
Pod apelem podpisały się Greenpeace, Polskie Towarzystwo Chorób Płuc, Polskie Towarzystwo Kardiologiczne, Polskie Towarzystwo Neonatologiczne, Polskie Towarzystwo Neurologiczne, Polskie Towarzystwo Pediatryczne, Polska Liga Walki z Rakiem i Polska Federacja Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Organizacje przypomniały, że według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) maksymalne dopuszczalne dobowe stężenie pyłu PM10 określone zostało na poziomie 50 mikrogramów na metr sześcienny i już dwukrotne przekroczenie tego poziomu powinno być uznawane za stan wyjątkowy oraz skutkować alarmowaniem społeczeństwa o bezpośrednim zagrożeniu zdrowia.
Polaków nie informuje się o przekroczeniach
Tymczasem, mimo powagi problemu, jakim jest w Polsce zanieczyszczenie powietrza oraz konsekwencji, jakie niesie ono dla zdrowia publicznego, poziom informowania dla pyłu PM10 ustalony jest w naszym kraju na poziomie 200 mikrogramów na metr sześcienny, a poziom alarmowy – 300 mikrogramów na metr sześcienny, czyli odpowiednio cztero- i sześciokrotnie wyżej niż maksymalny dobowy poziom stężenia PM10 wskazany przez WHO - podkreślili autorzy apelu.
Organizacje wskazują, że w innych państwach Unii Europejskiej poziomy informowania i alarmowania o zanieczyszczeniu powietrza są niższe niż w Polsce. Na Węgrzech poziom informowania to 75 mikrogramów na metr sześcienny, a poziom alarmowy to 100 mikrogramów na metr sześcienny. Z kolei w Czechach alarm smogowy ogłaszany jest po dwóch kolejnych dniach, w których zanieczyszczenie powietrza przekraczało 100 mikrogramów. W Paryżu alarm smogowy ogłaszany jest także w mediach, kiedy zanieczyszczenia przekroczą 80 mikrogramów.
Dlatego też sygnatariusze apelu zwrócili się do resortu środowiska o obniżenie tych poziomów w Polsce.
Na Śląsku i w Łódzkiem złe powietrze przez ¼ roku
Niemal w całym kraju przekraczane są dopuszczalne dobowe poziomy zanieczyszczenia pyłem zawieszonym PM10. W 2015 r. mieszkańcy województw śląskiego i łódzkiego oddychali toksycznym powietrzem średnio przez jedną czwartą dni w roku. Zdarzają się momenty, w których zanieczyszczenie powietrza w polskich miastach sięga poziomów znanych z New Delhi czy Pekinu - w nocy z 8 na 9 listopada br. stężenie pyłu PM10 w Rybniku sięgało chwilami blisko 700 mikrogramów na metr sześcienny, w Zabrzu przekroczyło 500 mikrogramów, w nocy z 12 na 13 listopada w Grudziądzu sięgnęło 700 mikrogramów na metr sześcienny - wskazano.
Unijna dyrektywa dotycząca jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy (CAFE) zobowiązuje państwa członkowskie do ograniczenia narażenia obywateli na pył zawieszony. W przepisach ustanowiono zarówno roczną dopuszczalną wartość stężenia (40 mikrogramów na metr sześcienny), jak i dobową dopuszczalną wartość stężenia (50 mikrogramów na metr sześc.), której nie można przekroczyć więcej niż 35 razy w ciągu roku kalendarzowego. W przypadku przekroczenia dopuszczalnych wartości, państwa członkowskie muszą przyjąć i wdrożyć plany ochrony powietrza, przewidujące działania pozwalające skrócić do minimum okres przekroczenia pułapów.
W Polsce działa ok. 300 stacji, na których prowadzone są pomiary stężeń pyłów PM10 i PM2,5. (PAP)