
Przepisy rozporządzenia Ministra Środowiska z 18 listopada 2014 r. w sprawie warunków, jakie należy spełnić przy wprowadzaniu ścieków do wód lub do ziemi, oraz w sprawie substancji szczególnie szkodliwych dla środowiska wodnego już obowiązują. Niemniej od 1 stycznia 2016 r. wejdą w życie niektóre postanowienia tego rozporządzenia dotyczące przydomowych oczyszczalni ścieków. Dotkną one zarówno producentów tych urządzeń, jak i ich użytkowników.
Zakaz instalowania oczyszczalni drenażowych
Największą ze zmian będzie zakaz instalowania oczyszczalni drenażowych (oprócz nich są jeszcze oczyszczalnie biologiczne), jednak będzie on obowiązywał tylko na obszarach aglomeracji wyznaczanych przez urzędy marszałkowskie. Chodzi tu o aglomerację nie w rozumieniu powszechnym, ale w ujęciu Prawa wodnego. Ustawa ta definiuje ją jako teren, na którym zaludnienie lub działalność gospodarcza są wystarczająco skoncentrowane, aby ścieki komunalne były zbierane i przekazywane do oczyszczalni.
Użytkownik, który oczyszczalnię drenażową już posiada, nie będzie musiał jej likwidować, chyba że pojawiłaby się na zamieszkałym przez niego obszarze sieć kanalizacyjna – wówczas powinien się do niej obowiązkowo podłączyć.
W związku z rozporządzeniem, właściciele przydomowych oczyszczalni będą musieli również okresowo pobierać próbki oczyszczonych ścieków. Częstotliwość pobierania będzie zależała od wskaźnika RLM, a co za tym idzie od wielkości aglomeracji. Przepisy przewidują, że im większe będzie obciążenie oczyszczalni (co oznacza wyższy wskaźnik RLM), tym więcej próbek trzeba będzie pobrać w ciągu roku. Liczba wymaganych próbek wahać się będzie od czterech do dwudziestu czterech. Tymczasem badanie to jest stosunkowo kosztowne (150-300 złotych). Trudno wyobrazić sobie właściciela przydomowej oczyszczalni zlecającego co dwa tygodnie badania ścieków i ponoszącego tak wysokie koszty.
Prawo dobre, ale tylko w zamyśle
Marcin Jaroszewski z firmy Wobet-Hydret uważa, że nowe prawo jest dobre w zamyśle, ale w praktyce niekoniecznie przyczyni się do ochrony środowiska. Jego zdaniem nie będzie ono sprzyjać instalowaniu przydomowych oczyszczalni ścieków. Na obszarach o zabudowie rozproszonej lub o takim ukształtowaniu terenu, gdzie kanalizacji nie opłaca się zakładać, powinny zgodnie z nowym prawem powstawać oczyszczalnie biologiczne. Tymczasem koszt ich założenia przekracza możliwości finansowe przeciętnego Kowalskiego.
Jak podaje muratordom.pl, założenie oczyszczalni ze złożem biologicznym w postaci dwukomorowego zbiornika to wydatek 6,5-12 tys. zł. Ceny bioreaktorów natomiast zaczynają się od 7 i sięgają nawet 20 tys. zł. Mieszkańcy wsi pozostaną więc raczej przy typowych szambach, wciąż funkcjonujących w wielu biedniejszych gminach.
Furtką dla producentów oczyszczalni drenażowych będzie możliwość instalowania ich poza obszarami aglomeracji. Taka oczyszczalnia także spełnia swoją funkcję – co prawda nie oczyszcza ścieków w 90 procentach tak jak biologiczna i nie usuwa związków biogennych (azot, fosfor), ale zatrzymuje najgorsze nieczystości. Tu oczyszczanie ścieków zachodzi w gruncie. Jest ona na pewno lepsza od nieekologicznych, nieszczelnych szamb wyrządzających środowisku najwięcej szkód.
Ewa Szekalska i Kamil Szydłowski