W zeszłym tygodniu w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) odbyła się konferencja „Wyzwania GOZ a konkurencja na rynku gospodarki odpadami komunalnymi”. W trakcie wydarzenia przedstawiciele duńskiej i irlandzkiej izby handlowej przedstawili tamtejsze modele gospodarki odpadami komunalnymi w aspekcie konkurencji i dostępu do rynku przedsiębiorców prywatnych, a Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej (IBK), przedstawił wyniki raportu IBK „5 lat in-house w gospodarce odpadami komunalnymi w Polsce”. Jak mówił Wójcik, to pierwsza kompleksowa analiza procedury in-house, wprowadzonej nowelizacją Prawa zamówień publicznych z 2016 r.
W badaniu dotyczącym procedury in-house wzięto pod uwagę 250 gmin w Polsce i porównano kondycję gospodarki komunalnej w samorządach, które powierzyły odbiór odpadów własnym spółkom w trybie in-house, jak i tych, które utrzymały konkurencyjny tryb wyboru wykonawcy. - Sprawdziliśmy jak na przestrzeni ostatnich 5 lat kształtowały się stawki opłat, jak często samorządy musiały dopłacać do niebilansującego się systemu komunalnego i w których gminach sytuacja ta występowała częściej – wskazano w raporcie.
In-house zdobywa popularność
Jak wynika z raportu, procedura in-house zdobywa w Polsce popularność. - Na 100 samorządów w ponad 31 gminach zamówienie z wolnej ręki zostało zawarte w zeszłym roku. W pozostałych przypadkach długość okresu funkcjonowania in-house rozkłada się dość równomiernie, choć statystycznie przeważają samorządy, w których tryb ten działa od 2 do 3 lat (19 gmin) i od 5 lat wzwyż (16 gmin) – czytamy.
Czytaj też: In–house nie może być pozorny
Autorzy raportu wskazują przy tym, że na tego typu rozwiązania gminy zaczęły zwracać uwagę po 2019 r., kiedy to zaczęto odnotowywać wzrost kosztów zagospodarowania odpadów komunalnych. W latach poprzedzających rok 2019, in-house funkcjonował jedynie w ok. 20% analizowanych gmin, po 2019 r. odsetek ten wzrósł do ok. 61%.
Bilansowanie systemu
Z danych IBK wynika, że spośród analizowanych gmin, 50 nie dopłaca do systemu komunalnego, a 43 dofinansowują niebilansujący się system, przy czym 6 z nich nie podało, jakie są to kwoty. Wskazano ponadto, że co czwarty samorząd (dokładnie 27%), który wprowadził in-house w danym roku kalendarzowym musiał w tym samym roku po raz pierwszy dopłacić do niebilansującego się systemu komunalnego, z kolei 42% gmin zaczęło dopłacać w ciągu kilku lat po wprowadzeniu in-house. Szczegóły dotyczące finansowania systemu odpadowego w gminach z in-house przedstawiono na grafice.
- Przypadków, gdy samorząd wprowadzał in-house na początku roku i tego samego roku musiał po raz pierwszy dopłacać do systemu, było 4 (stanowiły one nieco ponad 15% gmin). Liczba ta wzrasta jednak do 7 (ok. 27%), jeżeli uwzględnimy w wyliczeniach te gminy, które wprowadziły in-house na koniec, nie początek roku, i również po raz pierwszy odnotowały wtedy deficyt. Pozostałe 11 gmin (42%) zaczęło po raz pierwszy dopłacać do systemu w ciągu kilku lat po wprowadzeniu in-house. Najczęściej było to już 1-2 lata później (tak było w 8 na 11 przypadków, czyli ok. 30%). Pozytywnym wyjątkiem w tym zestawieniu jest gmina Lipsko, w której wysokość dopłat spadła po wprowadzeniu in-house z 262 143,55 zł w 2019 r. (czyli roku zlecenia z wolnej ręki) do 156 586,41 zł w 2020 r. i 0,00 zł w 2021 r.) – wskazano.
Spośród analizowanych gmin 8 dopłacało do systemu zarówno przed, jak i po wprowadzeniu in-house. - Statystycznie tylko w 1 na 8 gmin, które dopłacały przed i po wprowadzeniu in-house, wysokość dopłaty do systemu spadła po udzieleniu zlecenia z wolnej ręki. Przeciwnie, zazwyczaj dopłaty wzrastały kilku, a nawet kilkunastokrotnie. Co ważne, choć po 2-3 latach wysokość dopłat się stabilizowała, to i tak były one wyższe, niż przed wprowadzeniem in-house – dodano.
Konkurencyjność na rynku odpadowym
Według IBK zarówno w krótkiej, jak i długiej perspektywie wprowadzenie in-house prowadziło do spadku konkurencyjności na rynku, czyli spadku liczby firm prywatnych zajmujących się odbiorem odpadów. - Skutki te były coraz bardziej widoczne im dłużej zadania własne były powierzone gminnym spółkom – w okresie pierwszych 2-2,5 lat zmniejszenie liczby przedsiębiorców odnotowywano w co trzeciej badanej gminie (34%), a po okresie 3-6 lat już prawie w co drugiej (47%). W tej grupie gmin można też zauważyć, że z biegiem czasu z rynku znika więcej podmiotów – w pierwszym okresie jest to 14% wszystkich zarejestrowanych, po kilku latach już 20% w porównaniu do roku, w którym in-house zaczął funkcjonować po raz pierwszy – wyjaśniono.
Z pełną treścią raportu można zapoznać się tutaj.
Joanna SpillerDziennikarz, inżynier środowiska Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.