Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
06.05.2024 06 maja 2024

Transformacja wyobraźni i opłacalność rozwiązań opartych na naturze. Spółki wod-kan a wody opadowe

Jak może wyglądać gospodarowanie wodami opadowymi przez firmy wodociągowe? O przejęciu odpowiedzialności za ten obszar przez spółki sektora wod-kan 17 kwietnia br. w Poznaniu rozmawiali przedstawiciele branży z całego kraju.

   Powrót       26 kwietnia 2024       Woda   

W zorganizowanej podczas konferencji Stormwater Poland debacie „Misja firm wodociągowych w gospodarowaniu wodami opadowymi” wzięli udział Ryszard Gajewski z Gdańskich Wód, Piotr Ziętara z Wodociągów Miasta Krakowa, Renata Tomusiak z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK) Warszawa, Stanisław Drzewiecki z Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Bydgoszczy, Patrycja Wolińska-Bartkiewicz z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Szczecin oraz Hanna Madajczyk z firmy Aquanet Retencja. Rozmowę poprowadził wiceprezes poznańskiego przedsiębiorstwa wodociągowego Aquanet S.A. Marek Borkowski, rozpoczynając od przykładu stolicy Wielkopolski, w którym na podstawie porozumienia z władzami miasta i umowy dzierżawy z Zarządem Dróg Miejskich spółka przejęła zarządzanie kanalizacją deszczową. – Pobieramy opłaty za odprowadzanie wód opadowych i funkcjonuje to całkiem sprawnie. Wody opadowe to jednak nie tylko kanalizacja deszczowa. To także błękitno-zielona infrastruktura, rowy oraz inne cieki, zbiorniki otwarte, zamknięte i podziemne. Czy wodociągi to właściwa jednostka do zarządzania systemem gospodarowania wodami opadowymi? – zapytał prowadzący.

Czytaj też: Model 3T optymalny dla branży wod-kan. Co zmieni nowa dyrektywa i co dzieje się nad Bałtykiem

Uspójnić działania, podzielić obowiązki

Według Stanisława Drzewieckiego, odpowiedź na powyższe pytanie może być wyłącznie pozytywna. – Kanalizacja deszczowa to dziedzina inżynierii sanitarnej, a na tym właśnie się znamy – stwierdził prelegent. Miejskie Wodociągi i Kanalizacji w Bydgoszczy zajmują się systemem kanalizacji deszczowej od 2013 r., przejętym częściowo również od Zarządu Dróg Miejskich. Prezes spółki zrelacjonował stan obecny, na który składają się system sieciowy, pompownie, zbiorniki oraz urządzenia do retencjonowania i oczyszczania wody deszczowej. – System jest kompletny i ma pokrycie w taryfie, która wynosi dziś 5,41 zł za odprowadzenie m3 wody – mówił Drzewiecki, dodając, że wprowadzenie opłaty spotkało się ze zrozumieniem mieszkańców. Spytany przez prowadzącego o zastosowanie przydrożnych rowów melioracyjnych, prezes bydgoskiej spółki uznał je za element pozostający poza zasięgiem branży wodociągowej. – To zagadnienie do podjęcia. Miasta najczęściej nie wiedzą czym dysponują jeśli chodzi o systemy melioracyjne. Podobnie jest z urządzeniami do odwodnienia dróg – powiedział Stanisław Drzewiecki. W ocenie prelegenta zarówno systemy melioracyjne, jak i systemy odwodnienia ulic i placów pozostaną poza zakresem przypisanym spółkom wodno-kanalizacyjnym, należy jednak zadbać o uspójnienie działań.

