W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą defeat device (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Bruksela nie wiedziała o manipulacjach
Z informacji przekazanych Komisji wynika, że do złamania wspólnotowych regulacji doszło w większości krajów członkowskich. Chodzi o chroniące konsumentów unijne dyrektywy w sprawie sprzedaży towarów konsumpcyjnych i związanych z tym gwarancji oraz w sprawie nieuczciwych praktyk handlowych.
- Nie możemy zachowywać się jakby nic się nie stało - powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli unijna komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova. Podczas odbywającego się w ubiegłym tygodniu posiedzenia parlamentarnej komisji śledczej do pomiarów emisji w sektorze motoryzacyjnym (EMIS) wyszło ponadto na jaw, że wątpliwości dot. wyników testów emisyjnych były podnoszone w Komisji Europejskiej już w 2011 r. Były unijny komisarz ds. środowiska Janez Potočnik przyznał, że pomimo tego do końca nie był świadomy problemu i nie otrzymywał jakichkolwiek sygnałów, że niemiecki koncern może rzeczywiście manipulować danymi. W podobnym tonie wypowiedział się Antonio Tajani – były komisarz UE ds. przemysłu i przedsiębiorczości.
Surowo ukarać czy zachować miejsca pracy?
- Podejście do tej sprawy jest różne w różnych krajach członkowskich, dlatego zwróciłam się do władz i organizacji konsumenckich, aby poinformowały mnie, jak sytuacja wygląda u nich – podkreśliła Jourova. Sprawa ewentualnych odszkodowań dla europejskich klientów może pogłębić problemy Volkswagena, który jest ważnym inwestorem i pracodawcą w Europie. To właśnie z tego powodu w niektórych państwach nie było silnej presji ze strony władz, by zmuszać firmę do rekompensowania klientom wyrządzonych im szkód. Kontrowersje wywołuje przede wszystkim fakt, że amerykańscy klienci koncernu mogą liczyć na co najmniej 5,1 tys. dolarów odszkodowania na osobę, tymczasem europejscy - nie. Koncern odmawia zastosowania podobnego co w USA rozwiązania wobec swych klientów w Europie, gdzie sprzedano znacznie więcej pojazdów z oprogramowaniem manipulującym pomiarami emisji spalin. Komisja planuje wymusić jednak wydawanie klientom odszkodowań zakładając, że jeśli firma będzie oponować sprawa zostanie skierowana do Trybunału Sprawiedliwości UE.
W Polsce sprawą zajmuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który jeszcze w ubiegłym roku wezwał Volkswagena do przekazania informacji mających pomóc ustalić, czy są podstawy do postawienia firmie zarzutu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Według danych Volkswagen Group Polska na polski rynek trafiło około 140 tys. pojazdów z systemem manipulującym poziomem emisji spalin.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik