Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
19.03.2024 19 marca 2024

Energetyka odnawialna w walce z monopolem węglowym

Jak zmiany polityczne i ekonomiczne wpłynęły na polski rynek OZE i przed jakimi wyzwaniami stoi dziś energetyka odnawialna – opowiada w wywiadzie z okazji jubileuszu Teraz Środowisko Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

   Powrót       06 kwietnia 2020       Energia   
Grzegorz Wiśniewski
Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej

Rozmowa została przeprowadzona 26 listopada 2019 r., jako jedna z pierwszych rozmów do jubileuszowej publikacji Teraz Środowisko. Sytuacja w polskiej - i światowej - energetyce zmieniła się w związku z pandemią Covid-19. O jej konsekwencjach dla sektora i dla rozwoju OZE Grzegorz Wiśniewski pisze wyczerpująco 5 kwietnia 2020 r. w "Odnawialnym blogu".

 

Teraz Środowisko: Jak wygląda sytuacja energetyki odnawialnej w Polsce?

Grzegorz Wiśniewski: Mimo iż w ostatnich latach obserwowaliśmy proces spychania energetyki odnawialnej na dalszy plan, mam wrażenie, że społeczeństwo pozostało wierne jej idei. Sondaże wykazują, że stosunek do OZE – pomimo promowania innych rozwiązań – nie uległ pogorszeniu, nawet w przypadku tak oczernianej energetyki wiatrowej, która ciągle popierana jest przez 80 proc. obywateli. Zdrowy rozsądek wygrywa i to jest pierwszy pozytywny symptom.

Pozytywne jest również to, że dzięki postępowi technologicznemu, koszty produkcji energii z OZE w ciągu ostatniej dekady drastycznie spadły. W przypadku fotowoltaiki możemy mówić o spadku 10-krotnym z uwagi na nakłady inwestycyjne; produkcja energii z wiatru kosztuje dziś dwu-trzykrotnie mniej, gdyż wzrosła produktywność z jednostki mocy zainstalowanej. Dokonała się tu „cicha rewolucja” – powstały turbiny wiatrowe znacznie lepiej dostosowane do warunków występujących w Polsce, np. niskich prędkości wiatru. Te dwie technologie stały się tym samym konkurencyjne wobec energetyki konwencjonalnej.

TŚ: Czyli możemy dziś mówić o ekonomicznej opłacalności OZE?

GW: Prawdziwy przełom dokonał się tylko w fotowoltaice i energetyce wiatrowej. Po latach korzystania z instrumentów wsparcia, te dwie branże OZE są dziś konkurencyjne i mają realny sens ekonomiczny, uniezależniając się tym samym od polityki oraz od wszelkiego rodzaju dotacji i pomocy finansowej. Zachęcające jest również to, że wokół nich powoli tworzy się infrastruktura i rynek energii, pozwalające na ich łączenie z sektorem ciepłownictwa czy transportu (tzw. sectors coupling). Cechy tych bezemisyjnych i pogodowo-zależnych źródeł napiętnowane przez tradycyjny sektor elektroenergetyczny znalazły waloryzację biznesową i uznanie w oczach innych sektorów. Na tle tego, co w ostatnich latach zdarzyło się w technologii wiatrowej i fotowoltaicznej, sektor energetyki konwencjonalnej wypada niezwykle konserwatywnie (w sensie spadku kosztów) i niewiele miejsca pozostało tam już na jakiekolwiek znaczące innowacje.

Inaczej jest w przypadku pozostałych odnawialnych źródeł energii, takich jak energetyka wodna lub geotermia, których koszty nie spadają i których potencjał jest raczej ograniczony obszarowo. Z kolei technologie polegające na spalaniu biomasy, produkcji biogazu czy biopaliw, mimo utrzymujących się wysokich cen, są ważnym elementem gospodarki i uzupełnieniem kształtującego się miksu energetycznego, choć już dzisiaj wydają się być technologiami okresu przejściowego, jak gaz ziemny. Szkoda, że wcześniej nie zaistniały na większą skalę.

TŚ: Co zatem blokuje dynamiczniejszy rozwój energetyki odnawialnej?

GW: Nasz problem nie polega na wprowadzaniu nowych technologii, ale na rozwijaniu i wspieraniu starych. Bo tak jak Niemcom trudno jest odejść od silnika spalinowego w transporcie – mimo prężnego rozwoju OZE, otwierającego teoretycznie drogę do elektromobilności, a Francuzom od energetyki atomowej, tak i Polska nie radzi sobie ze zmianą starych węglowych paradygmatów.

