Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
19.04.2024 19 kwietnia 2024

Net-metering nadzieją dla prosumentów

Inwestowanie w instalacje fotowoltaiczne w Polsce nie opłaca się bez programów wsparcia – czas zwrotu z inwestycji sięga wtedy nawet 11 lat. Nadzieją dla inwestorów chcących korzystać z PV na własne potrzeby może być net-metering.

   Powrót       02 grudnia 2014       Energia   

Finansowe i inne aspekty bycia prosumentem przybliżył podczas konferencji EuroPower w Warszawie Włodzimierz Chwiała, właściciel firmy Solteam.

Konsument, który decyduje się na instalację fotowoltaiczną, powinien rozważyć indywidualne uwarunkowania występujące w jego lokalizacji. Musi też wziąć pod uwagę, że opłacalność takiego przedsięwzięcia może w przyszłości zależeć od zmian prawnych. Osoba chcąca produkować energię elektryczną z paneli słonecznych głównie na własny użytek może skorzystać z programu Prosument oferowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wspierają tę inicjatywę również wojewódzkie fundusze, ale tylko w ramach termomodernizacji.

Zdaniem Włodzimierza Chwiały niski koszt instalacji powinno się traktować jako wartość drugorzędną, kładąc większy nacisk na jakość wykonania instalacji i bezpieczeństwo. Rynek sprzyja konsumentowi, ponieważ pojawia się na nim coraz więcej urządzeń produkowanych w całości lub w dużej części w Polsce, poza tym generalnie stają się one coraz tańsze na całym świecie. Powstające centra certyfikacji instalatorów dają z kolei nadzieję na poprawę jakości instalacji solarnych.

Instalacja PV zwraca się nawet 11 lat

Najprostsza, najbardziej optymalna instalacja stosowana najczęściej ma 5 kWp mocy nominalnej (p oznacza moc szczytową). Może ona wyprodukować 5350 kWh energii rocznie, zatem czteroosobowa rodzina w domu jednorodzinnym o powierzchni rzędu około 154 -160 mkw. będzie w stanie spożytkować energię w całości. Jeśli rodzina nie skorzysta z możliwości dofinansowania, to czas spłaty takiej instalacji wyniesie 10-11 lat. Jak mówi Włodzimierz Chwiała, dla klientów taki czas zwrotu inwestycji jest nie do przyjęcia. Zwykle liczą oni, że inwestycja zwróci się najpóźniej w ciągu pięciu lat.

Jeśli na instalację fotowoltaiczną decyduje się przedsiębiorca (w dalszym ciągu mowa tu o mikroinstalacjach, czyli maksymalnie 40 kWp mocy nominalnej), to ma on do wyboru kilka opcji finansowania. Na tę chwilę może jeszcze skorzystać z zielonych certyfikatów, może amortyzować instalację, jak również wprowadzić energię do operatora OSD i rozliczyć się z instytucją handlującą energią po 100-proc. cenie. Jest więc szansa, że jego instalacja spłaci się w ciągu 7-8 lat.

Zużycie produkowanej energii to zwykle 40 proc.

W obu opisanych przypadkach wpływ na opłacalność inwestycji ma to, ile energii zostanie skonsumowane na własne potrzeby. Znając cenę energii, można zakładać, ile się jej zaoszczędzi i w ten sposób szacować zwrot z inwestycji. Jednak tu pojawia się kolejny problem. Jeśli chciałoby się wykorzystać 100 proc. energii z instalacji o mocy 5 kW, to trzeba by mieć cały czas uruchomionych szereg urządzeń. Tymczasem bez specjalnych metod czy programów, realne zużycie wyprodukowanej energii wynosi jedynie około 40 proc.– mówi W. Chwiała. Reszta i tak w tej sytuacji trafia do sieci po cenie wynoszącej kilkanaście groszy za kWh. Inwestor może jeszcze pokusić się o zainstalowanie odpowiedniej bazy akumulatorów, ale musi się wtedy liczyć z dodatkowymi kosztami i problemami technicznymi.

Bardzo wielu użytkowników, takich jak choćby jednostki administracji samorządowej, szkoły, przedszkola czy mikrofirmy chce efektywnie produkować energię przede wszystkim na potrzeby własne, a nie ma takiej możliwości.

Według specjalistów nadzieja pojawia się w nowej ustawie o OZE, a jest nią net-metering, czyli bilansowanie netto wyprodukowanej i wykorzystanej energii. To szansa dla fotowoltaiki, żeby mogła rozwijać się w sposób zrównoważony. Jeśli net-metering byłby głównym czynnikiem zachęcającym do korzystania z PV na potrzeby własne, to powodowałby on rozłożenie inwestycji w czasie – uważa specjalista.

Rewolucja solarna niemożliwa bez kosztownych modernizacji

Jak mówi prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej, jest duża szansa, że wkrótce instalacje fotowoltaiczne będą się pojawiały wyspowo, tzn. np. 500 kW w jednej wsi w ramach inwestycji grupowej – takie są przynajmniej na dziś zamierzenia Ministerstwa Rolnictwa. Podkreśla jednak, że sieć nie była budowana jako sieć dwukierunkowa i konieczne będą decyzje modernizacyjne, żeby mogła przyjąć energię tych instalacji.

Firma Energa Operator zrobiła symulację, jak zachowałby się obwód sieci wiejskiej, gdyby była ona nasycona zbyt dużą generacją fotowoltaiczną. Wybraliśmy konkretny obwód we wsi Zagórzyce w woj. zachodniopomorskim. Na obwodzie tym jest 21 odbiorców, o łączna moc umowna to167 kW. Okazało się, że gdy pobierają oni pełną moc umowną i występuje pełna generacja fotowoltaiczna, napięcia wykraczają poza zakres dopuszczalny – powiedział Grzegorz Widelski z Energa Operator. Modernizacja sieci w przypadku inwestycji grupowej byłaby więc nieunikniona. Polegałaby ona w tym przypadku na wymianie całej sieci niskiego napięcia, a kwota modernizacji przypadająca na całą wieś liczącą około 50-60 gospodarstw (razem trzy obwody) wynosiłaby od 300 do 400 tys. zł.

Ewa Szekalska: Dziennikarz
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony