
Daniel Larsson, Country Manager (po prawej), Paweł Maciejewski, Head of Development Eolus Poland © Eolus
Co Panów zdaniem oznacza dobry development?
Daniel Larsson (DL): Odpowiedzialny, cierpliwy, działający tu i teraz, więc reagujący na bieżące zmiany, ale jednocześnie z silnie nakreśloną wizją przyszłości. Wewnętrznie określamy to jako „stay power”.
Porozmawiajmy o słoniu w pokoju, czyli o sieci.
Paweł Maciejewski (PM): Sieć jest przeciążona, a brak inwestycji w nowe sieci energetyczne spowalnia całą transformację energetyczną. Modernizacja postępuje bardzo powoli i fragmentarycznie, wiele jest tzw. martwych projektów blokujących przyłączenia, które mogłyby być przyznane kolejnym inwestycjom etc. Oczywiście cała branża zdaje sobie z tego sprawę, ale im częściej będziemy o tym mówić i to jednym głosem, tym większa będzie szansa na realną zmianę w tej kwestii. Jako możliwe i być może kontrowersyjne rozwiązanie widzimy aukcje lub licytacje warunków przyłączenia organizowane przez operatorów. Aby przystąpić do takiego procesu, trzeba by spełnić konkretne warunki i już na tym etapie pod uwagę byliby brani tylko deweloperzy, którzy mają środki i możliwości, by faktycznie zrealizować inwestycje. Cały proces byłby przejrzysty i ustrukturyzowany. Takie rozwiązania działają już np. w Hiszpanii.
Kolejny, kluczowy punkt to otwarty dialog z operatorami sieci. Obecnie większość podmiotów otrzymuje negatywną odpowiedź bez szczegółowego uzasadnienia czy ram czasowych. Gdyby jednak dialog z operatorem był jednym z pierwszych etapów w procesie ubiegania się o przyłączenie do sieci, inwestycje PV byłyby obarczone mniejszym ryzykiem dla inwestora, więcej gmin mogłoby skorzystać z czystej energii, przestoje decyzyjne byłyby mniejsze, instytucje nie byłyby zasypywane wnioskami dla inwestycji na różnych etapach etc.
Jako Eolus Poland jesteśmy także gotowi na analizowanie warunków komercyjnych. Jeśli będą one uzasadnione na tle całego projektu i inwestycji, chętnie będziemy inwestować. Oczywiście będą to dodatkowe nakłady finansowe, ale jesteśmy je w stanie ponieść jeżeli rzeczywiście poprawi to infrastrukturę energetyczną i może inni developerzy pójdą naszym śladem.
Czy w Polsce możliwe jest współistnienie wielkoskalowej energii odnawialnej z mieszkańcami?
DL: Jak najbardziej i udowadniamy to na każdym kroku. Podstawą każdego naszego działania jest dialog. Bez dobrej komunikacji nie ma porozumienia i zrozumienia. Zależy nam na tym aby gmina i lokalne społeczności rozumiały nasze intencje. Jesteśmy transparentni w omawianiu naszych planów, przedstawiamy długofalowe podejście i poczucie odpowiedzialności za projekt od początku do końca. Poruszamy temat korzyści finansowych dla lokalnego biznesu, gminy i samych mieszkańców. Rozmawiamy o możliwościach oddalenia inwestycji od budynków mieszkalnych i dróg, podkreślamy wspieranie ochrony i wzmacnianie bioróżnorodności oraz lokalnego środowiska. Cierpliwie słuchamy i rozmawiamy, bo wiemy, że opory i niechęć przed inwestycjami PV wynikają często z niewiedzy. A finalne inwestujemy tylko tam, gdzie ludzie czują potrzebę naszej obecności i są otwarci na czystą energię.
Czy rynek jest przesycony projektami fotowoltaicznymi?
PM: Zdecydowanie tak. Niestety w Polsce działa dużo podmiotów, które nie są nastawione na doprowadzenie projektu do końca, tylko na szybki zarobek. Oczywiście biznes to biznes, ale przy okazji cierpi na tym rynek i takie praktyki dodatkowo utrudniają pracę odpowiedzialnym deweloperom, którzy inwestycje PV rozumieją jako długofalowy proces składający się z wielu mniejszych etapów. Wiąże się to m.in. z rozczarowaniem i niechęcią właścicieli gruntów do prowadzenia rozmów z kolejnymi podmiotami, często z wpisami w księgach wieczystych, które potem trzeba porządkować etc. Dodatkowo to wszystko jeszcze bardziej spowalnia cały proces.
Faktycznie, czas developmentu projektu PV w Polsce jest bardzo długi w stosunku do krajów nordyckich.
PM: Należy pamiętać, że ogólne wydłużenie czasu rozwoju projektu wynika ze spowolnienia na kilku poziomach: legislacyjnym, administracyjnym czy środowiskowym.
DL: Dla solidnych deweloperów dysponujących zasobami, wydłużenie czasu projektu nie jest problemem. Eolus Vind AB to spółka notowana na sztokholmskiej giełdzie NASDAQ i tym samym zamrożenie środków przez długi okres nie stanowi wyzwania, jest to raczej wpisane w strategię działania. Jednocześnie chodzi o to, aby w Polsce powoli doprowadzić do momentu w którym cały proces developmentu stanie się bardziej przejrzysty i w większym stopniu przewidywalny.
Elektryfikacja społeczeństw będzie postępować coraz szybciej i zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie tylko rosnąć. Uregulowanie i ułożenie pewnych procesów jest nieuniknione aby Polska mogła sprostać temu wyzwaniu i tym samym stać się liczącym się graczem na arenie europejskiej.
Branża powinna mówić jednym głosem, bo tylko wtedy mamy szansę na poprawę naszej rzeczywistości i realną transformację energetyczną. Jako Eolus Poland jesteśmy otwarci na dialog i aktywne partycypowanie w zmianie.
Zależy nam na współpracy z partnerami o podobnej misji i wspólnych wartościach.
Obecnie szukamy projektów z warunkami przyłączenia, przy czym jeśli nie są one korzystne, jesteśmy w stanie zoptymalizować taki projekt.
PM: Warto dodać, że Eolus to ponad 30 lat doświadczenia w energii odnawialnej i obecnie jeden z największych deweloperów w krajach Nordyckich. Jako Eolus Poland jesteśmy aktywni na polskim rynku od 2021 roku, a nasze aktualne portfolio to ponad 1700 MW projektów fotowoltaicznych i wiatrowych na lądzie. Rozwijamy projekty słoneczne i wiatrowe na dużą skalę, od greenfield po aktywa operacyjne, nawiązujemy partnerstwa z lokalnymi deweloperami, a także działamy w modelu co-developmentu.
