Nowa instytucja „Wody Polskie” nie powinna być strażnikiem niskich cen wody i ścieków, tylko taryf realnych – ocenia w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie". Jej zdaniem podwyżki cen wody i ścieków nastąpią już od lipca br., a nie od początku 2019 r. - jak zapowiada MŚ.
- Z ankiety, którą przeprowadziliśmy wśród członków naszej Izby, wynika, że ok. 45 proc. przedsiębiorstw popiera stworzenie niezależnego, zewnętrznego regulatora. Aby jednak regulacja spełniała swoje funkcje, powinien on być wyposażony we wszystkie niezbędne narzędzia konieczne dla realizacji celów. Najpełniej cele te można osiągać, gdy regulator będzie niezależny pod względem administracyjnym, funkcjonalnym i finansowym - mówi Jakuta.
- My nie mówimy „nie, bo nie”, ale proponujemy, aby dyskusja o regulatorze, wypracowywanie rozwiązań odbywały się z uwzględnieniem wszystkich stron, a więc zarówno resortu środowiska, UOKiK, przedstawicieli gmin i IGWP. Warto podkreślić, że powołanie regulatora będzie procesem złożonym, gdyż w Polsce usługę zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków realizuje ponad 1800 przedsiębiorstw, które przedkładają do uchwalenia ponad 2500 taryf – wyjaśnia Jakuta.
Podwyżki wraz z wejściem nowych przepisów
Zdaniem szefowej IGWP skala podwyżek cen wody i ścieków, na poziomie 30-40 zł rocznie dla czteroosobowej rodziny, nastąpi już w momencie wejścia w życie nowej ustawy tj. od lipca 2017 r., a nie jak zapowiada resort środowiska, dopiero od 2019 r. Według Jakuty podwyżkę spowoduje m.in. wprowadzenie od lipca opłat stałych za pobór wód i za wprowadzanie ścieków do wód lub do ziemi.
Według zapowiedzi resortu środowiska opłaty z tytułu utraconej retencji będą zależały od tego, czy występuje retencja. Jeśli będzie się ona pojawiała, to opłata będzie symboliczna. Natomiast jeżeli nie będzie retencji, to te opłaty będą wyższe niż obecnie.
- Izba pozytywnie ocenia kierunek obrany w nowej ustawie, tj. zwiększenie retencji. Zwracamy jednak uwagę, że opłaty, które obecnie ponoszą mieszkańcy, dotyczą eksploatacji kanalizacji deszczowej. Natomiast opłata za utraconą retencję jest opłatą dodatkową, której koszty, pomimo że zobowiązany do jej zapłaty jest samorząd, z dużym prawdopodobieństwem i tak finalnie poniosą mieszkańcy – powiedziała Jakuta o przepisach dot. utraconej retencji. (PAP)