Z początkiem 2018 roku ostatecznie kończy działalność opalana węglem brunatnym elektrownia Adamów, do tej pory zasilająca w ciepło i prąd miejscowość Turek (woj. wielkopolskie).
Doszło do tego po 53 latach funkcjonowania zakładu o mocy 600 MW wchodzącego w skład Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Po kilkuletnich przygotowaniach wyłączono ostatni z pięciu bloków elektrowni.
Elektrownia była w 95 proc. opalana węglem brunatnym. Od 2006 roku posiadała także koncesję na współspalanie biomasy pochodzenia leśnego i rolniczego (udział trocin drzewnych w spalanej mieszance wynosił 10 proc.).
Węgiel brunatny jest uznawany za jedno najbardziej zanieczyszczających paliw będących obecnie w użyciu (według informacji z raportu „Lifting Europe's Dark Cloud”). W kontekście wpływu na zdrowie, Adamów był na piątym miejscu w Polsce i na 19. w Unii Europejskiej na liście elektrowni powodujących najwięcej przedwczesnych zgonów w 2013 r. (patrz wspomniany raport, str. 28). Duża liczba polskich elektrowni, w tym elektrownia Adamów, korzysta bowiem z tzw. derogacji, czyli złagodzonych norm emisji zanieczyszczeń. Na tej zasadzie elektrownia Adamów mogła emitować odpowiednio 996/500/100 mg/Nm³ SO2, NOx i pyłów, podczas gdy dyrektywa o emisjach przemysłowych (IED) obowiązująca od początku 2016 r. narzucała limity w wysokości 200/200/20 mg/Nm³. Jak podaje portal wysokienapiecie.pl, elektrownia nie spełniała już także krajowych norm. W 2016 roku elektrownia Adamów 151 razy przekraczała 48-godzinne wartości dopuszczalne emisji pyłów, za co spółka spodziewała się ok. 1,4 mln zł kary.
Według przyjętych niedawno konkluzji BAT przedsiębiorstwa energetyczne, w tym elektrownie węglowe, powinny w ciągu czterech lat dostosować się do nowych wymogów emisyjnych.
Ewa SzekalskaDziennikarz
