Znaczna część nawozów stosowanych w europejskich ogrodach, winnicach i przemysłowych hodowlach roślin pochodzi ze złóż fosforanów znajdujących się w północnej Afryce. Zawierają one stosunkowo dużo kadmu i innych metali ciężkich zaklasyfikowanych przez Światową Organizację Zdrowia jako rakotwórcze, wpływające toksycznie na nerki, układ kostny i płuca.
Nawozy mineralne stanowią na dziś około 80 proc. rynku, ale Bruksela próbuje przenieść ciężar w kierunku nawozów organicznych, takich jak np. obornik. W rozporządzeniu w sprawie udostępniania na rynku produktów nawozowych zaproponowała nowe limity zanieczyszczeń i metali ciężkich obecnych w nawozach mineralnych, w tym – kadmu. Zmiany te wpisują się w szerszy pakiet unijny na rzecz ochrony środowiska i zdrowia publicznego.
Konflikt ma wymiar geopolityczny
Przedstawiciele Polski na spotkaniu grupy roboczej Rady Unii Europejskiej wiosną tego roku nie chcieli rozmawiać o żadnym harmonogramie obniżania poziomu kadmu w nawozach, sugerując limit 90 miligramów na kilogram. To znacznie więcej niż napisano w unijnym wniosku, który zawiera propozycje redukcji poziomu kadmu z 60 mg/kg do 40 mg po trzech latach i do 20 mg po 12 latach. W tym samym wniosku rozporządzenia w sprawie udostępniania na rynku produktów nawozowych podano, że Maroko i większość innych afrykańskich dostawców nawozów będą zobowiązani do inwestowania w nowe technologie mające doprowadzić do obniżenia zawartości szkodliwych związków w nawozach.
Sprzeciw Polski z pozoru tylko ma wymiar techniczny – wprowadzenie nowych unijnych norm może bowiem spowodować zaburzenie strategicznych relacji handlowych z Afryką, jednocześnie zwiększając zależność Europy od importu fosforytów (1)z Rosji. Dla Rosji te nowe normy byłyby korzystne o tyle, że pochodzące stamtąd fosforany mają dużo niższą naturalną zawartość kancerogennego metalu.
Polska nie widzi problemu
Polska delegacja kategorycznie zaprzeczyła, jakoby obecne poziomy narażenia na kadm były niebezpieczne. Anna Will ze Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE w Brukseli stwierdziła, że limity ustalone przez Komisję mogłyby zagrozić przemysłowi nawozowemu w Europie. - Wpłynie to na wzrost cen nawozów i odbije się w największym stopniu na europejskich rolnikach – powiedziała. Członek Parlamentu Europejskiego Jarosław Wałęsa uważa, że Komisja powinna lepiej uzasadnić swoje cele, zwłaszcza pod względem naukowym. Jego zdaniem nauka nie potwierdza pilnej konieczności nałożenia dolnych limitów kadmu. Podobnego zdania są przedstawiciele Grupy Azoty.
Korzystne dla rynku nawozów organicznych
Z propozycji unijnych zadowolona jest organizacja European Compost Network promująca praktyki zrównoważonego recyklingu w kompostowaniu, fermentację beztlenową i inne biologiczne metody przetwarzania składników organicznych. Te zharmonizowane środki i zasady [proponowane przez Unię – red.] zwiększą recykling substancji odżywczych i organicznych, zastępując surowce pierwotne i torf stosowane w rolnictwie czy ogrodnictwie (…). W ten sposób naturalne produkty nawozowe będą miały łatwiejszy dostęp do wewnętrznego rynku UE – czytamy w oficjalnym stanowisku tej organizacji.
Hiszpania, Polska i Francja mogą zablokować propozycje UE
Polska nie jest sama w swoim dążeniu do zachowania dotychczasowych limitów. Za wysokimi poziomami kadmu opowiada się też Hiszpania i Portugalia. Z danych Rzeczypospolitej wynika, że na dziś w pełni wniosek Komisji popierają jedynie Dania i Węgry.
Mniejszość, która mogłaby zablokować wniosek Komisji musi być złożona z przynajmniej czterech krajów reprezentujących ponad 35 procent populacji Unii Europejskiej. Należy tu zauważyć, że już Polacy, Hiszpanie i Francuzi (ci ostatni proponowali do niedawna 60 mg/kg) łącznie stanowią około 30 procent unijnej populacji.
Ewa SzekalskaDziennikarz