Członek zarządu Europejskiego Instytutu Marketingu Miejsc
Ostatnio wiele mówi się o tzw. Smart Cities – inteligentnych miastach. Co właściwie oznacza ten termin?
Smart City jest kompleksowym, holistycznym podejściem do zarządzania rozwojem miasta we wszystkich jego obszarach - infrastruktury, ekologii, mobilności, ludzi itd. Jednak inteligentne miasto to przede wszystkim inteligentni ludzie, bo - jak powiedział burmistrz Amsterdamu Eberhard van der Laan - miasta są o ludziach. Możemy wdrożyć nowoczesną technologię ochrony środowiska, zagospodarowania odpadów, mobilności czy transportu, ale zawsze ostatecznym wyznacznikiem inteligentnego miasta jest to, czy stwarzamy dobre warunki do życia dla ludzi, którzy zachowują wpływ na kształtowanie tych warunków. A także: czy poprzez wspomniane inwestycje miasto staje się bardziej przyjazne dla mieszkańców, a przede wszystkim daje lepsze możliwości wykorzystania ich kapitału intelektualnego i społecznego.
Czy mamy w Polsce przykłady miast inteligentnych?
Cieszy mnie zainteresowanie samorządów tematyką miast inteligentnych. Orędownikiem tej idei jest Warszawa, która działa w stowarzyszeniu miast europejskich Eurocity, uczestniczy w pracach mających na celu generowanie rozwiązań służących inteligentnemu zarządzaniu miastem. Nie chciałbym jednak nazwać Smart City żadnego z miast, dlatego że w Polsce ta idea jest absolutnie raczkująca. W ostatnich latach wiele uwagi poświęcaliśmy tematyce zrównoważonego rozwoju i rzeczywiście jest to pojęcie bliskie Smart City, ale oznacza niedokładnie to samo. Wydaje mi się jednak, że będziemy w najbliższych latach obserwować różne projekty dedykowane wdrażaniu w praktyce tej idei. Bardzo bym chciał, by zaczęły one wychodzić poza rozwiązania infrastrukturalne.
Co robią samorządy, by zbliżyć się do modelu smart?
Na razie z pewnym standardem mamy już do czynienia, tzn. wszystkie większe miasta tworzą np. systemy inteligentnego zarządzania odpadami czy zarządzania transportem publicznym. Mało jest jednak rozwiązań, które służyłyby wykorzystaniu potencjału społecznego, polegających np. na oddawaniu decyzji w ręce grup inicjatywnych, grup społecznych i jednoczesnym przekazywaniu im części środków (tzw. empowerment).
Coraz częściej stosuje się też taki mechanizm, jak budżet partycypacyjny, ale dopiero zaczyna być on traktowany jako element Smart City. Samorządy powoli uczą się wykorzystywać powstały niedawno crowdsourcing, polegający na tym, że zamiast proponować zwykłe konsultacje społeczne, wychodzi się do mieszkańców z określoną platformą, gdzie mogą oni pokazać, jakie mają pomysły na projekty na działanie w mieście, na jego ożywienie. Niemniej nie jest to jeszcze przez miasta traktowane jako element Smart City.
Istnieje w Polsce natomiast wiele takich miejsc, gdzie podejmowane były decyzje mające dzisiaj lub w przyszłości przyczynić się do wzrostu jakości życia mieszkańców. Od wielu lat miastem, które realizuje strategię know-how („wiemy jak”) jest Poznań. Stara się on rozwijać kompetencje władz miejskich, mieszkańców, administracji publicznej, wdraża nowoczesne systemy zarządzania. Również Kraków wydaje się mieć jasną wizję swojej obecności w Polsce i w Europie. Czy jednak są to miasta smart? Jeszcze tak tego nie widzę...
Co zatem jest kluczem do zostania miastem inteligentnym?
