Zmiana nawyków żywieniowych, ograniczanie wykorzystania plastiku, oszczędzanie energii elektrycznej - m.in. te “zielone” praktyki wspierające na co dzień stan klimatu wskazuje Earth Day, organizacja non-profit promująca Międzynarodowy Dzień Ziemi.
Tegoroczne hasło święta – „Inwestować w naszą planetę” (ang. Invest in our planet) - ma zwrócić uwagę globalnej społeczności na związek neutralności klimatycznej z ludzkim dobrobytem w wymiarze ekonomicznym.
Warto przypomnieć, że pierwszy Dzień Ziemi, ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych, miał miejsce 22 kwietnia 1970 r. w USA.
Czy warto inwestować w neutralność klimatyczną planety?
20 kwietnia br., tuż przed Międzynarodowym Dniem Ziemi rozpoczął się także Międzynarodowy Szczyt Klimatyczny Togetair pod hasłem „Korzyści i koszty drogi do neutralności klimatycznej w nowej perspektywie geopolitycznej”.
- Porozumienie paryskie prowadzi do życzeniowego myślenia, aby ograniczyć ocieplenie klimatu do mniej więcej 1,5°C w stosunku do stanu pierwotnego, przy czym już od lat 60. XX w. do mniej więcej 2014 r. klimat ocieplił się o ok. 1°C - stwierdził podczas Szczytu Klimatycznego Togetair Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawcy RP. - (...) Jeżeli zrobimy tylko to, na co już się zgodzono w ramach Porozumienia paryskiego, to dalsze ocieplenie wyniesie 3°C, a jeśli zrobimy wszystko, o czym możemy zamarzyć, to ograniczy się ono do mniej więcej 0,8°C do 2100 r. - dodał.
Czy zatem pomimo piętrzących się trudności na drodze do neutralności klimatycznej, warto inwestować w planetę? Główny ekonomista Pracodawcy RP wskazał:
- Udało mi się natrafić na bardzo ciekawe badanie przeprowadzone przez amerykańskich naukowców z National Bureau of Economic Research, którzy podjęli się oceny makroekonomicznych skutków niedoprowadzenia do neutralności klimatycznej w horyzoncie do 2100 r. (...) Badanie zwróciło następującą informację: jeśli osiągniemy trzystopniowy wzrost temperatury na świecie, to globalne PKB w 2100 r. będzie o ponad 7% niższe, niż gdyby wpływu klimatu nie było. Jeśli uda się zrealizować cel neutralności klimatycznej, to spadek PKB w 2100 r. wyniesie tylko 1% - poinformował Kamil Sobolewski.
Ekspert wskazał, że potencjalny spadek globalnego PKB w najbardziej pesymistycznym scenariuszu oznaczałby dla samej tylko Polski stratę finansową w wysokości 200 mld zł rocznie.
- Wydaje się, że dzisiejsza cena energii jest jedynym racjonalnym sposobem sfinansowania transformacji energetycznej, dlatego że tu i teraz pozwala sfinansować ogromne koszty, które są konieczne, by ten wysiłek ponieść, zanim Tamiza zapłonie(1) - powiedział główny ekonomista Pracodawcy RP, dodając, że finansowanie neutralności klimatycznej ze strony państwa skazałoby je na ogromne zadłużenie.
Magdalena WięckowskaDziennikarz