Kolejne dwie osoby usłyszały zarzuty, związane z nieprawidłowościami przy składowaniu odpadów na wysypisku w Zgierzu (Łódzkie). To prezesi zarządu spółki, która składowała odpady w miejscu, gdzie w maju ub. roku wybuchł pożar - poinformowała w środę PAP prokuratura.
Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w tej sprawie prowadzi śledztwo wyjaśnił, że zarzuty dotyczą okresu od stycznia 2018 roku i ilości odpadów nie mniejszej niż 4,7 tys. ton. Pierwszy z podejrzanych 52-latek pełnił funkcje prezesa spółki w okresie od stycznia do marca 2018 roku, natomiast drugi z mężczyzn 50-latek jest prezesem od marca 2018 roku. W stosunku do niego prokurator zastosował zawieszenie w czynnościach służbowych.
Nowe zarzuty w sprawie składowania odpadów
Rzecznik przypomniał, że wcześniej w tym śledztwie zarzut sprowadzenia do Polski odpadów wbrew obowiązującym przepisom usłyszał 49-letni prezes innej firmy, która również składowała odpady na tym wysypisku w Zgierzu. Obecnie postawiono mu dodatkowy zarzut dotyczący składowania odpadów w sposób niezgodny z zezwoleniem oraz stwarzający zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka, a także dla jakości wody i ziemi.
Jak poinformował Kopania, przedstawienie dodatkowych zarzutów, to efekt ustaleń śledztwa, które obejmuje zagadnienia związane ze składowaniem odpadów w Zgierzu, przy ulicy Energetyków i Boruty, a także związane z pożarem, do którego doszło tam w maju 2018 roku.
Ponad 24 tys. tony odpadów sprowadzinych do Polski
Ustalono, że obszar, gdzie składowane były odpady, dzierżawiony był przez dwie spółki. 49-letni prezes jednej z nich, już we wrześniu 2018 roku usłyszał zarzuty, dotyczące sprowadzania do Polski odpadów wbrew obowiązującym przepisom. Według prokuratury, od lutego 2017 roku zarządzana przez niego spółka sprowadziła w ponad 1100 transportach ponad 24 tys. ton odpadów z sześciu krajów Unii Europejskiej. Trafiały one do Polski wbrew obowiązującym przepisom, a zwłaszcza bez możliwości dokonania ich odzysku.
Kopania zwrócił uwagę, że śledztwo miało też ustalić, czy sposób składowania odpadów stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka oraz środowiska naturalnego. Przeanalizowano dane wynikające z zabezpieczonej dokumentacji, wyniki oględzin i zeznania świadków. Powołano także biegłego z zakresu skażeń i nadzwyczajnych zagrożeń środowiska.
Niezabezpieczone odpady zagrożeniem dla środowiska
Jak powiedział rzecznik, zebrane dowody dostarczyły podstawy do stwierdzenia, że odpady składowane były w sposób nieuporządkowany, bez zabezpieczenia przed działaniem opadów atmosferycznych i możliwości odbioru odcieków po opadach, co skutkowało wypłukiwaniem zanieczyszczeń i ich odciekiem bezpośrednio do ziemi.
- Aktualnie zarzucono wszystkim trzem podejrzanym przestępstwa, dotyczące składowania odpadów w sposób niezgodny z zezwoleniem oraz stwarzający zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka także, dla jakości wody i ziemi - powiedział Kopania. Dodał, że grozi za to kara do pięciu lat więzienia.
Podejrzani mają zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na gospodarowaniu odpadami i poręczenia majątkowe.
Rzecznik zaznaczył, że nadal trwają czynności mające na celu ustalenie sprawcy bądź sprawców podpalenia, które jak wynika z pozyskanej opinii, było przyczyną pożaru. (PAP)