
W cieniu trwających w Stanach Zjednoczonych wyborów prezydenckich minął dziś dokładnie rok od rozpoczęcia przez administrację prezydenta Donalda Trumpa procedury wystąpienia z Porozumienia paryskiego. Od 4 listopada 2020 r. Stany oficjalnie nie są stroną Porozumienia, co nie oznacza, że powrót jest niemożliwy.
Polityka klimatyczna USA
Akces Stanów Zjednoczonych do Porozumienia paryskiego z 2015 r. podpisała administracja prezydenta Baracka Obamy, który zobowiązał państwo do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 26-28 proc. do roku 2025 w porównaniu z 2005 r. Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za 17,89 proc. światowych emisji.
Patrz infografika: Porozumienie Paryskie, do czego zobowiązał się każdy ze 187 sygnatariuszy?
W 2017 r. na fotelu prezydenckim zasiadł Donald Trump, który od początku zapowiadał wystąpienie z umowy. Trump wskazywał m.in. na koszty, z jakimi wiąże się realizacja tych konkretnych zobowiązań. Jednocześnie w debatach przedwyborczych w kwestii klimatu podkreślał odnotowany w Stanach spadek emisji gazów cieplarnianych.
Oficjalną procedurę wystąpienia można było rozpocząć w ubiegłym roku i tak też się stało.
Procedura powrotu zajęłaby miesiąc
O tym, że powrót USA do Porozumienia paryskiego jest możliwy, pisaliśmy, gdy prezydent Trump rozpoczął procedurę wystąpienia. Komentatorzy już wtedy wskazywali, że nic nie stoi na przeszkodzie ponownego przystąpienia, a procedura trwałaby ok 30 dni. Czy taki scenariusz jest możliwy? Decyzja będzie zależała od przyszłego prezydenta.
W Stanach Zjednoczonych trwa właśnie liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Kandydatami do Białego Domu są obecnie urzędujący prezydent Donald Trump z Partii Republikańskiej oraz kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden.

Sekretarz redakcji, geograf