Żeby przyznać miastu taki tytuł, musiałbym zobaczyć, że ma ono określoną strategię miasta inteligentnego. Na razie nie sądzę, by jakiekolwiek miasto miało taką strategię i realizowało ją z rozmysłem, starając się oddziaływać na wszystkie sfery życia mieszkańców. Myślenie zgodnie z ideą smart zawiera w sobie ideę poszanowania środowiska naturalnego, stosowanie rozwiązań, które ułatwiają życie, ale nie rozleniwiają mieszkańców. To również tworzenie przestrzeni dla partycypacji społecznej.
Poza tym miasta najlepiej oceniane na świecie przez turystów są związane z jakąś formą aktywności. Zatem będąc prezydentem czy burmistrzem miasta, zastanów się, jaka aktywność najlepiej opisywałaby twoje miasto. Może jest to relaks, a może clubbing? Myśląc: Barcelona albo Nowy Jork niemal mamy przed oczami jakąś formę aktywności w tym mieście. Chodzi o to, by ludzie odnajdywali swoje sfery aktywności i żyli duchem miasta. Żeby ono ich zasilało, tworzyło ich tożsamość.
Jakie może Pan podać przykłady inteligentnych miast za granicą?
Są to np. Barcelona i Amsterdam, które zresztą bardzo blisko ze sobą współpracują, wymieniając się doświadczeniami. W Amsterdamie istnieje platforma współpracy o nazwie Amsterdam Smart City Platform, która zrzesza 12 tys. uczestników, w tym ponad 120 instytucji partnerujących tej inicjatywie. Obecnie jest tam realizowanych ponad 70 różnych przedsięwzięć na zasadzie PPP.
Wiele z nich to inwestycje typowo infrastrukturalne, dotyczące zagospodarowania odpadów, energetyki, dostaw ciepła itd., ale znaczna część dotyczy współpracy mieszkańców na rzecz bardziej przyjaznego miasta, w którym po prostu lepiej się żyje, lepiej zarabia, ma się więcej czasu dla siebie i dla rodziny. Amsterdam ma też strategię marketingową w duchu Smart City. Jej hasłem jest bardzo proste „I amsterdam” czyli „Ja jestem Amsterdamem”.
Podał Pan przykłady miast bogatych, atrakcyjnie usytuowanych. Wydaje się, że im jest łatwiej stać się smart...
Dla równowagi mogę posłużyć się przykładem z Brazylii. Jest tam miasto Kurytyba, które uchodzi za sztandarowy przykład wdrażania rozwiązań smart. To miasto biedne, z rozległymi fawelami, a więc zamieszkałe przez dużo osób wykluczonych społecznie i ekonomicznie. W fawelach istnieje problem z usuwaniem odpadów, bo wąskie uliczki utrudniają wjazd samochodom. Wymyślono więc proste rozwiązanie: zaproponowano mieszkańcom faweli, że dostaną worki i sami będą mogli zbierać śmieci, a następnie dostarczać je do punktów zbiórki. W zamian otrzymają żywność i bilety na komunikację miejską. Pomysł pozwala mieszkańcom faweli na „wejście w miasto”, umożliwia szukanie pracy i korzystanie z tego, co Kurytyba ma do zaoferowania. Przy okazji osiąga się czystość w fawelach i buduje się zaangażowanie mieszkańców. Motywuje się ich do tego, by zaczęli - w sensie fizycznym, wizualnym - odmieniać swoje otoczenie. Pomysł bardzo dobrze się tam sprawdza.
Elementem Smart City jest też zastosowanie nowoczesnych technologii na szeroką skalę. Zwykły człowiek może się przez to poczuć osaczony, ubezwłasnowolniony ...
Zastosowanie technologii ma wiele aspektów pozytywnych, ale też negatywnych. Jej rozrost może skutkować wyobcowaniem człowieka, bo czuje się on otoczony niezrozumiałymi rozwiązaniami technologicznymi, które pochłaniają jego czas, wymagają uważności. Może się on też poczuć obserwowany przez „oko wielkiego brata”.
Rozmawiała Ewa Szekalska