Bawarscy sędziowie rozważają osadzanie polityków w areszcie, by zmusić ich w ten sposób do zadbania wreszcie o czyste powietrze w Monachium, a konkretnie do wprowadzenia zakazu poruszania się po tym mieście samochodów z silnikami Diesla.
Gazeta "Sueddeutsche Zeitung" poinformowała o tym w poniedziałek, ujawniając, że bawarski Trybunał Administracyjny chce się zwrócić w tej sprawie o opinię do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. „SZ” akcentuje, że sprzeciw rządu Bawarii wobec zakazu samochodów z silnikami dieslowskimi w Monachium mógłby mieć „drastyczne konsekwencje” dla czołowych polityków tego niemieckiego kraju związkowego, w tym dla premiera Markusa Soedera (CSU).
Sędziowie Trybunału Administracyjnego wskazują, że w Monachium – podobnie zresztą, jak w dziesiątkach innych wielkich miast w Niemczech – od lat przekraczane jest stężenie dwutlenku azotu. Bawarskie sądy administracyjne orzekały już, że w tej sytuacji władze Bawarii muszą, w trosce o czystość powietrza, przynajmniej przygotować rozwiązania zakładające ograniczenie ruchu samochodów z silnikami dieslowskimi w tym mieście.
Bawaria już płaci grzywny
„SZ” odnotowuje, że przedstawiciele władz Bawarii „z wielkim spokojem” przyjęli inicjatywę Trybunału Administracyjnego, wskazując, że zastosowanie wobec urzędników i polityków aresztu, by zmusić ich do jakichś działań nie ma w Niemczech podstaw prawnych. (PAP)
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.