Gdy system energetyczny budowany był przy silnym wsparciu państwa i obowiązywały nie mające nic wspólnego z dzisiejszymi normy środowiskowe i bezpieczeństwa, nasz kraj był liderem w energetyce węglowej. Wraz z transformacją systemową, zapotrzebowanie na energię drastycznie spadło - stąd też popularna od lat wśród polityków narracja o Polsce będącej liderem w redukcji emisji CO2.

Na początku lat 2000 obserwowaliśmy duże poparcie dla OZE. Rozważano nawet eksport energii! W 2001 roku przyjęto strategię rozwoju odnawialnych źródeł energii, Polska miała szanse stać się liderem w tej dziedzinie w Europie Środkowo-Wschodniej.

TŚ: I co się stało?

GW: Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaczęło rosnąć krajowe zapotrzebowanie na energię. Do tego doszło wprowadzenie w UE zasady „zanieczyszczający płaci”. Gospodarka zaczęła pędzić, gospodarstwa domowe wyposażały się w kolejne urządzenia elektryczne, prąd był ciągle tani. W tym powszechnym pędzie za postępem nikt nie myślał o oszczędzaniu energii ani o efektywności energetycznej – i zużycie energii zaczęło szybko rosnąć.

Polska postanowiła skorzystać z renty zacofania – tak, jak na masową skalę zrobiły to Chiny. Gospodarka, choć opierała się na szybkim zysku poprzez wypuszczanie na rynek tanich, słabej jakości produktów, nie biorąc pod uwagę środowiska ani długoterminowego rozwoju, spodziewanych efektów eksportowych nie uzyskała. Tempa tego nie wytrzymał w końcu przemysł energetyczny. Ceny energii poszły drastycznie w górę, co wpłynęło na całą ekonomię. Polacy zdali sobie też w końcu sprawę z zanieczyszczeń, jakie generuje szeroko rozumiana energetyka paliw kopalnych.

W tym momencie pojawiła się świadomość braku konkurencyjności odpornej na zmiany energetyki i złudna koncepcja ucieczki do przodu bez zmiany miksu energetycznego. Efektem była konsolidacja energetyki i powrót do centralizacji. W drugiej połowie pierwszej dekady obecnego stulecia utworzono kartel energetyczny, mający na celu niedopuszczenie do rynku zagranicznych firm oraz krajowych, tzw. niezależnych, producentów energii. Kartel, którego podstawą była energetyka węglowa, zaczął mieć coraz większy wpływ na regulacje.

Można więc powiedzieć, że po 30 latach transformacji zatoczyliśmy koło. Przy zupełnie innym poziomie rozwoju i technologii, doszliśmy do punktu wyjścia: mamy monopol, regulujemy ceny energii, która jest brudna i droga.

TŚ: W 2015 roku uchwalono ustawę o OZE – jak wpłynęło to na rozwój branży?

GW: Długi czas oczekiwania na systemową regulację OZE oraz zmieniająca się (i to drastycznie) koncepcja systemu wsparcia leżą u źródeł obecnych problemów sektora. Ustawę o OZE, uwzględniającą wymagania UE, powinniśmy byli mieć w 2010 roku, a nie w 2015. Ostatnie 5-6 lat było najtrudniejszym okresem w historii energetyki odnawialnej. W tym czasie upadło wiele powstałych na początku lat 2000 i po roku 2010 firm; przerwanych zostało wiele inwestycji. Cenny zasób na przyszłość został zmarnowany. Młodzi, wykształceni do pracy w OZE, ludzie przepłynęli do węgla lub ulegli magii scentralizowanej energetyki jądrowej. Te w istocie schyłkowe branże były w stanie zaoferować 2-3 krotnie wyższe pensie niż branża OZE.

Niesprzyjająca sytuacja była dla niektórych impulsem do szukania drogi do uniezależnienia się od regulacji. Rynek się podzielił. Mamy technologie, które bronią się ekonomicznie, jak fotowoltaika czy energetyka wiatrowa. Mamy też te, które skądinąd słusznie są wspierane przez rząd, jak biogaz czy energetyka wodna. Kiedyś chcieliśmy, żeby OZE było jedną spójną siłą. Niestety, nastąpiło całkowite rozczłonkowanie i osłabienie rozgrywanego przez polityków sektora.

TŚ: Jak ocenia Pan sytuację dzisiaj?

GW: Uważam, że w 2019 roku nastąpił pewien przełom. Po wcześniejszym zablokowaniu energetyki wiatrowej oraz zatrzymaniu wsparcia dla kolektorów słonecznych, które były najwyżej notowaną w Europie polską technologią OZE (w 2012 roku byliśmy na 3. miejscu), zwycięzcą okazała się fotowoltaika, która przynajmniej pod względem tempa wzrostu może w 2019 r. znaleźć się w pierwszej piątce w UE. To sytuacja bezprecedensowa, będąca odpowiedzią na wzrost kosztów energii oraz zmęczenie drogą energetyką węglową.

