Komitet Stały Rady Ministrów przyjął na ostatnim posiedzeniu nową wersję projektu nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw(1), która m.in. powołuje do życia Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Dla zasilenia jego rachunku resort energii postanowił zaproponować nowy podatek, nazywany w projekcie opłatą emisyjną. Zobowiązane do jej uiszczania będą spółki paliwowe, które zdaniem opozycji będą chciały obciążyć później opłatą konsumentów. Spółki deklarują jednak, że wezmą ją na siebie, a paliwo nie zdrożeje z powodu jej wprowadzenia.
Długa droga do beneficjenta
Art. 6 nowelizacji wprowadza istotne zmiany do ustawy Prawo ochrony środowiska. Przewiduje bowiem, że wprowadzenie na rynek krajowy paliw silnikowych (tj. benzyny lub oleju napędowego) podlega opłacie w wysokości 8 groszy za litr. Obowiązek zapłaty nowego para-podatku ma ciążyć na producencie albo importerze paliw silnikowych lub na podmiocie dokonującym ich wewnątrzwspólnotowego nabycia. 15 proc. wpływów trafi bezpośrednio do nowotworzonego Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, zaś 85 proc. do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Opłaty przekazywane będą na wyodrębniony rachunek bankowy właściwego dla danej spółki urzędu skarbowego, a następnie przekazywane w terminie 14 dni na rachunek Banku Gospodarstwa Krajowego. Dopiero stamtąd trafią do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Zgodnie z uzasadnieniem do projektu ustawy, pieniądze mają wesprzeć inwestycje m.in. w produkcję biopaliw, biometanu i wodoru, stacje tankowania gazu sprężonego (CNG) i płynnego (LNG) oraz infrastrukturę do ładowania samochodów i autobusów elektrycznych. Część środków ma ponadto zasilić badania i rozwój oraz edukację w zakresie paliw alternatywnych.
Fundusz obiegu zamkniętego?
Paliwowi giganci twierdzą, że ciężar nowej opłaty wezmą na siebie, dzięki czemu nie odczują jej kierowcy. W środę PKN Orlen poinformował, że analizy dotyczące efektów wprowadzenia opłaty emisyjnej nie wykazują wpływu na finalną cenę dla klienta detalicznego. Spółka podkreśliła, że głównym kreatorem cen paliw są bowiem koszty zakupu ropy naftowej, notowania paliw na giełdach, kurs dolara, finalnie warunki na lokalnym rynku oraz otoczenie konkurencyjne.W podobnym tonie wypowiedział się też prezes Lotosu Marcin Jastrzębski. – Opłata emisyjna jest tak marginalna, że mamy odwagę wziąć ją na siebie – zapowiedział. Dokładnie z tego samego powodu pojawiają się jednak wokół tych deklaracji wątpliwości. Paliwo to towar o stosunkowo niskiej marży, dla którego rezygnacja choćby z 8 groszy na każdym litrze może stanowić dla spółek paliwowych sporą część dochodu. Z drugiej jednak strony spółki, które poprzez opłatę emisyjną będą zasilały Fundusz, mogą jednocześnie czerpać z niego środki na dofinansowanie swoich przyszłych inwestycji. - Zamierzamy czerpać z Funduszu garściami. Zapowiadam delikatny lifting strategii, który pokaże jak bardzo ten Fundusz będzie nam przydatny. Dlatego jesteśmy wielkimi zwolennikami jego powstania - dodaje Jastrzębski.
Opłata emisyjna zacznie obowiązywać pół roku od ogłoszenia ustawy, czyli prawdopodobnie na początku 2019 roku.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik
Przypisy
1/ Nowa wersja projektu nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustawhttp://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12289901/12378817/dokument332375.pdf