Przejrzystość przypisanych zadań i klarowny podział obowiązków między różne podmioty jako postulat kierowany do ustawodawcy wybrzmiały w wypowiedzi Renaty Tomusiak z MPWiK Warszawa. - Ważne, żebyśmy się zastanowili, czy potrzebujemy tak dużej różnorodności i czy prawo nie powinno jaśniej opisywać kto za co odpowiada – tak żebyśmy jako spółki prawa handlowego nie musieli domyśleć się co do nas należy – stwierdziła Tomusiak, wskazując dalej na kompetencje częściowo nakładające się z kompetencjami Wód Polskich. MPWiK Warszawa zawarło okresową umowę z miastem na eksploatację wody deszczowej, jak jednak stwierdziła prelegentka, spółki wod-kan nie powinny być jedynym podmiotem, który będzie odpowiadał za ten obszar, łącznie z kwestią finansowania. – W systemie jest wiele chaosu i niepewności – skonstatował Marek Borkowski, podając przykład kanalizacji deszczowej przecinającej się z rowami melioracyjnymi przebiegającymi przez działki prywatne, których właściciele otrzymali pozwolenia wodnoprawne na odprowadzanie wód.

Rozdwojenie jaźni

Jak zauważył Piotr Ziętara, gospodarowanie wodami opadowymi i roztopowymi, rozumiane szerzej niż kanalizacja opadowa, wiąże się ze zmianą klimatu prowadzącą do powodzi błyskawicznych i zagrożeń punktowych wraz z występowaniem lokalnych rzek z koryt. Kolejnym istotnym czynnikiem ma być otoczenie prawne. Przedstawiciel krakowskiej spółki krytycznie odniósł się do obecnego status quo w obszarze regulacyjnym. – Znajdujemy się w stanie delikatnego rozdwojenia jaźni. Funkcjonuje kilka wdrożonych modeli opłat za wody opadowe i roztopowe i de facto dwa modele krajowe przy taryfikacji, a więc zgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej oraz z kodeksem cywilnym. Od 2018 r. wody opadowe i roztopowe nie są definicyjnie ściekiem, nie mamy więc narzędzia z ustawy branżowej – wskazywał Ziętara. Obecna sytuacja pobudza jednak do rozwoju m.in. błękitno-zielonej infrastruktury, jako zadania własnego gminy finansowanego z jej budżetu.

Oczywiście zadania są zdekomponowane na wiele podmiotów. Wodociągi powinny być bardzo istotnym elementem tej realizacji, ale nie jedynym – dodał prelegent, którego zdaniem ważną rolę do odegrania mają powoływane zwłaszcza w dużych miastach samorządowe jednostki ds. adaptacji do zmiany klimatu, dysponujące środkami na gospodarowanie wodami opadowymi i roztopowymi. Istotne w ocenie Ziętary jest również planowanie przestrzenne związane z układami drogowymi i retencją punktową odprowadzającą wodę z systemów drogowych do kanalizacji ogólnospławnej i opadowej. – Trzeba także włączać Zarząd Zieleni Miejskiej, który jest de facto jednostką kluczową w budowaniu błękitno-zielonej infrastruktury (…) oraz prowadzić inwentaryzację rur jako ostatniego ogniwa gospodarowania wodami opadowymi i roztopowymi – podsumował.

Czytaj też: Plany adaptacji, ochrona zieleni i wymagania dla paliw biomasowych. MKiŚ przedstawia projekt ustawy

Problemy z finansowaniem

- Kanalizacja deszczowa zawsze pozostawała niewidoczna i niedofinansowana – oceniła Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, jako przyczynę wskazując mniejszą atrakcyjność polityczną i mniej „spektakularny” charakter gospodarowania wodami. Sektor w ocenie prelegentki cierpi na „brak jednolitych rozwiązań” związanych z finansowaniem, a orzecznictwo sądów administracyjnych na temat opłat znacząco się od siebie różni; sytuacja ma nie sprzyjać budowie spójnego systemu. Spółki wodno-kanalizacyjne według Wolińskiej-Bartkiewicz są podmiotami, którym łatwiej efektywnie gospodarować wodami opadowymi, ponieważ nie ograniczają jej roczne budżety jednostek organizacyjnych miasta. – Plany inwestycyjne są dla nas prostsze do prowadzenia. Musimy zdać sobie jednak sprawę, że opłaty za zarządzanie wodami opadowymi są konieczne – stwierdziła przedstawicielka spółki ze Szczecina, dodając słowa o potrzebie edukowania mieszkańców nt. ograniczania wykorzystania wody bezpowrotnie użytej, stosowanej np. do podlewania ogrodów.

