Z powodu niskich temperatur wzrosło zapotrzebowanie na energię, w okresach szczytu obciążenia dobowego przekracza ono wartość 25 tys. MW. Pokrycie rzek lodem spowodowało znaczne obniżenie i tak już niskich stanów wody. Dotyczy to szczególnie dorzecza Wisły, w tym miejsc ujęcia wody wykorzystywanej przez duże elektrownie do chłodzenia bloków wytwórczych. - Z powodu zbyt niskiego stanu wody wystąpiły już znaczące ubytki mocy wytwórczych, ale aktualny poziom rezerwy mocy dostępnej dla operatora systemu przesyłowego (OSP) jest wystarczający dla zapewnienia bezpiecznej pracy krajowego systemu elektroenergetycznego (KSE) - zapewniają PSE.
Ewentualne pogarszanie się sytuacji hydrologicznej w dorzeczu Wisły, w perspektywie kolejnych dni może istotnie zmienić warunki bilansowania mocy w KSE. OSP na bieżąco monitoruje sytuację – z wykorzystaniem wszelkich dostępnych danych, w tym pozyskiwanych zarówno bezpośrednio od wytwórców, jak i z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa - i na tej podstawie podejmuje niezbędne działania mające na celu zapewnienie ciągłości dostaw energii elektrycznej do odbiorców.
„Deficyt wody będzie się pogłębiał”
W sierpniu 2015 roku doszło do utraty zdolności wytwórczych w Polsce na poziomie ponad 5 tysięcy MW. By zapewnić dostawy energii PSE zmuszone były wprowadzić ograniczenia poboru energii. Wówczas wydarzyło się to z powodu upałów i pogorszenia sytuacji hydrologicznej. Niskie stany wód spowodowały problemy z chłodzeniem jednostek termicznych (w polskim systemie stanowią one ok. 90 proc. wszystkich), a w konsekwencji ograniczenie ich mocy. Poza tym zabrakło wiatru, przez co ubytków nie można było uzupełnić z tego źródła.
Część ekspertów po wprowadzeniu letnich ograniczeń poboru energii wskazywała na niebezpieczeństwo wystąpienia problemów zimą, o ile sytuacja hydrologiczna zdecydowanie się nie poprawi. - Niż europejski, na którego terenie leży Polska, ulega stopniowemu stepowieniu; to proces, który 5 tys. lat temu wydarzył się na Saharze, która wcześniej była zielona krainą. Deficyt wody będzie się więc w tej części kontynentu tylko pogłębiał - przekonywał w rozmowie z PAP ekspert ds. energii dr inż. Tomasz Kowalak.
Tymczasem - jak podkreślał - polska energetyka jest w większości termiczna, co oznacza, że aby funkcjonować, potrzebuje ogromnych ilości wody. Gdy jej brakuje (tak jak obecnie), czy też jest zbyt ciepła, bloki na węgiel kamienny, brunatny czy zasilane gazem nie mogą pracować.
Opracowano na podstawie PAP.
Redaktor naczelna, sozolog