Jednym z kluczowych warunków popularyzacji samochodów elektrycznych jest zapewnienie dostępu do infrastruktury ładowania. Dlatego koncerny motoryzacyjne musiały zacząć inwestować również na tym polu - powiedział PAP członek zarządu VW Frank Welsch.
- Inwestując w samochody elektryczne musimy budować wokół nich cały ekosystem produktów i usług. Kilka lat temu nie sądziliśmy jednak, że jest to nasza rola. Spodziewaliśmy się, że rządy odrobinę pomogą przemysłowi w budowie i przygotowaniu infrastruktury. Nie wykazały jednak zaangażowania, jakiego oczekiwaliśmy, i w obliczu gotowych do produkcji samochodów elektrycznych musieliśmy podjąć zdecydowane kroki. Proszę pamiętać, że w przypadku tego typu pojazdów kluczowe są ich zasięgi, ceny i infrastruktura - przekonywał podczas salonu samochodowego w Genewie.
Plan ok. 400 stacji w 18 państwach
Jak dodał, VW nie jest jedynym koncernem, który dostrzegł konieczność działania. - Razem z BMW, Daimlerem i Fordem założyliśmy sieć stacji szybkiego ładowania IONITY. W ramach projektu mają powstać punkty co 120 km na każdej autostradzie - podkreślił Welsch.
IONITY to spółka joint venture, której zadaniem jest budowa szybkich ładowarek. Założyły ją firmy: BMW, Daimler, Ford oraz Volkswagen. Do projektu dołączyły też Tank & Rast, Circle K, OMV i Shell. Do 2020 r. w ramach sieci ma powstać około 400 stacji HPC (High-Power-Charging) o mocy do 350 kW. Ładowarki zostaną uruchomione w 18 krajach, w tym w Polsce.
Dwie możliwości wykorzystania starych baterii
Welsch zwrócił też uwagę na kwestię ponownego wykorzystania baterii po okresie życia produktowego samochodu elektrycznego. Jego zdaniem cena surowców wykorzystanych do jej produkcji wyklucza utylizację zaraz po wyjęciu ze starego pojazdu.
- Gwarantujemy, że po ośmiu latach korzystania z samochodu elektrycznego jego bateria będzie miała pojemność rzędu 80 proc. Gdy pojazd do nas wróci po zakończeniu swojego cyklu życia produktowego, to bateria z poziomem nawet poniżej 80 proc. będzie mieć dużą wartość, tak ze względu na materiały wykorzystane do jej produkcji, jak i jej funkcjonalność. Nie będziemy jej recyklingować, byłoby to szaleństwem - mówił Welsch.
Jak tłumaczył, są dwie możliwości wykorzystania takich baterii: w urządzeniach szybkiego ładowania, szczególnie potrzebnych w miejscach bez odpowiedniej infrastruktury, a także w instalacjach domowych, np. w połączeniu z panelami fotowoltaicznymi na dachu. - W ten sposób mogą służyć przez następne lata. Dopiero później można myśleć o recyklingu i wykorzystaniu pozyskanych materiałów w bateriach nowej generacji - tłumaczył. (PAP)