- Uważam, że Polska powinna być wolna od GMO. Niewiele jest spraw, które Polaków łączą, ale to jest jedna z takich spraw – mówił w lutym tego roku, jeszcze jako wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski. Obecnie, jako minister rolnictwa, sprawę traktuje jako priorytet, dla którego prawdopodobnie wkrótce zleci poprawę przedstawionego do konsultacji kilka miesięcy temu projektu ustawy o paszach(1).
Kalendarzowy kalejdoskop
Zakaz wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego został wprowadzony na ostatnim etapie prac parlamentarnych poprzedzających uchwalenie ustawy z dnia 22 lipca 2006 r. o paszach(2). Przepisy miały wejść w życie po dwóch latach, tj. od sierpnia 2008 r., termin został jednak później przesunięty na rok 2013, następnie na 2017 i wreszcie - 2019.
Za każdym razem schemat postępowania był taki sam. Uchwalano ustawę, posłowie obiecywali wsparcie w „dokonaniu szczegółowej analizy ekspertyz możliwości stosowania alternatywnego żywienia zwierząt innymi, wysokobiałkowymi materiałami paszowymi, innymi niż genetycznie modyfikowana śruta sojowa”, zaś po upływie ustalonego w przepisach terminu w ekspresowym tempie uchwalano kolejne zmiany. Wydaje się, że emocje wzbudzał nie tyle sam zakaz lub termin jego wejścia w życie, co faktyczny brak merytorycznej dyskusji i wcielania obietnic w życie. Za każdym razem posiedzenia Sejmu zamieniały się w walkę pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami GMO, którą wygrywali Ci pierwsi.
Czy tym razem będzie inaczej?
Wszystkie wspomniane powyżej nowelizacje wyglądały tak samo. Składały się z dwóch krótkich artykułów, spośród których pierwszy wydłużał datę wejścia w życie zakazu, zaś drugi datę wejścia w życie nowelizacji. Identycznie zbudowany jest też projekt przedstawiony w marcu br., firmowany przez poprzedniego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Nie znamy co prawda szczegółowego planu nowego ministra, ale z jego wypowiedzi wynika chęć rozbudowania przepisów. - Zaproponuję ustawę, w której wskażę konkretną drogę zastąpienia białka sojowego białkiem ze źródeł krajowych - powiedział przed kilkoma dniami Ardanowski.
Zdaniem nowego szefa resortu dotychczasowe prace badawcze zdążyły już odpowiedzieć na wszystkie nurtujące dotychczas rolników pytania. - Polska nie musi być uzależniona od białka importowanego z zagranicy. Program białkowy się rozwija, więc trzeba podjąć decyzję o stopniowym ograniczaniu importu soi z Ameryki. Będę to postulował, gdyż nie widzę powodu przesuwania w nieskończoność moratorium. To tylko wysyła nieczytelne sygnały, że toczy się jakaś gra - mówił. Z zapowiedzi ministra wynika, że tegoroczna nowelizacja miałaby być więc ostatnim przedłużeniem wejścia w życie moratorium. Uważa, że nie ma powodu do wydawania ponad 4 mld zł rocznie na import soi, czyli białka, które może być wyprodukowane w Polsce i dać dochód polskim rolnikom. - To nieprawda, że rolnicy nie chcą uprawiać roślin wysokobiałkowych. Muszą mieć gdzie je sprzedawać – przekonuje minister. Alternatywą ma być krajowa uprawa roślin strączkowych, a także zastosowanie w żywieniu zwierząt białka z owadów.
Zmiany w ustawie o paszach powinny zostać uchwalone przez Sejm i podpisane przez prezydenta przed końcem tego roku.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik
Przypisy
1/ Projekt ustawy o paszachhttp://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12309752/12497834/12497835/dokument334900.pdf 2/ Ustawa z dnia 22 lipca 2006 r. o paszach
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20061441045