Jednym z największych problemów finansowych dla spółek wodociągowych, jak stwierdził Stanisław Drzewiecki, jest utrzymanie kosztów bieżących. – Kluczowe jest finansowanie unijne i grantowe, bo mieszkańcy nie zaakceptują podnoszenia taryf. Podstawowym źródłem powinny być środki unijne. O ile w przypadku systemów zaopatrzenia wody i systemów kanalizacyjnych mieliśmy gwarantowane wsparcie w postaci grantów z uwagi na traktat akcesyjny i dyrektywy, na systemy deszczowe pieniędzy w takich wymiarze nie ma – zauważył. Potrzeby inwestycyjne są tymczasem ogromne; modernizacja systemu deszczowego w Bydgoszczy ma kosztować ok. 500 mln zł. Przychody z działalności są za to ok. 3-4 razy mniejsze niż w systemie kanalizacyjnym. – Publiczne wsparcie w te inwestycje jest niezbędne, bo inaczej po prostu nie będą podjęte. Bez wsparcia państwa samorządy, a tym bardziej wodociągi, państwa same tego nie rozwiążą – zawyrokował prezes bydgoskiej spółki.

Błękitno-zielona infrastruktura się opłaca

O rozwiązaniach z zakresu błękitno-zielonej infrastruktury opowiadał w dalszej części Ryszard Gajewski. Prezes spółki Wody Gdańskie nawiązał do powiązanych ze zmianą klimatu wyzwań stawianych m.in. przez Europejski Zielony Ład. – Szeroko rozumiana branża wodna od dawna mierzy się z tymi tematami, ale w zasadniczej części są one jeszcze przed nią. Potrzebujemy transformacji wyobraźni – wskazał Gajewski. Jako wyodrębniony podmiot Wody Gdańskie zarządzają systemem odwodnieniowym i ochroną przeciwpowodziową od 1993 r. – Byliśmy chyba pierwszym takim podmiotem w Polsce. Możliwość skoncentrowania się tylko na tych problemach wiele ułatwia; w tym samym czasie wodociągi mierzyły się z wieloma wyzwaniami, wielką modernizacją związaną z absorpcją środków unijnych czy ostatnio problemami taryfowymi. Temat wód opadowych zawsze był więc traktowany mniej priorytetowo – ocenił prelegent. Jak wyjaśnił Gajewski, zajęcie się przez Wody Gdańskie takimi rozwiązaniami jak zielona retencja wynikało z kalkulacji pokazującej, że to najtańszy sposób („znacznie tańszy niż przebudowa całego systemu kanalizacji deszczowej”) poradzenia sobie z wodami opadowymi i efektywnego zarządzania deszczami nawalnymi oraz suszami. – Wdrażając błękitno-zieloną infrastrukturę, współpracowaliśmy przede wszystkimi z takimi jednostkami jak Biuro Planowania Przestrzennego czy Zarząd Dróg i Zieleni – wskazał prezes, zaznaczając, że Wody Gdańskie równocześnie zarządzają systemem kanalizacji deszczowej.

Czytaj też: Od mokradeł po wodociągi. Rekomendacje dla unijnego Niebieskiego Ładu

Kanalizacja, kontynuował Gajewski, może być zamknięta i otwarta, a na tę drugą składają się również takie elementy jak ogrody deszczowe. - Są to systemy bardziej elastyczne i lepiej sobie radzące w dobie zmiany klimatu niż systemy zamknięte – stwierdził. Wodociągi „z przyzwyczajenia” mogą mieć problem w zaadaptowaniu się do takich rozwiązań, żaden podmiot z kolei nie jest w stanie zajmować się wszystkim. Doświadczeniami z Poznania podzieliła się Hanna Madajczyk z Aquanet Retencja. Spółka rozwinęła kompetencje związane z zarządzaniem systemami otwartymi, w tym błękitno-zieloną infrastrukturą i rowami melioracyjnymi, podobnie jak odpowiednik z Gdańska, ściśle współpracując z innymi jednostkami miejskimi. – Współpraca układała się różnie; w Zarządzie Dróg Miejskich początkowo spotykaliśmy się z negacją rozwiązań błękitno-zielonej infrastruktury, dziś jednak widzimy postęp. Urzędnicy są przyzwyczajeni do schematycznego działania i otwieranie umysłów stanowi pewien proces – relacjonowała Madajczyk. Pozytywnym przykładem kooperacji jest ta podjęta z Lasami Poznańskimi, które zaproponowały rozwijanie retencji leśnej. – Działamy na terenie zurbanizowanym i każdy ma świadomość, że szara infrastruktura też jest potrzebna. Nowym elementem są jednak rozwiązania oparte na naturze, na które musi być położony większy nacisk – dodała prelegentka.

