Jak zaznaczył minister, przedstawiony przez niego na Forum Ekonomicznym w Krynicy Program Rozwoju Retencji ma bardzo napięty harmonogram. - Do końca roku musimy zidentyfikować wszystkie elementy tego programu i scalić go w jedno rozwiązanie. Do tego potrzebne są konsultacje społeczne, bo musimy to omówić w szerokim gronie samorządowym i uzyskać wspólne stanowisko - powiedział Gróbarczyk.
Zwiększenie współczynnika retenji do 15 proc.
W założeniu cały program o szacunkowej wartości 12 mld zł ma zwiększyć z 6,5 proc. do 15 proc. współczynnik retencji wód w Polsce. Plan ma obejmować wiele elementów - zbiorniki retencyjne, hydroenergetykę, ale też meliorację.
Więcej o zasobach wody w Polsce pisaliśmy tutaj.
Minister zaznaczył, że nie ma sensu wymyślać rozwiązań, które istnieją - samorządy mają bowiem liczne projekty zbiorników retencyjnych. - Np. w Małopolsce są przygotowane plany licznych zbiorników, które nie powstały z powodu braku wsparcia rządowego. Dzisiaj przygotowujemy to wsparcie - podkreślił minister.
- Musimy to scalić, aby rozpocząć strategiczny proces tworzenia raportu oddziaływania na środowisko. Żaden strategiczny program rządowy nie może zostać przyjęty bez takiego raportu - zaznaczył Gróbarczyk.
Zatwierdzenie projektu w 2019 roku
W planie jest zatwierdzenie całego projektu w 2019 r. jako wieloletniego programu rządowego i zabezpieczenie finansowania. Jak wyjaśnił minister, chodzi przede wszystkim o środki w Regionalnych Programach Operacyjnych, dedykowane dla gospodarki wodnej. - Ale chcemy też zabezpieczyć środki w budżecie Wód Polskich i przygotowywać poszczególne firmy energetyczne pod kątem konkretnych inwestycji hydroenergetycznych - zaznaczył Gróbarczyk.
Jeżeli to się uda, pozostanie wtedy siedem lat w układzie „n+3”, czyli po upływie unijnej perspektywy budżetowej 2020-2027 będą jeszcze trzy lata na wydatkowanie. - Ale 2027 r. będzie już ostateczną datą domykania wszystkich inwestycji - podkreślił minister.
Marek Gróbarczyk zaznaczył, że w pierwszej kolejności realizowane będą inwestycje najłatwiejsze do wykonania. - To m.in. zbiorniki naturalne, gdzie wystarczy niewielki nakład środków, nawet kilkadziesiąt milionów, aby je stworzyć - wyjaśnił. Wskazał np. Kotlarnię w pobliżu Odry. - Wszyscy mówią od dawna, że to wyrobisko, które można przebudować na zbiornik - zaznaczył. W całym planie jest również melioracja, bardzo ważna do rolnictwa, które „pozostawiono samemu sobie, bez żadnego planu, koncepcji a przede wszystkim bez finansowania”. - To są rzeczy, które już dzisiaj można zacząć realizować - ocenił minister.
Natomiast duże projekty, wymagające dużego zaangażowania, będą się pojawiać pod koniec okresu. Celem jest uzyskanie wskaźnika retencji na poziomie 15 proc. do 2027 r. - podkreślił Marek Gróbarczyk.
Straty po powodzi z 2010 r. sięgnęły prawie 13 mld zł
Jak zauważył prezes Wód Polskich Przemysław Daca, straty po ostatniej większej powodzi z 2010 r. wyniosły prawie 13 mld zł, a rachunki po przyborach wód z lipca tego roku to ok. 100 mln zł. Tymczasem w innych regionach mamy suszę, po której straty nie są jeszcze do końca oszacowane. I na pewno będzie następna powódź i susza również - dodał Daca.
Małgorzata Bogucka-Szymalska z MGMiŻŚ mówiła, że obieg wody jest szybszy niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu i trzeba to zmienić. Musimy odwrócić procesy polegające na odwodnieniu terenu, zatrzymanie wody jest najważniejsze – podkreśliła. (PAP)
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.