczeń w strumieniu selektywnie zebranych odpadów surowcowych wyniósł w 2014 r. około 30 proc.
A może problem niskiej jakości selektywnej zbiórki odpadów rozwiąże ujednolicenie jej zasad na terenie całego kraju? Ministerstwo Środowiska rzeczywiście przygotowuje obecnie projekt rozporządzenia w tej sprawie, które ma wejść w życie jeszcze przed końcem 2016 r. Istnieje tu jednak pewne niebezpieczeństwo. Jak argumentuje ekspert, ujednolicenie standardów selektywnej zbiórki w drodze rozporządzenia może być traktowane przez gminy za kolejne zadanie zlecone. - To by oznaczało, że powinny iść za takim rozwiązaniem subwencje – mówi Tomasz Styś.
Efektywność MBP musi wzrosnąć
Zdaniem eksperta szansy na uzyskanie odpowiednich poziomów recyklingu należy upatrywać raczej we wzroście efektywności instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania(2) (MBP). Zadaniem tych instalacji jest m.in. wydzielanie ze zmieszanych odpadów komunalnych frakcji, które nadają się w całości lub w części do odzysku, a nie zostały wyselekcjonowane u źródła, czyli na poziomie gospodarstw domowych.
W roku bazowym reformy, czyli 2013, w instalacjach MBP przetworzonych zostało ok. 5,7 mln Mg (ok. 60,4 proc.) odpadów komunalnych, podczas gdy zadeklarowane, roczne zdolności przerobowe (chodzi o samą moc mechaniczną) tych instalacji w Polsce wynosiły ok. 7,4 mln Mg. W 2014 r. moce przerobowe MBP wyniosły 9,4 mln Mg i dalej przekraczały roczną masę odebranych zmieszanych odpadów komunalnych - o ok. 1,6 mln Mg.
Gminy oddadzą część odpowiedzialności za odpady
W raporcie proponuje się również ustawowe zdefiniowanie selektywnej zbiórki odpadów zgodnie z definicją zawartą w dyrektywie ramowej o odpadach. To mogłoby ułatwić sprawowanie kontroli nad gminami w kwestii gospodarowania odpadami komunalnymi przez wojewodów.
Trzeba też pamiętać, że wkrótce cały system gospodarki odpadami będzie musiał zostać dostosowany do zasad circular economy (wytyczne znajdują się w projekcie nowelizacji dyrektywy ramowej o odpadach) i – w tym kontekście – konieczne będzie dopracowanie modelu działania rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Wdrażanie tego modelu polegać będzie na tym, że obowiązek pozyskiwania surowców będzie przesuwany z organów administracji publicznej na przedsiębiorców wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek. Finansowych skutków tego typu zmiany nie sposób na dziś przewidzieć, choć w raporcie podjęto próbę ich oszacowania.
Ewa SzekalskaDziennikarz