Mamy dziś do czynienia nie tyle z kryzysem ekologicznym czy klimatycznym, ale z kryzysem energetycznym i politycznym. Sprawujący władzę w energetyce stracili swoją wiarygodność, a poprzez chaotyczną i niestabilną politykę wzrosło ryzyko inwestycyjne.

Dotacje unijne wsparły rozwój OZE, ale nie mieliśmy planu, jak z nich wyjść. Staliśmy się obywatelami (i firmami) pasywnymi, straciliśmy zdolność inwestowania w oparciu o analizę rynku i antycypacje wzrostu cen energii, a nieliczne działania prezentowane przez nasze flagowe firmy jako proekologiczne noszą w sobie wiele znamion greenwashingu.

TŚ: A co z energetyka rozproszoną? Czy nie będzie ona zyskiwała na znaczeniu, skoro obywatele są przychylni OZE?

GW: Ogólna przychylność dla OZE to jedno, a faktyczne uczestnictwo w rynku, względnie przychylność dla sąsiada zakładającego instalację OZE, to drugie. Możemy sobie życzyć wzrostu ilości prosumentów, ale jeśli w międzyczasie nie zainwestujemy w niezbędną do ich rozwoju infrastrukturę inteligentnych sieci energetycznych, nie będzie możliwości odbioru energii w szczycie produkcji ani podłączania nowych mikro-producentów. Boom na fotowoltaikę prosumencką może szybko ustać po gwałtownym wyczerpaniu dotacji, tak jak miało to miejsce w przypadku kolektorów słonecznych.

Potrzebny nam jest nowy model działania energetyki rozproszonej, komplementarny z energetyką tradycyjną. Nie dostosowujący rozproszonych OZE do starego systemu, ale odwrotnie. A tymczasem mamy renesans tradycyjnego monopolu, który nie pozwala iść naprzód.

“W dobie Covid-19 OZE sprawdziły się i sprawdzą w jeszcze innych aspektach. Pracując bezobsługowo i w rozproszeniu, stały się odporne na spowodowane walką ze skutkami pandemii ograniczenia w poruszaniu się pracowników i pracy w większych grupach.” Grzegorz Wiśniewski w "Odnawialnym blogu" z dnia 5 kwietnia 2020 r.

TŚ: W listopadzie 2019 ogłoszono utworzenie Ministerstwa Klimatu. Czy nie jest to zwiastun nadchodzących zmian?

GW: Politycy w minionym roku zrozumieli, że sytuacja staje się nie do wytrzymania. Cztery lata temu powołano Ministerstwo Energii, które w rzeczywistości było ministerstwem energetyki węglowej. Dziś tworzymy Ministerstwo Klimatu, czyli przechodzimy ze skrajności w skrajność. Równocześnie tworzy się jednak Ministerstwo Aktywów Państwowych, które będzie prawdopodobnie motorem kontynuacji polityki energetycznej państwa. Na dzisiaj, biorąc pod uwagę siłę ekonomiczną i polityczną, jest to relacja Dawida i Goliata. Trudno powiedzieć, jak wpłynie to na politykę państwową, ale rzeczywiście zmiany dają cień nadziei, bo Goliat zaczyna rozumieć siłę napierających.

Nie zapominajmy jednak, że nie o wewnętrzne spory tu chodzi. Polska nie spełni unijnych wymogów i będzie nas to kosztowało miliardy złotych. Bez opamiętania się w energetyce, będziemy tracić pozycję międzynarodową i konkurencyjność. W całym tym chaosie, chociaż tematy niskiej emisji czy smogu weszły do świadomości społecznej, daleko nam jeszcze do spójnej, konsekwentnej polityki klimatycznej i przemyślanego rozwoju energetyki odnawialnej.

Marta Wojtkiewicz: Dyrektor francuskiego Actu-Environnement i założycielka Teraz Środowisko Publikacja: Ochrona środowiska w PolsceTekst został opublikowany w jubileuszowej publikacji Ochrona środowiska w Polsce. Perspektywy najbliższych lat.
Zachęcamy do zapoznania się z jej pełną treścią!

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Dekarbonizacja w 11 lat. Co rekomenduje Rada BEiK (16 lutego 2024)Analiza programów wyborczych pod kątem ochrony środowiska. Cz. 1 – energetyka (03 października 2023)Rynek przechodzi wstrząsy, ale zainteresowanie kolektorami rośnie (30 sierpnia 2023)PGE prezentuje aktualizację strategii – w planie odejście od węgla do 2030 r. i więcej OZE (29 sierpnia 2023)Wizja energetycznego sektora po wyborach – politycy debatowali o kierunkach rozwoju (22 czerwca 2023)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony