W jednym z poprzednich artykułów przybliżyliśmy procedurę formalną przyłączania mikroinstalacji do sieci oraz podpisywania niezbędnych w celu ich uruchomienia dokumentów. Tymczasem nie mniej ważna niż wiedza o tych procesach, jest świadomość tego, jak będzie wyglądała rzeczywistość inwestycyjna po uruchomieniu instalacji. Od 1 lipca 2016 r. właściciele mikroinstalacji w Polsce korzystają z systemu tzw. opustów, w ramach którego mogą odebrać część (ale nigdy całość) wprowadzonej przez siebie do sieci nadwyżki wyprodukowanej energii. To specyficzna forma net-meteringu, w ramach którego energia w pierwszej kolejności wykorzystywana jest przez wytwórcę na własne potrzeby.
Prosument bez gotówki w ręku
Jak wygląda rozliczenie się prosumenta z operatorem sieci dystrybucyjnej w praktyce? Po zakończeniu przyjętego w umowie kompleksowej okresu rozliczeniowego, zakład energetyczny informuje wytwórcę (na przesyłanej mu fakturze) o bilansie rozliczanej energii. Całość transakcji odbywa się wyłącznie poprzez odpowiednie zapisy na rachunku, a więc bezgotówkowo. Oznacza to, że prosument nigdy nie otrzymuje za wyprodukowaną przez siebie energię zapłaty w formie np. przelewu. System rozliczeń umożliwia natomiast odbiór wyprodukowanych nadwyżek w ramach proporcji zależnej od mocy zainstalowanej danej instalacji. I tak, w przypadku instalacji do 10 kW właściciel jest uprawniony do odbioru 0,8 kWh za każdą 1 kWh energii wyprodukowanej. W przypadku instalacji powyżej 10 kW relacja ta wynosi 0,7 kWh za każdą 1 kWh energii wyprodukowanej. Opustowi podlegają zarówno energia elektryczna czynna, jak i opłaty dystrybucyjne w zakresie składników zmiennych.
Jedyny w swoim rodzaju magazyn energii
W powyższym modelu najbardziej opłacalne byłoby korzystanie z systemu fotowoltaicznego i zużywanie naszej „darmowej” energii na bieżąco. Niestety nie zawsze jest to możliwe, na przykład gdy przez dłuższy czas w ogóle nie przebywamy w domu. Właśnie w okresach tej nieobecności lub mniejszego zużycia, nadwyżki wyprodukowanej przez nas energii elektrycznej przesyłamy do sieci. W dużym uproszczeniu można więc traktować sieć elektroenergetyczną jako swoisty magazyn, który przechowuje niewykorzystywaną przez nas w momencie produkcji energię i oddaje ją w momencie, gdy nasze bieżące zużycie przewyższa możliwości produkcyjne. To właśnie dlatego, dla uproszczenia rozliczeń pomiędzy operatorem sieci a właścicielem instalacji, postanowiono zrezygnować z dwukierunkowego rozliczenia w relacji kupno-sprzedaż. Prosument nie otrzymuje więc od zakładu energetycznego zapłaty, ale odbiera swoisty rabat (w wysokości 70 lub 80 procent) za ilość energii odpowiadającą ilości wyprodukowanej przez siebie energii.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik