Policjanci zatrzymali 33-letniego właściciela firmy składującej odpady w jednej z podkieleckich miejscowości. Stwierdzono tam nieprawidłowości przy przechowywaniu niebezpiecznych chemikaliów – przekazał PAP we wtorek Artur Majchrzak z biura prasowego świętokrzyskiej policji. Według informacji podawanych przez straż pożarną, chodzi o składowisko odpadów w gminie Sitkówka-Nowiny.
Tysiące beczek z odpadami niebezpiecznymi i łatwopalnymi
Jak poinformował Majchrzak, "w poniedziałek świętokrzyscy policjanci wspólnie z przedstawicielami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach przeprowadzili kontrolę składowiska odpadów w jednej z podkieleckich miejscowości, na którym, jak wynikało ze zgłoszenia, miały znajdować się niebezpieczne dla środowiska odpady płynne". Mundurowi znaleźli tam ponad 1300 pojemników o poj. 1000 l, 1830 beczek o pojemności 200 l i 960 palet z beczkami różnej pojemności.
- Część beczek oznaczonych była m.in. kodem odpadów niebezpiecznych i „płomienia” jako odpady łatwopalne. Na placu wyczuwalny był zapach chemikaliów podobny do woni rozpuszczalników, farb i lakierów. Część pojemników była otwarta i uszkodzona – przekazał Majchrzak. Dodał, że "właściciel firmy zajmującej się zbieraniem odpadów posiadał zezwolenie na tego typu działalność, wydaną przez Starostwo Powiatowe w Kielcach, jednakże nie posiadał żadnej dokumentacji potwierdzającej, kiedy i od kogo były odebrane odpady".
- Pracownicy WIOŚ stwierdzili, że sposób magazynowania odpadów jest niezgodny z warunkami posiadanej przez właściciela firmy decyzji i zagrażają zdrowiu ludzi oraz środowisku – poinformował Majchrzak.
33-latek jest podejrzewany o naruszenie artykułu 183 § 1 kodeksu karnego, dotyczącego m.in. przechowywania odpadów lub substancji "w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach".
Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.
Na stronie internetowej gminy Sitkówka-Nowiny pojawił się komunikat, z którego wynika, że to gmina skierowała wniosek o kontrolę składowiska do WIOŚ i kieleckiego starostwa. - W przypadku wykrycia nieprawidłowości przedsiębiorca zostanie wezwany do ich usunięcia w określonym (czasie), a gdy tego nie zrobi, zostanie wszczęta procedura cofnięcia zezwolenia – wyjaśniła cytowana w komunikacie Magdalena Kumor z Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Kielcach. (PAP)