Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
19.04.2024 19 kwietnia 2024

Jak radzi sobie przemysł chemiczny w warunkach wyższej konieczności?

Pandemia pokazała, że bez chemii jesteśmy zupełnie bezradni, nie tylko wobec wirusa. Cały świat potrzebuje środków do odkażania, a zakłady produkcyjne chcą pracować pełną parą, są jednak przeszkody – o czym w rozmowie z dr. inż. Tomaszem Zielińskim, prezesem Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

   Powrót       27 marca 2020       Ryzyko środowiskowe   
dr inż. Tomasz Zieliński
Przewodniczący Forum Rozwoju Przemysłu i prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego – inicjatora Forum

Teraz Środowisko: W czasach pandemii przemysł chemiczny jest na pierwszej linii frontu. Jak sobie radzi?

Tomasz Zieliński: Staramy się działać skutecznie, ale borykamy się z wieloma trudnościami. Ten kryzys pokazuje, jakie znaczenie dla funkcjonowania społeczeństw i gospodarki na całym świecie ma przemysł chemiczny. Skala oddziaływania na codzienne życie ludzi, ale i na inne gałęzie gospodarki jest ogromna. Ten sektor to m.in. rafinerie i petrochemia, produkcja chemikaliów niezbędnych do produkcji środków biobójczych, do odkażania i szeregu komponentów dla medycyny, to też przetwórstwo tworzyw sztucznych, bez których w dobie koronawirusa nie wyobrażamy sobie funkcjonowania.

Czytaj: Chemia może stanowić pomost między przemysłem a środowiskiem naturalnym

TŚ: Teraz cały świat potrzebuje tych środków, a nie ma ich w wystarczającej ilości.

TZ: Przepływ towarów, surowców i produktów w przemyśle chemicznym jest szczególnie istotny, a dziś jest to utrudnione. Nasze łańcuchy dostaw zostały znacznie zachwiane lub wręcz przerwane. Dlatego podejmowane są wysiłki, by wzorem tego, co opublikował Departament Zdrowia Stanów Zjednoczonych, sektor chemiczny został realnie uznany w całej Europie za infrastrukturę krytyczną. Takie ogólnoeuropejskie rozwiązanie, pozwoliłoby zastosować specjalne procedury na czas radzenia sobie ze skutkami epidemii. Na całym świecie brakuje środków ochrony bezpośredniej i środków do dezynfekcji. Wyjściem z tej sytuacji jest czasowe złagodzenie wymogów, które pozwoliłyby zwiększyć moce produkcyjne czy transport towarów. Konieczna jest też zgoda na zastosowanie szerszej gamy produktów opakowaniowych, bo ich też brakuje. To ważne nie tylko z powodu dostępności do takich produktów dla służby zdrowia, co oczywiste, ale też ich dostępności dla całego społeczeństwa. Powinny obowiązywać procedury adekwatne do stanu wyższej konieczności, w jakim się znajdujemy.

TŚ: Formalnie przemysł farmaceutyczny jest częścią przemysłu chemicznego. Pandemia pokazała, że Europa nie jest samowystarczalna. M.in. w obszarze produkcji leków jesteśmy zależni od dostaw z Chin. Czy to powinno się zmienić?

TZ: Europejski przemysł chemiczny z roku na rok traci konkurencyjność, co przekłada się na spadek udziału w globalnym rynku. Trudno konkurować z regionami Azji czy Bliskiego Wschodu, które wygrywają albo surowcami, albo tanią siłą roboczą, albo brakiem tak restrykcyjnych regulacji jak w UE. W efekcie koncerny europejskie, ale też amerykańskie, przeniosły fabryki w tamte regiony. Straciliśmy na samowystarczalności, ale zyskaliśmy na powszechnym dostępie produktów, bo stały się tańsze. Dziś jednak to nie tania siła robocza jest kluczową determinantą, ale ceny energii i koszy klimatyczno-środowiskowe. Jak widać, wirus w mgnieniu oka zablokował globalność rynku i obnażył uzależnienia gospodarcze.

Europa ciągle jest bardzo silna w innowacyjnej myśli technologicznej, ale to samo w sobie nie pozwoli odbudować na starym kontynencie zlikwidowanych fabryk. Na pewno nie da się tego zrobić w ekspresowym tempie.

TŚ: Czy uważa Pan, że po pandemii zmieni się podejście Komisji Europejskiej do wielu restrykcji?

TZ: Nie sądzę, by zmieniły się priorytety, choć powinny. Uważam, że do przemyślenia na nowo jest wiele kwestii, a na pewno ta, w jaki sposób docelowo dać więcej oddechu przemysłowi, aby mógł się rozwijać. Sytuacja pandemii pokazała, że być może pewne polityki powinny ulec rewizji.

Nie waham się powiedzieć, że przemysł chemiczny ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa gospodarczego kraju, choć formalnie, biorąc pod uwagę np. Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w Polsce nie ma takiego statusu.Ponad 4 lata temu, gdy powstawała ta Strategia, kierowaliśmy takie postulaty, ale finalne żaden z przemysłów energochłonnych nie znalazł się na liście tzw. strategicznych. Mimo tego, że część przedsiębiorstw chemicznych taki status ma, np. rafinerie. To pewnego rodzaju paradoks, że dopiero teraz, kiedy jesteśmy w środku pandemii, rozpoczęły się dyskusje, co zrobić, żeby ułatwić i przyspieszyć produkcję niezbędnych chemikaliów. Nie mamy przygotowanych regulacji ani procedur z konkretnymi scenariuszami działań na wypadek kryzysu. Gdyby były, wystarczyłoby, żeby zebrał się Sztab Kryzysowy, przeanalizował możliwe scenariusze i podjął decyzję. A my, mając przygotowane procedury, wiedzielibyśmy, co robić.

