Prawie 10 lat od katastrofy w elektrowni jądrowej w japońskiej prefekturze Fukushima rosnące w tamtejszych lasach grzyby wciąż trzykrotnie przekraczają krajowe normy radioaktywności i nie wolno ich spożywać – podała w czwartek publiczna stacja NHK.
W uprawianych w tamtych okolicach ryżu i warzywach praktycznie nie odnotowuje się już radioaktywności. Jednak w rosnących tam grzybach wciąż wykrywana jest aktywność promieniotwórcza radioaktywnego izotopu cezu na poziomie 300 bekereli na kilogram, podczas gdy standard dla żywności w Japonii wynosi 100 bekereli – poinformowała NHK.
Czytaj też: Statystyki sugerują, że przemysł jądrowy największy rozkwit może mieć już za sobą
Leżąca 80 kilometrów od elektrowni miejscowość Tanagura słynęła dawniej z gąsek sosnowych, które w Japonii nazywane są matsutake. - Ludzie gromadzili się, by zbierać sezonowe dzikie warzywa i gotować je – powiedział 71-letni Tsutomu Jinno, który dawniej kierował związkiem zbieraczy grzybów matsutake w Tanagurze. - Po katastrofie nuklearnej już tego nie robią – wyznał Jinno, który obecnie zbiera grzyby i wyrzuca je, by zapobiec nielegalnym zbiorom.
Grzyby, takie jak matsutake, rosną na poziomie około pięciu centymetrów pod powierzchnią, na warstwie, którą tworzą rozkładające się liście i gliniasta gleba. Warstwa ta absorbuje cez znajdujący się w liściach, co częściowo wyjaśnia wzrost poziomu tego pierwiastka w niektórych grzybach trzy do pięciu lat po katastrofie – powiedział wykładowca Uniwersytetu Żeńskiego w Koriyamie, Masaru Hiroi. Hiroi zastanawia się, czy obowiązujące w Japonii normy radioaktywności nie są zbyt restrykcyjne. - Surowe standardy są konieczne dla produktów, które jemy codziennie, takich jak ryż, ale górskie warzywa i dzikie grzyby jemy kilka razy w roku. Obecny poziom radioaktywności nie wyrządziłby prawie żadnej szkody – powiedział. (PAP)