
Po trzech latach dyskusji parlament francuski przyjął w ub. tygodniu nową ustawę energetyczną, która wprowadza zmiany w tamtejszej energetyce. Obecnie Francja 75 proc. energii elektrycznej produkuje z atomu, 17 proc. ze źródeł odnawialnych i ok. 8 proc. ze źródeł kopalnych. Z nowej doktryny wynika, że w 2030 r. energia we Francji w 40 proc. ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, a do ok. 2025 r. udział energii z atomu ma spaść do 50 proc.
Zdaniem szefowej Forum Analiz Energetycznych dr Joanny Maćkowiak-Pandery, francuska ustawa o transformacji energetycznej to "najbardziej ambitny w całej UE i prawdopodobnie na świecie akt prawny, ponieważ kompleksowo podchodzi do zmiany modelu wytwarzania, a przede wszystkim konsumpcji energii w perspektywie długookresowej - do 2030 a nawet 2050 r."
Nawet 100 euro za emisję tony CO2
Ustawa wprowadza wysoki podatek za emisje CO2.
Obniżenie o połowę zużycia energii do 2050 r.
Do zmiany miksu energetycznego przyczynić ma się obniżenie zużycia energii o jedną piątą do 2030 roku, a do 2050 roku o 50 proc. Francja chce też zmniejszyć zużycie paliw kopalnych o 30 procent do 2030 roku w porównaniu z rokiem 2012.
Dlatego nowe uregulowania promują działania, które mają wesprzeć obniżenie zużycia energii. Jednym z głównych sposobów ma być efektywność energetyczna. Przewidziane są więc dopłaty do kredytów na wsparcie efektywności energetycznej budynków (kredyty te nie będą wcale oprocentowane), wprowadzony będzie też obowiązek stosowania zasad efektywności energetycznej przy renowacji fasad, dachów lub innych pracach renowacyjnych. Przewidziana jest też 30-proc. ulga podatkowa kosztów pracy przy poprawianiu efektywności.
Inspiracja dla Polski
Jak powiedziała PAP Maćkowiak-Pandera, francuskie rozwiązania mogą być inspiracją dla polskiego resortu gospodarki, które pracuje nad nową polityką energetyczną państwa do 2050 r. Jak dodaje Maćkowiak-Pandera, zwłaszcza w zakresie efektywności energetycznej. - Dla Polski francuskie decyzje oznaczają wzrost roli OZE w UE. Francja będzie też mocniej zabiegać o podniesienie cen uprawnień do emisji CO2 na poziomie unijnym dla energetyki oraz opowiadać się za bardziej aktywnymi działaniami na rzecz ograniczenia emisji z transportu - zauważyła.
Wsparcie rozwoju transportu elektrycznego
Z nowo przyjętych rozwiązań wynika, że Francuzi będą też musieli zmienić nieco swoje przyzwyczajenia motoryzacyjne - oprócz promocji transportu rowerowego, chcą walczyć z najbardziej emisyjnymi paliwami. Właściciel starego diesla, który zdecyduje się na zamianę na samochód elektryczny, może liczyć na 10 tys. euro wsparcia na zakup nowego samochodu. Do 2025 r. połowa wszystkich nowo kupionych przez gminy samochodów ma być niskoemisyjna, podobnie jak 20 proc. nowych autobusów i 10 proc. samochodów w firmach taksówkarskich i zajmujących się wynajmem samochodów.
Francuskie przedsiębiorstwa zostały zobowiązane do stworzenia planów mobilności promujących dzielenie się samochodami i oszczędność paliwa. Nowe prawo przewiduje też ulgi podatkowe na instalacje stacji ładowania samochodów elektrycznych.
1500 biogazowni w trzy lata
W swej nowej doktrynie energetycznej Francja stawia na rozwój OZE; przewidywane jest dodatkowe wsparcie finansowe małej energetyki dla gmin i lokalnych społeczności, wprowadzone będą uproszczenia w wydawaniu pozwoleń dla energetyki wiatrowej, biogazu i energetyki wodnej; przewidziane jest też wsparcie dla rozwoju 1500 biogazowni w ciągu trzech lat.
Jak mówi Maćkowiak-Pandera, Francja to kolejny kraj UE (po m.in. Danii, Niemczech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii), który decyduje się na głęboką transformację energetyczną w celu obniżenia emisji i promowania efektywności energetycznej.
- Istotne jest podniesienie podatku CO2 z 14 euro obecnie do 100 euro za tonę w 2030 r. (dla energii pierwotnej) – będzie miało to wpływ nie tyle na wytwarzanie prądu – bo i tak jest niskoemisyjne, ale przede wszystkim na sektor NON-ETS, czyli m.in. transport samochodowy. Francuzi odważnie decydują się też na zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii do 40 proc. w 2030 r. Nie obawiają się wzrostu kosztów prądu, ponieważ mają świadomość, że budowa i modernizacja elektrowni jądrowych, które są coraz starsze, na tak dużą skalę byłaby jeszcze droższa - podkreśla ekspertka.
Małgorzata Dragan(PAP)