Ubrania i opony samochodowe – oto największe źródło zanieczyszczeń z tworzyw sztucznych znajdowanych w oceanach – wynika z lutowego raportu Międzynarodowej Rady Ochrony Przyrody (IUCN).
Między 15 proc. a 31 proc. odpadów tworzyw sztucznych stanowią cząsteczki mikroplastiku. Mikroplastik zaś w niemal dwóch trzecich pochodzi z syntetycznych tkanin (z których uwalnia się w trakcie prania) oraz z opon (ścieranych w trakcie jazdy). W niektórych krajach rozwiniętych – i to tegoroczny raport IUCN pokazał po raz pierwszy - jest go w morzu nawet więcej niż plastiku powstałego wskutek fizycznego rozpadu większych śmieci. Mikroplastik w wodzie pochodzi także z kosmetyków: jak wskazuje dokument, to jednak tylko niewielka część plastikowych odpadów w morzach ogółem – 2 proc.
W tym kontekście warto wspomnieć o ogłoszonej w lutym br. kampanii Programu Narodów Zjednoczonych na rzecz Środowiska (UNEP) zatytułowanej CleanSeas(1). Ten światowy ruch ma uwrażliwić rządy krajów, przemysł i konsumentów na problem odpadów tworzyw sztucznych trafiających do mórz i oceanów. Należą do niego m.in. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, które w 2017 r. zakazały stosowania mikrocząsteczek w kosmetykach. Francja z kolei do 2020 r. zamierza wyeliminować jednorazowe kubki, talerze i sztućce. Rwanda i Bangladesz wydały oficjalny zakaz używania wszelkich torebek plastikowych, a Kanada wpisała mikrocząsteczki na listę toksycznych substancji.
Wśród działań podejmowanych przez biznes na uwagę zasługuje inicjatywa firmy informatycznej Dell, która zapowiedziała, że odpady plastikowe pozyskane z oceanów będzie wykorzystywać w przyszłości do tworzenia swoich opakowań.

Dziennikarz
Przypisy
1/ Kampania CleanSeashttp://www.cleanseas.org/