W środę, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, posłowie dyskutowali m.in. na temat efektywności i funkcjonowania Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.
Nikt nie jest bez winy
Wciąż istotnym problemem jest niewszczynanie przez inspektorów postępowań w sytuacjach, w których mieli dostateczne informacje o nadużyciach. Przykładowo, w marcu otrzymałem informację, że na terenie kraju funkcjonowały instalacje bez pozwoleń integrowanych. W obiegu funkcjonowała jednak „nieformalna decyzja”, żeby nie podejmować w tym zakresie działań – mówił w Sejmie Mazurek. Problemem jest nie tylko rzadkie wszczynanie kontroli, ale także często nieprawidłowy ich przebieg. Podczas dyskusji zwrócono uwagę na częste przypadki agresywnego zachowania kontrolowanych w stosunku do urzędników, a nawet wciąż zdarzające się niewpuszczanie inspektorów na teren badanych zakładów. Zdaniem dyskutantów, tego typu naganne przypadki powinny zdecydowanie częściej kończyć się w sądzie.
W opinii Mazurka problem stanowi także siedmiodniowy termin, w jakim należy uprzedzać kontrolowanego o planowanej wizycie. W jego opinii rzeczywiście jest to istotny czas na przygotowanie niezbędnej dokumentacji, ale wciąż często spotykanym zjawiskiem jest szybka produkcja brakujących materiałów, które jak wyraził się minister – „noszą jeszcze ślady ciepła drukarki”. Mazurek nie wskazał jednak, jakoby resort planował w tym względzie jakiekolwiek zmiany.
Nieliczni i słabo opłacani
Inspektoraty borykają się również z szeregiem problemów wewnętrznych. Chodzi tu nie tylko o „podwójne podporządkowanie” wojewódzkich inspektorów, czyli jednoczesne podleganie Głównemu Inspektorowi oraz finansującym je wojewodom, ale także częsta fluktuacja kadr i zbyt mała liczba inspektorów. – Mało zarabiający inspektorzy podejmują później decyzje o nałożeniu lub nienałożeniu wysokich kar. Nie muszę Państwu mówić, jakie zagrożenia mogą się z tym wiązać – mówił Mazurek. Powiększenie kadr WIOŚ, szczególnie na Śląsku, postulowała również posłanka PiS, Barbara Dziuk. W odpowiedzi otrzymała jednak informację, że inspektorzy podejmowali już tego typu próby. Niestety, wnioski o zwiększenie etatów kończyły się odmownymi decyzjami wojewodów.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik