Zarzut niedopełnienia obowiązków i narażenia pracowników przedstawiła prokuratura w Szczytnie Dariuszowi Ś. z zakładów utylizacyjnych w Długim Borku. To trzeci podejrzany w śledztwie wszczętym po wypadku, w którym zginęło trzech pracowników tej firmy.
Prokurator rejonowy w Szczytnie Artur Choroszewski poinformował w czwartek PAP, że przedstawicielowi kierownictwa tego zakładu Dariuszowi Ś. zarzucono niedopełnienie obowiązków związanych z nadzorem nad BHP i stworzenie przez to zagrożenia utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pracowników.
W pierwszej połowie grudnia podobny zarzut niedopełnienia obowiązków przedstawiono specjaliście ds. BHP Radosławowi G. Według prokuratury obaj ci podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Złożyli wnioski o zapoznanie się z materiałami śledztwa i oświadczyli, że dopiero po tym będą składać wyjaśnienia w tej sprawie.
Wcześniej śledczy przesłuchali w charakterze podejrzanego brygadzistę Mirosława W., który – jako jedyny z tej trójki – usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci trzech pracowników przez niedopełnienie obowiązków związanych z nadzorem nad ich pracą w zakresie BHP.
Do wypadku doszło podczas pobierania próbki odpadów
Do wypadku, w którym zginęło trzech pracowników zakładu utylizacyjnego, doszło w sierpniu 2017 r. podczas pobierania próbek do badań z nowej partii dostarczonych odpadów. Według prokuratury jeden z pracowników – zamiast pobrać próbki przed wyładunkiem z ciężarówki – pobierał je ze zbiornika służącego do wstępnej utylizacji, gdzie zasłabł i zmarł wskutek uduszenia. Dwaj inni próbowali go ratować i również zginęli.
Zakład w Długim Borku zajmuje się kompleksową utylizacją odpadów pochodzenia zwierzęcego, a także zagospodarowaniem odpadów kuchennych i przeterminowanej żywności. Jest uważany za jeden z najnowocześniejszych takich obiektów w kraju. (PAP)