Żeby przemieszczać się na większe odległości, najczęściej wybieramy samolot - jest szybki i stosunkowo niedrogi, zwłaszcza jeśli uda się upolować promocję. Tymczasem w ostatnich latach szerokie możliwości przed podróżującymi drogą lądową otworzył tzw. carsharing.
Carsharing oszczędza środowisko i kieszenie podróżnych
Idea carsharingu polega na udostępnianiu wolnych miejsc w samochodzie obcym osobom za niewielką opłatą. To taki nowoczesny autostop. Zarówno kierowca, jak i pasażer rejestrują się uprzednio w internecie, więc mogą wstępnie się „poznać” jeszcze przed podróżą. Taki sposób podróżowania sprawdza się m.in. w Polsce dzięki portalowi BlaBlaCar, który ma już około 20 mln użytkowników w 19 krajach, a jego popularność wciąż rośnie. Przykładowo, podróż z Warszawy do Gdańska kosztuje w tej formule niespełna 40 zł, a wyprawa z Londynu do Paryża jest możliwa już za równowartość niecałych 150 zł. Jeśli będziemy mieć szczęście, kierowca dowiezie nas do samego celu. W Wielkiej Brytanii najpopularniejszy jest na razie portal Liftshare (ma około 300 tys. członków), a jeśli ktoś nastawia się na podróżowanie autostopem na innych niż Europa kontynentach, to kilka przydatnych adresów znajdzie pod następującym adresem.
A jak przejechać z jednego krańca kontynentu w drugi całkiem za darmo? W Ameryce Północnej jest to realne. Zamiast wynajmować samochód, można po prostu... komuś go dostarczyć, wykonując to zadanie na zlecenie firmy (możliwość taką oferuje np. amerykańska firma Auto Driveaway).
Mimo, że carsharing ma swoje zalety i na pewno sprzyja ograniczeniu liczby pojazdów na drogach, zmniejszając przez to emisje do atmosfery, to jednak do prawdziwie niskoemisyjnych należy podróż koleją. Choć generalnie nie jest tania, to można próbować skorzystać z promocji. Bilet na pociąg Intercity kupimy już za 49 zł, pod warunkiem jednak, że podróż rozpoczyna się po godz. 19. Z kolei przewoźnik Interrail proponuje młodym pasażerom (do 25 lat) miesięczny bilet, w ramach którego mogą oni odbyć nieograniczoną ilość podróży po całej Europie. Bilet, tzw. youth pass, można kupić za równowartość około 2,1 tys. zł (359 funtów).
Couchsurfing – darmowy nocleg na drugim końcu świata
Dojechać do celu to jednak nie wszystko. Trzeba jeszcze gdzieś spędzić noc. W ciągu ostatnich dziesięciu lat obserwujemy zmiany nie tylko w sposobie podróżowania, ale także wzrost zainteresowania kwaterami prywatnymi. Wynająć pokój od lokalnego mieszkańca w jednym z ponad 190 krajów można np. za pośrednictwem portalu Airbnb. Dla osób poszukujących niskobudżetowych rozwiązań jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie tzw. couchsurfing, który oferuje podróżnym możliwość przespania się w czyimś domu zupełnie za darmo. Jeszcze inną opcją jest housesitting, czyli po prostu pilnowanie czyjegoś domu, które sprawdza się zwłaszcza, gdy chcemy w danym miejscu pozostać przez dłuższy czas. Najczęściej polega to na „wymianie domów”, a jedyne pieniądze, jakie trzeba wydać, to kaucja. Domy m.in. w Ameryce, Europie i Australii znaleźć można np. na portalu https://www.housecarers.com.
Wolna turystyka, czyli nocleg i jedzenie za pracę
Przeżyć ciekawą przygodę, nie wydając fortuny, można także dzięki World Wide Opportunities on Organic Farms. To organizacja, która łączy wolontariuszy z gospodarstwami ekologicznymi na całym świecie. Wolontariusze otrzymują jedzenie i zakwaterowanie w zamian za pracę.
Tego rodzaju turystyka polegająca na wymianie prac i usług jest w tym roku szczególnie popularna we Włoszech. Około 90 tysięcy turystów (z kraju i zagranicy) spędzi tu wakacje w hotelach, pensjonatach, na kempingach i w schroniskach, nie wydając ani 1 euro. Będą za to wykonywać drobne prace, uczyć angielskiego, opiekować się dziećmi właścicieli lub zwierzętami.
Opisany rodzaj turystyki – nieograniczonej, trochę szalonej, często ekologicznej – ma na pewno głęboki wymiar społeczny. Jak zresztą wynika z analiz dotyczących sektora turystycznego, to rezultat mody szerzącej się na portalach społecznościowych, dzięki którym wymiana informacji jest łatwa jak nigdy dotąd.
Ewa SzekalskaDziennikarz