Czytaj też: Jak tworzyć rozwiązania oparte na naturze? Rekomendacje EEA

Zatrzymać wodę w miejscu powstawania

Wodę jako „ogromne dobro” trzeba zatrzymywać w miejscu powstawania, stwierdziła Renata Tomusiak. – Duża jej część jest marnowana i trafia do kanalizacji ogólnospławnej, gdzie miesza się ze ściekami, a przelewy burzowe prowadzą do ponoszenia wysokich kosztów – dodała przedstawicielka warszawskiej spółki. Jak wskazała, kluczem do zapobieżenia tym problemom jest mała retencja, nie ma jednak możliwości, żeby odpowiadał za to tylko jeden podmiot, zadania są bowiem zbyt rozległe i trzeba je połączyć w większym łańcuchu działań. Zatrzymanej wody można używać m.in. do mycia ulic, ale i próbować uzdatniać ją do spożycia. – Woda uzyskana w wyniku oczyszczenia ścieków jest w Warszawie z powrotem zrzucana do Wisły. Wiemy z badań, że jest czystsza niż ta, która płynie w rzece – dodała Tomusiak. Rozwiązania błękitno-zielonej infrastruktury w ocenie specjalistki mogłyby zostać obowiązkowo narzucone inwestorom budowlanym w ramach wydawanych im pozwoleń. – Nie mamy już czasu na uprzejme prośby i zachęty; powinniśmy wymagać więcej – powiedziała.

Nadchodzą nowe regulacje

Do udogodnień związanych ze statusem spółek powróciła Patrycja Wolińska-Bartkiewicz. W przeciwieństwie do budżetów i jednostek miejskich, mogą one korzystać z amortyzacji, pozwalającej na odtwarzanie majątku. – Zagospodarowanie wód opadowych jest zadaniem ustawowym gminy, która nie ma do tego lepszego narzędzia niż spółka. Na poziomie samorządowym musi istnieć dobra strategia z przypisanymi zadaniami i odpowiedzialnością, tak żeby korzystali na niej przede wszystkim mieszkańcy – wskazała Wolińska-Bartkiewicz. Piotr Ziętara nawiązał ponownie do kwestii zmiany klimatu, która prowadzi do konieczności przemodelowania różnych polityk prowadzonych w miastach. – Nastąpiło kompletne przeorientowanie myślenia o mieście w kontekście coraz częściej pojawiających się ekstremalnych zjawisk pogodowych. Miasta muszą być do nich coraz lepiej przygotowane, a infrastruktura związana z gospodarowaniem wodami opadowymi zaczyna być nazywana infrastrukturą krytyczną – stwierdził. Stałym problemem w ocenie Ziętary pozostaje niewystarczające finansowanie, którego nie zapewniają również taryfy. – Musimy pamiętać, że pojawiają się bardzo wymagające regulacje europejskie w zakresie naszego sektora, związane z jakością wody do spożycia. To m.in. dyrektywa osadowa i dyrektywa ściekowa. Wymagania wobec naszej branży rosną, na co potrzebujemy miliardów złotych – ostrzegł prezes Wodociągów Miasta Krakowa.

Szymon Majewski: Dziennikarz

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Nowy kierunek neutralność klimatyczna na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej - trwa nabór (28 grudnia 2023)Przyjęto Zieloną Wizję Warszawy (21 kwietnia 2023)Co z adaptacją klimatyczną w Polsce? Trwają prace nad ustawą (24 stycznia 2023)Wrocław rusza z pionierskim projektem. Dowie się, jakie inwestycje w zieleń są najbardziej opłacalne (13 stycznia 2023)Znamy laureatów 9. edycji konkursu Eco-Miasto (29 września 2022)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony