W niedzielę rano w Katowicach rozpoczęła się konferencja klimatyczna COP24, której efektem ma być przyjęcie pakietu wdrożeniowego do Porozumienia Paryskiego. Tegoroczny szczyt rozpoczął się od oficjalnego przejęcia prezydencji przez wiceministra środowiska Michała Kurtykę od premiera Fidżi Franka Bainimaramy, który był prezydentem COP23. Teraz to Polska będzie przewodniczyć negocjacjom klimatycznym aż do przyszłorocznego szczytu.
Podczas konferencji prasowej prezydent Kurtyka podkreślił, że musimy pamiętać o celach, dla których tu jesteśmy, czyli przede wszystkim umożliwienia wspólnego działania w kwestii zmian klimatu. Przyjęte przed trzema laty Porozumienie Paryskie – jak wyjaśniał dalej – wyznaczyło ramy działań. Natomiast w Katowicach poszukiwać będziemy odpowiedzi na pytanie: Jak je zrealizować? Kształt przyszłych działań zostanie ujęty w tzw. rulebook. Na wypracowanie porozumienia są dwa tygodnie, ponieważ zakończenie konferencji zaplanowano na 14 grudnia br. - Nie ma planu B - zaznaczył Kurtyka, podkreślając, jak ważne jest osiągnięcie międzynarodowego porozumienia w tym czasie.
- Niektórzy są tu już od tygodnia, żeby wypracować stanowiska poszczególnych grup negocjacyjnych – dodała Patricia Espinosa, sekretarz wykonawcza konwencji ws. zmian klimatu, nawiązując do ogromu wyzwania, jakiemu muszą podołać negocjatorzy.
Dominika AdamskaSekretarz redakcji, geograf