Niejasności związane z wysokością należnego gminom w tym roku podatku od nieruchomości nie ustają. Dlatego, zdaniem części posłów, uchwaloną w maju ustawę trzeba niezwłocznie naprawić.
Podczas odbywającego się w środę posiedzenia połączonych komisji sejmowych: infrastruktury oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, posłowie dyskutowali na temat interpretacji przepisów dotyczących opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych po 1 stycznia 2017 r. O związanych z tym wątpliwościach pisaliśmy szczegółowo w artykule Spór o podstawę opodatkowania wiatraków.
Czy generator jest budowlą?
Zdaniem reprezentującego resort finansów wiceministra Wiesława Janczyka, sprawa jest oczywista. - Podatkiem od nieruchomości jest opodatkowana cała konstrukcja wraz z urządzeniami, przekładniami, generatorem i łopatami wiatraka. Do podstawy opodatkowania wchodzi zatem nie tylko część utrwalająca konstrukcję, ale również urządzenia techniczne.
Innego zdania są niektórzy posłowie. Zastępca przewodniczącego komisji infrastruktury, poseł Stanisław Żmijan nazywa obowiązujący dziś stan prawny „bardzo kontrowersyjnym”. - Urządzenie jest urządzeniem, a budowla budowlą. Mamy tutaj ewidentną niekonsekwencję. Fundament i maszt, jako części stanowiące budowlę, podlegają nadzorowi budowlanemu. Urządzenia, właśnie dlatego że nie są budowlą, podlegają dozorowi technicznemu. Rozumiem, że została podjęta pewna decyzja polityczna, ale nie ma moim zdaniem wątpliwości, że powinniśmy podjąć inicjatywę i tę ustawę naprawić - dodaje. W podobnym tonie wypowiedział się poseł Mirosław Suchoń, który stwierdził, że ustawę trzeba niezwłocznie znowelizować. - Grupa posłów narozrabiała i wydaje się, że stało się to przypadkiem - podsumowuje. W uzasadnieniu do ustawy czytamy bowiem, że celem ustawy jest uregulowanie procesu inwestycyjno-budowlanego w farmy wiatrowe. W żadnym miejscu ustawy (ani uzasadnienia) nie ma mowy o tym, że ustawa ma wywierać wypływ na podstawę opodatkowania istniejących już farm.
Nowy podatek zbyt wysoki
Obecni podczas dyskusji przedstawiciele strony społecznej argumentowali, że nowy podatek (3-4 krotnie wyższy niż dotychczas) byłby dla nich zbyt wysoki. Przypomnieli również, że ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych była tworzona w atmosferze „wyraźnej niechęci do energetyki wiatrowej”. Łukasz Zagórski ze Stowarzyszenia Energii Odnawialnej wyliczył, że przy nowej podstawie opodatkowania zielone certyfikaty musiałyby mieć wartość 60-70 zł/MWh tylko po to, by pokryć zobowiązania podatkowe, o których mówi resort finansów. Tymczasem, na Towarowej Giełdzie Energii, świadectwa pochodzenia kosztują dziś ok. 40 zł. - Nasza bieżąca działalność nie wystarcza już na pokrycie kosztów biura, podatku CIT, ubezpieczenia, dozoru technicznego, giełdy, a także zużytej przez nas energii. Państwo skierowało do nas kiedyś ofertę, abyśmy pomogli mu w osiągnięciu unijnych celów polityki klimatyczno-energetycznej. My tylko na tę ofertę odpowiedzieliśmy. Teraz państwo zostawia nas z tym samych - mówiła Hanna Grochowiecka, członek zarządu firmy Wiatrak Sp. z o.o.
Propozycja znowelizowania ustawy nie została przez kierownictwo komisji oficjalnie ani poparta, ani odrzucona. Członkowie prezydium zapowiedzieli jednak, że w najbliższym czasie odbędzie się kolejne posiedzenie poświęcone tej kwestii. Podczas niego, obecny ma być już nie tylko minister finansów, ale także ministrowie: energii i infrastruktury. Inwestorzy liczą, że w szerszym gronie uda się sprawę przesądzić.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik
