
Jesienią Ministerstwo Infrastruktury ma przedstawić projekt zmian w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i ścieki. Ten zakłada wyczekiwane przez branżę wod-kan przekazanie kompetencji zatwierdzania taryf wodno-ściekowych na powrót w ręce gmin, o czym pisaliśmy w kwietniu. Kolejnym elementem ma być uelastycznienie taryf, by mogły być określane na 1-3 lata, co ma pozwolić wodociągowcom w porę reagować na ewentualne zmiany sytuacji rynkowej i uniknąć perturbarcji takich, jakie obserwowaliśmy w branży m.in. w latach 2022-2023 (więcej: Większość Polaków uzależniona jest od spółek wod-kan. Te mają poważne problemy finansowe).
Przekazaną w ostatnim czasie do publicznej wiadomości propozycją jest wprowadzenie tzw. stawki rodzinnej. Miałaby ona oznaczać bezpłatny pierwszy metr sześcienny wody miesięcznie. Fakt rozważania takiej propozycji potwierdził minister infrastruktury Dariusz Klimczak dziś w Radiu Zet, a wcześniej wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski w Dzienniku Gazecie Prawnej. Informację potwierdza nam rzecznik resortu, Anna Szumańska. – Jest to jeden z rozważanych zapisów ustawy, zgodny z polityką ministerstwa, by uwzględnić potrzeby gorzej sytuowanych osób – komentuje dla Teraz Środowisko, dodając, że projekt może ukazać się w rządowym centrum legislacji jeszcze w wakacje, a zamiarem ministerstwa jest, by jesienią stał się obiektem prac sejmowych.
Zatem: pierwszy darmowy metr sześcienny wody miesięcznie. Co oznacza propozycja i czy jest faktycznie potrzebna?
Ubóstwo wodne?
Zacznijmy od tego ile wody zużywamy i jaka jest jej dostępność. Przytaczając dane Głównego Urzędu Statystycznego, pisaliśmy ostatnio, że zużywamy 34,4 tys. litrów wody na mieszkańca rocznie (dane za 2023 r.). Choć to wzrost w perspektywie ostatnich kilku lat, zdaniem naszego rozmówcy Polacy gospodarują wodą rozsądnie. - Nie zużywamy dużo, bo poniżej 100 l/na dzień na mieszkańca. Ten wskaźnik był kiedyś ponad dwukrotnie większy, a od kilku lat utrzymuje się na podobnym poziomie. W tej chwili gospodarujemy wodą bardzo oszczędnie – komentuje dla Teraz Środowisko dr inż. Tadeusz Rzepecki, prezes Tarnowskich Wodociągów i Przewodniczący Rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie. Dodaje jednak, że cena wody zdecydowanie nie jest wysoka. – Patrząc na podstawowe media, narzekamy na cenę energii elektrycznej, gazu, a zupełnie zapomnieliśmy, że mamy trzecią i czwartą usługę, jaką jest dostawa wody i odprowadzanie ścieków. Te dwie usługi, zespolone zazwyczaj na jednej fakturze, są znacznie tańsze niż opłaty za energię – mówi.
Czytaj też: Black-out wodny na horyzoncie? O nieadekwatnych taryfach mówią spółki wod-kan, ale i NIK
„Daleką idące wdrożenie dyrektywy”
Ekspert uznaje, że propozycja pierwszego bezpłatnego metra sześciennego to „daleko idące wyjście naprzeciw wymogom dyrektywy dotyczącej jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi”. Dlaczego daleko idące? Dyrektywa mówi, że w systemie powinna być zawarta forma wsparcia dla najuboższych pod kątem dostępności tej wody, tu rozumianej jako dostępność ekonomiczna. - Trzeba spojrzeć, że jeśli zużywamy ok. 34 m3 wody rocznie (wg GUS), a maksymalna cena brutto wody i ścieków łącznie wynosi 12-13 zł/m3, to wychodzi nam ok. 400 zł/osobę rocznie. To naprawdę niewiele. Taka cena nie przekracza możliwości finansowych przeciętnego obywatela – podkreśla.
