Opłatą za utraconą naturalną retencję terenową objętych zostanie ok. 130 tys. nieruchomości – poinformowała wiceminister gospodarki morskiej Anna Moskwa. Wśród podmiotów zwolnionych z opłaty będą m.in. zarządcy dróg i kościoły.
Wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Anna Moskwa udzieliła obszernej odpowiedzi na poselską interpelację dotycząca podmiotów zwolnionych z opłaty za utraconą naturalną retencję, potocznie nazywaną podatkiem od deszczu zapisanego w projekcie ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy (tzw. ustawie antysuszowej).
Czytaj też: Walka z suszą stanie się priorytetem. Co znalazło się w projekcie specustawy antysuszowej?
Moskwa zaznaczyła, że opłatą za utraconą naturalną retencję terenową objęte zostaną wszystkie podmioty, które będą spełniać przesłanki określone w projektowanych przepisach. Zgodnie z nimi nowa opłata obejmie właścicieli nieruchomości o powierzchni większej niż 600 m kw., na których istnieje albo powstanie zabudowa wyłączająca powyżej 50 proc. powierzchni biologicznie czynnej. Obecnie opłata retencyjna dotyczy nieruchomości o powierzchni przekraczającej 3500 m kw., gdzie zabudowano więcej niż 70 proc. nieruchomości. Autorzy projektu szacują, że nowy podatek obejmie 20-krotnie więcej nieruchomości niż dotychczasowy.
Jak dodała Moskwa, łącznie tymi zmianami zostanie objętych około 130 000 nieruchomości, z czego około 30 000 są to nieruchomości związane z prowadzeniem działalności handlowej i magazynowej.
Kto zwolniony z opłaty?
Wiceminister poinformowała, że wśród podmiotów zwolnionych z opłaty będą m.in. zarządcy jezdni, dróg publicznych oraz dróg kolejowych, z których wody opadowe lub roztopowe są odprowadzane do wód lub do ziemi przy pomocy urządzeń wodnych umożliwiających retencję lub infiltrację tych wód oraz kościoły i inne związki wyznaniowe. Jak wyjaśniła, podmioty te zostały zwolnione z tej opłaty już na mocy pierwotnych i obecnie obowiązujących przepisów ustawy Prawo wodne.
Moskwa wyjaśniła, że projekt tzw. ustawy antysuszowej przewiduje też kilka wyłączeń w zakresie obowiązku opłaty za utraconą retencję, m.in. dla rolników. Jak wyjaśniła, wynika to z faktu, że grunty rolne znajdują się w zdecydowanej większości na terenach przepuszczalnych, pozamiejskich, gdzie problem związany z podtopieniami oraz nadmiernym odpływem wód z danego terenu nie występuje z takim samym nasileniem jak na terenach miejskich. - Na terenach rolniczych zapewnione są inne mechanizmy zatrzymania i zagospodarowania wód deszczowych oraz przeciwdziałania suszy związane z retencją wody, takie jak stosowanie obiektów małej retencji i mikroretencji, systemów melioracyjnych spełniających funkcje nawadniająco-odwadniające, stawów hodowlanych, retencji glebowej oraz zadrzewień śródpolnych przydrożnych i przywodnych – wskazała Moskwa.
Wiceminister zwróciła uwagę, że wśród zwolnionych z opłaty nie będzie kategorii odbiorców usług wodno-kanalizacyjnych, o której wspomniano w interpelacji.
To nie podatek od deszczu
Wiceminister po raz kolejny wskazała, że opłata przewidziana w projektowanej ustawie jest opłatą za utraconą naturalną retencję terenową lub też opłatą „za zabetonowanie” gruntu, a nie jak ją nazywają media opłatą od padającego deszczu. Moskwa przypomniała tez, że opłata za utraconą retencję funkcjonuje obecnie w art. 269 ust 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. Prawo wodne. - Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy modyfikuje przepisy ustawy - Prawo wodne, w zakresie powierzchni terenu, od której nalicza się opłatę (w tym wartości procentowej powierzchni nieruchomości wyłączonej z powierzchni biologicznie czynnej) oraz stawek za ten rodzaj usługi wodnej – wyjaśniła wiceminister.
Prace nad ustawą trwają
Moskwa zaznaczyła, że prace nad projektem są obecnie na etapie rozpatrywania uwag z uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych, w związku z tym nie jest jeszcze znany ostateczny katalog podmiotów, wyłączonych z przedmiotowej opłaty.
Źródło: Serwis Samorządowy PAP
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.