
Tym samym sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży przychyliła się do rozwiązań wypracowanych przez sejmową podkomisję nadzwyczajną ds. rozpatrzenia projektu nowelizacji ustawy o instytutach badawczych.
Zakładają one, że najważniejsze zmiany zawarte w projekcie nowelizacji o instytutach badawczych dotyczyć powinny nie wszystkich instytutów badawczych, jak początkowo przewidywano, a jedynie ich grupy - państwowych instytutów badawczych (PIB). W Polsce jest ponad 100 instytutów badawczych, wśród których 17 nosi miano państwowych. To placówki, które muszą prowadzić działalność zleconą przez ministra nadzorującego. Należą do nich m.in. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Instytut Ochrony Środowiska czy Państwowy Instytut Geologiczny.
Zmiany pozwolą ministrom nadzorującym dany instytut wybierać dyrektora instytutu spośród kandydatów przedstawionych przez komisję konkursową. Nie musiałaby to być osoba, która w konkursie na to stanowisko wypadła najlepiej. Ponadto minister nadzorujący mógłby nie powołać dyrektora instytutu, gdyby żaden z kandydatów przedstawionych przez komisję konkursową nie gwarantował prawidłowej realizacji zadań instytutu. Łatwiejsze byłoby również odwołanie dyrektora np. jeśli instytut nieprawidłowo wykonywałby określone w statucie zadania lub jeśli nastąpiłaby jego reorganizacja. Zgodnie z projektem zmian minister - na wniosek dyrektora - powoływałby również zastępców dyrektora instytutu.
Przepisy mogą prowadzić do nadużyć
Podczas posiedzenia podkomisji w połowie kwietnia wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Leszek Sirko zauważył, że z jednej strony państwowy instytut badawczy dostaje dotację celową, która jest często bardzo wysoka. - A z drugiej strony musi wykonywać zadania, które są szczególnie ważne dla realizacji polityki państwa - podkreślił. Jeśli instytut nie realizuje tych zadań, powinno to stanowić podstawę do odwołania dyrektora.
Przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych Leszek Rafalski na wtorkowym posiedzeniu komisji ocenił, że nastąpiło stonowanie zapisów projektu ustawy, co jest korzystne. Jego zdaniem, nowe przepisy nadal mogą prowadzić do nadużyć, np. w procesie wyboru dyrektora PIB lub wybierania takich kandydatów, którzy są wyjątkowo wygodni dla ministra, ale wcale nie są najlepsi, jeśli chodzi o działalność na stanowisku dyrektora. Powoływanie wicedyrektorów przez ministra jest zaskakujące. Obecnie dyrektor jednoosobowo odpowiada za instytut, więc powinien sam powoływać swoich zastępców. - Nie może być sytuacji, w której minister mu narzuca jakichś zastępców, bo wtedy robi się kolegialna odpowiedzialność - zaznaczył. (PAP)