Trzecia część wody za darmo
Z aprobatą odnosi się do rozwiązań dotyczących powrotu zatwierdzania taryf w ręce samorządów oraz przychylności dla zmiennego okresu taryfowego (1-3 lat), ale o bezpłatnym metrze szcześciennym wody mówi, że nie był konsultowany z branżą. - Ten pomysł, który jest nieco przesadzony, spowoduje, że jedna trzecia wody będzie za darmo. Clue sprawy jest w tym, że nie wiemy jakie będą dalsze rozwiązania: kto za to zapłaci – podkreśla. Wyjaśnia, że możliwości są trzy: samorząd, skarb państwa lub „bogatszy” odbiorca wody. Jeśli pierwszy metr sześcienny wody ma być (niemal) całkowicie bezpłatny, znacząco wzrośnie cena za drugi i trzeci metr zużytej wody. Drugi i trzeci, dlatego, że średnie zużycie na mieszkańca w Polsce to właśnie 3 m3 miesięcznie.
Prezes Tarnowskich Wodociągów nie pomija osób skrajnie ubogich, ale pytany o kwestię „ubóstwa wodnego” określa ją jako znikomą. Problem z opłaceniem faktur dotyczy - według zgrubnych szacunków - kilkudziesięciu osób na kilkanaście tys. odbiorców wody (w przypadku dużych przedsiębiorstw). W sytuacjach, gdy pojawią się długotrwałe problemy z płatnościami, spółki wod-kan niejednokrotnie kontaktują się z ośrodkami pomocy społecznej, które pomagają mieszkańcom opłacić ten rachunek. - Naszym zdaniem ten problem jest rzadki, a procent odbiorców, którego dotyczy - niewielki – podkreśla przedstawiciel branży wodociągowej. Przytaczając przykład prowadzonego przez siebie przedsiębiorstwa, Tarnowskich Wodociągów, do zawiadomień o odcięciu wody dochodzi u około 1% odbiorców. Jedynie ok. 0,3% to przypadki, gdy przedsiębiorstwo fizycznie dokonuje odcięcia wody. Same zawiadomienia są wysyłane po nieopłaceniu dwóch faktur i upłynięciu dodatkowo 21 dni, czyli ok. po 5 miesiącach zalegania z opłatami. - To najczęściej przypadki, gdy ktoś zapomniał o opłacie, bo np. wyjechał i zarabia zagranicą. Mamy w tej grupie opuszczone nieruchomości czy toczące się postępowania spadkowe. Ubogich w tym 1% jest jeszcze mniej – wyjaśnia dr inż. Rzepecki, dodając, że jest to efekt jeszcze jednego zjawiska.
- Ceny dostawy wody i ścieków nie rosły nawet inflacyjnie, a dochody naszych odbiorców rosły bardzo wyraźnie. To, co było uznawane za pewien próg możliwy do akceptacji, wg wytycznych unijnych to 3-4% dochodu rozporządzalnego. Biorąc za przykład gospodarstwo trzyosobowe, gdzie dwoje dorosłych zarabia po 5 tys. zł netto, 400 zł będzie stanowiło ok. 1% wydatków na osobę. W związku ze wzrostem płac, woda stała się relatywnie mniej kosztownym wydatkiem – konkluduje inżynier.
System wsparcia działa od 20 lat
Od dwóch dekad, czyli od czasu, gdy wprowadzono ustawę o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i ścieki, gminy mają już możliwość dopłaty do dostaw wody. Działa to nie jako benefit dla konkretnego odbiorcy, ale pokrycie brakujących kosztów usługi dostarczenia wody przedsiębiorstwu. Jak wyjaśnia nasz rozmówca, dopłata może być przeznaczona dla wybranej grupy taryfowej w przedsiębiorstwie. Przykładowo, w wybranej miejscowości gmina ustanowi pięć złotych dopłaty do taryfy. Mieszkaniec płaci 5 zł mniej, a gmina dopłaca kwotę wynikająca z różnicy ceny wody i ścieków przedsiębiorstwu.

Redaktor naczelna, sozolog
