Około 18 tys. miejsc pracy będzie zagrożonych, jeśli wejdą w życie przepisy noweli Prawa zamówień publicznych dotyczące in-house. Gminy będą mogły zakładać własne spółki komunalne i zlecać wywóz śmieci bezprzetargowo - przekonują przedstawiciele branży gospodarki odpadami.
Projektem nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych w środę i czwartek ma się zajmować sejmowa podkomisja.
- Jeśli przepisy zostaną wprowadzone, zagrożonych będzie ok. 18 tys. miejsc pracy w kilkuset polskich firmach. Przedsiębiorstwa, które przez lata inwestowały w rozwój swojej działalności z dnia na dzień znikną z rynku, bo samorządy nie będą musiały organizować przetargów, tylko będą zakładały własne spółki komunalne(...). Nie chcemy preferencyjnych warunków, ale chcemy startować w przetargach, w których o zwycięstwie decyduje cena i jakość usług - powiedział w rozmowie z PAP szef rady programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami Witold Zińczuk.
Wiceszef Związku Leszek Zagórski podkreślił, że do wprowadzenia in-house w takiej formie, jak w projekcie nie obligują rządu żadne przepisy dyrektyw unijnych. - Postulujemy, żeby kwestie in-house uregulować w zapowiadanej przez rządzących nowej ustawie Prawo zamówień publicznych. Jednak zrobić to w drodze konsultacji i dialogu z branżą. Konkurencja zawsze przekłada się na lepszą jakość usług i niższe ceny, a w tym wypadku ta konkurencja ma zniknąć. Przejdziemy z wolnego rynku do monopolu – powiedział.
Bez in-house polski rynek radzi sobie dobrze
Zasadą in-house jest to, żeby wprowadzać go tam, gdzie z gospodarowaniem odpadami nie radzi sobie rynek. - W Polsce tymczasem rynek działa dobrze. Nie ma przesłanek, które przyświecały instytucjom Unii Europejskiej, kiedy powstawały te przepisy. W UE są przypadki, gdy rynek sobie nie radzi i ceny są zbyt wysokie - jak na przykład we Włoszech - jednak nie w przypadku Polski - zaznaczył.
Właściciel firmy odbierającej odpady Andrzej Bakun powiedział PAP, że jeśli projekt wejdzie w tej formie w życie, to jego firma, tak jak i podobne znikną z rynku, a pracę straci około 50 osób. Liczy na to, iż na etapie prac komisji sejmowej nastąpi definitywne wycofanie z tych zapisów.
Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP podkreślił, że o in-house już dwukrotnie negatywnie wypowiedziała się Rada Dialogu Społecznego. - Myślę, że jeszcze w czasie prac sejmowych będziemy wykorzystywać uchwałę Rady Dialogu Społecznego. Prace nad przepisami są w początkowej fazie, ale trzeba działać. Konsultacje odbyły się, ale nie zostały poprzedzone analizami, np. wpływu tych rozwiązań na rynek pracy - powiedział.(PAP)