Polska chce zmienić podstawę prawną unijnych decyzji dotyczących polityki klimatycznej tak, by na forum UE trudniej było przeforsować niekorzystne dla nas rozwiązania. Minister środowiska Jan Szyszko powiedział, że w sprawach dotyczących energetyki i bezpieczeństwa energetycznego decyzje w UE powinny być podejmowane jednomyślnie.
Minister przekonuje, że polityka klimatyczna realizowana przez Polskę wynika z dobrej znajomości konwencji klimatycznej ONZ, Protokołu z Kioto i porozumienia paryskiego z 2015 r.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że globalna polityka klimatyczna mówi, iż należy dokonać redukcji koncentracji CO2 w atmosferze jak najszybciej, jak najtaniej, jak najbardziej skutecznie, wykorzystując do tego dwa mechanizmy - redukcję emisji i
Szyszko zwrócił uwagę, że polska energetyka, mimo że opiera się na węglu, zgodnie z Protokołem z Kioto zredukowała emisję CO2 o ponad 30 proc., przy jednoczesnym wzroście PKB. Dodał, że globalne porozumienie klimatyczne z 2015 r. mówi, że redukcja koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze ma się odbywać z poszanowaniem dobrowolności, integralności społeczno-gospodarczej i ich specyfiki konkretnych państw.
Obecnie Komisja Europejska przygotowując akty prawne dotyczące spraw klimatyczno-środowiskowych, wykorzystuje zapisy Traktatu z Lizbony mówiące o tym, że o działaniach służących celom Unii w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego decydują wspólnie Parlament Europejski i państwa członkowskie w Radzie UE. Nie muszą być przy tym jednomyślne, a do blokady decyzji trzeba zebrać odpowiednio dużą koalicję.
W ten sposób przez unijną ścieżkę legislacyjną przeszła np. niekorzystna dla naszego kraju rezerwa stabilizacyjna w unijnym systemie pozwoleń na emisje CO2, w ten sam sposób jest też procedowana reforma systemu pozwoleń na emisję (EU ETS), która będzie niekorzystna dla naszej opierającej się na węglu energetyki. Propozycja z końca ubiegłego roku, w której KE tak ustawiła próg emisji CO2, by całkowicie wykluczyć elektrownie węglowe z możliwości wsparcia w ramach rynku mocy została nawet podniesiona na szczycie UE przez premier Beatę Szydło.
Wprawdzie decyzja dotycząca celów redukcji emisji na 2020, a później na 2030 r. została podjęta jednomyślnie przez wszystkie państwa członkowskie, ale szczegółowe przepisy prawne były już uchwalane zwykłą ścieżką legislacyjną niewymagającą większości.
(PAP)