I proszę nie zrozumieć mnie źle, sektor chemiczny nie chce niczego robić na skróty, bo sytuacja wymaga najwyższej czujności. Dziś jednak jest to kwestia tego, by rzucić wszystkie możliwe siły na pokład. Chciałbym też wyraźnie podkreślić, że zakłady produkujące płyny dezynfekujące chcą utrzymać, a nawet zwiększyć ich produkcję pozostawiając ceny na poziomie, jaki był przed wybuchem epidemii, tak, aby zwiększyć ich dostępność dla obywateli. Nie możemy jednak brać odpowiedzialności za to, co dzieje się potem w wolnej sprzedaży, na aukcjach internetowych itd. Warto podkreślić, że 70 proc. sprzedaży sektora chemicznego trafia do innych sektorów gospodarki, a pozostała część trafia bezpośrednio do konsumentów, co pokazuje, jaka to jest skala przepływu produktowo-surowcowego. Dzisiaj polska chemia to 11 tys. firm i ponad 320 tys. miejsc pracy.

TŚ: Jak Pana zdaniem rysuje się ich przyszłość, czy zdołają przetrwać kryzys?

TZ: Wiele zależy od skali i czasu trwania tego kryzysu, ale zwłaszcza od możliwości pomocy kierowanej przez Państwo. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, nie tylko te małe firmy, ale też potężne produkcje, których nie da się wyłączyć z dnia na dzień, bo wiązałoby się to z negatywnym oddziaływaniem na społeczności i środowisko. To skomplikowane procesy technologiczne, gdzie brak odpowiedniej liczby pracowników na zmianach w produkcji, z uwagi np. na ewentualną kwarantannę, może doprowadzić do tragedii. Nie mówiąc już o jakimś niekontrolowanym odstawieniu czy awarii. Samo tzw. przykręcenie jednego strumienia, od razu ciągnie za sobą lawinę innych konsekwencji – to nie ogranicza się do jednego produktu. Wyobraźmy sobie, że rafineria musiałaby się zatrzymać, spowodowałoby to natychmiast całą lawinę zdarzeń. Gdyby zabrakło paliwa, karetka nie wyjechałaby do chorego – to przemawia do wyobraźni.

TŚ: Tak się złożyło, że Polska Izba Przemysłu Chemicznego (PIPC), zainicjowała na początku roku powstanie Forum Rozwoju Przemysłu (FRP). W kryzysie działacie więc już razem. Jakie cele przyświecały powstaniu Forum?

TZ: Powstaniu Forum Rozwoju przyświecał cel, by stało się ono platformą współpracy pomiędzy różnymi sektorami przemysłu w Polsce, a administracja publiczną. Na arenie międzynarodowej bardzo wiele się dzieje, trzeba adekwatnie reagować na zmiany zarówno gospodarcze, jak i regulacyjne. Prośrodowiskowe trendy unijne, dobrze zaadaptowane, mogą stać się wielką szansą na rozwój i budowanie konkurencyjności naszych sektorów. Ale to też oczywiście wielkie wyzwanie.

Spójrzmy przykładowo na pakiet odpadowy. Od razu widać, jak wiele problemów jest do rozwiązania. Dla sektora chemicznego wszystkie odpady są cenne, bo to są potencjalne surowce do odzyskania. Idea gospodarki obiegu zamkniętego jest nam bardzo bliska i choćby na poziomie odpadów przemysłowych wykorzystujemy je na poziomie ponad 90 proc. Problem do pilnego rozwiązania to odpady komunalne.

Potrzebujemy konstruktywnego dialogu z administracją, ale i między sobą nawzajem – bo sektory przemysłu przenikają się w różnych obszarach. Nie możemy działać w oderwaniu od siebie, bo tylko synergia i wzajemne rozpoznanie potrzeb może przynieść nową jakość. Wszystkie ważne tematy, jak rozszerzona odpowiedzialność producenta, GOZ, tzw. Europejski Zielony Ład, po pandemii znów będą w centrum uwagi. Dziś najważniejsze, by z możliwie najmniejszymi stratami przetrwać potężny kryzys w którym jesteśmy.

Mam nadzieję, że kiedy tylko uda nam się pokonać epidemię, wyciągniemy lekcję i zawczasu przygotujemy odpowiednie regulacje i scenariusze działań. Bo nigdy nie wiemy, jakie niebezpieczeństwo czai się za rogiem. Wirus w ciągu 4 miesięcy opanował cały świat, czy jeszcze w grudniu ktoś się tego spodziewał?

Katarzyna Zamorowska: Dyrektor ds. komunikacji

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Nowy system monitorowania składu opadów. GIOŚ (06 marca 2024)Zmienią się oznaczenia produktów chemicznych i kosmetyków (07 grudnia 2023)Kruszywo w budownictwie drogowym jako GOZ (14 listopada 2023)Jak rozwiązać problem porzucanych odpadów niebezpiecznych w Polsce? (04 sierpnia 2023)Rada UE przyjęła stanowisko ws. rozporządzenia CLP (04 lipca 2023)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony