
Podczas drugiego dnia XV Konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, wiele uwagi poświęcono regule 10H. Przemysław Hofman, z-ca dyrektora Departamentu Gospodarki Niskoemisyjnej w Ministerstwie Rozwoju (MR), przedstawił założenia do nowelizacji ustawy z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zaznaczając, że jest to jeszcze wersja robocza, która może ulec zmianie.
Czytaj też: Wiatr w żagle transformacji energetycznej, czyli w jaki sposób reguła 10 H ma zostać złagodzona
Wprowadzenie jednej sztywnej odległości minimalnej od zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody uzależnionej od wysokości wiatraków zablokowało de facto inwestycje wiatrowe na lądzie. Biorąc pod uwagę postęp technologiczny, nie trudno zauważyć, że dziś reguła 10H w praktyce oznacza średnią odległość ok. 1500/1800 m i będzie stale rosnąć wraz z postępem technologii i wysokością wiatraków. Jak zauważył Hofman, wprowadzenie analogicznej zasady minimalnej odległości budynków mieszkalnych od istniejących lub planowanych elektrowni wiatrowych doprowadziło do zablokowania zabudowy mieszkaniowej na znacznych obszarach gmin, w tym także na terenach intensywnie urbanizowanych i działkach pod zabudowę mieszkaniową. Problem został więc zauważony.
Czytaj też: Samorządy chciałyby znów decydować, gdzie budować wiatraki – jak niemieckie landy
Minimalna odległość 500 m
Według założeń nowelizacji, nowa elektrownia wiatrowa mogłaby być lokowana wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) wykonanego dla całego terenu 10H wokół planowanej elektrowni wiatrowej. Nie jest tajemnicą, że najwięcej nieprawidłowości dotyczyło inwestycji lokowanych na podstawie decyzji WZ (procedura uznaniowa i mniej formalna). Tak więc co do zasady, reguła 10H zostaje utrzymana, ale otwiera się furtkę, by gmina w ramach MPZP – na podstawie prognozy oddziaływania na środowisko (w tym m.in. hałas) - mogła zmniejszyć wymaganą odległość, ale z zachowaniem bezwzględnej minimalnej odległości. Odległość ta nie może to być mniej niż 500 m.
Dyrektor Hofman powołał się na analizę dr. inż. Adama Zagubień z Politechniki Koszalińskiej, który dowodzi, że „wyniki terenowych pomiarów hałasu (na terenie 15 farm wiatrowych w latach 2015-20) wskazują, że w odległości 400 do 500 m od zabudowy mieszkaniowej rozpoczyna się brak przekroczeń poziomu dopuszczalnego hałasu (poziom 45 dB w porze nocnej)”. Jest to zgodnie z rozporządzeniem o dopuszczalnych poziomach hałasu (Dz. U.2014, poz. 11), gdzie uśredniona minimalna odległość, dla której spełnione są normy hałasu dla instalacji od zabudowań została określona na 500 m(1).
Koniec z WZ, tylko MPZP
Już teraz procedura uchwalenia MPZP jest czasochłonna i kosztochłonna. MR w swych założeniach przewiduje, że będzie jeszcze dłuższa, a szczególna staranność ma zostać dołożona przy konsultowaniu społecznym(2). Projekt MPZP wraz z prognozą odziaływania na środowisko ma być obowiązkowo uzgadniany z właściwymi RDOŚ, ale też z pobliską gminą (której obszar położny jest w odległości mniejszej niż 10H). Jeśli jednak, według prognozy odziaływania na środowisko, faktyczny zasięg odziaływania będzie rozciągał się na gminę pobliską dla tego fragmentu jej obszaru, gmina taka powinna przyjąć własny MPZP dla tego terenu.
Szansa na uwolnienie budownictwa
- Wiele gmin już podjęło wysiłek sporządzenia MPZP, by naprawić to, co zostało zepsute w 2016 r. i teraz uniemożliwia inwestycje okołowiatrakowe, takie jak rozwój budownictwa mieszkaniowego. To dla samorządów duży problem – wskazał na konferencji PSEW Leszek Kuliński, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energetyce Odnawialnej.
Wedle założeń nowej regulacji gminy, które mają już zlokalizowane wiatraki, na podstawie MPZP będą mogły lokować w ich otoczeniu budynki mieszkalne z zachowaniem minimalnej odległości 500 m lub większej z przyjętych stref ochronnych. Zaś w sąsiedztwie tych wiatraków, które zostały zlokalizowane na podstawie decyzji WZ, w odległości 10H od elektrowni, budynki mieszkalne lokalizować będzie wyłącznie na podstawie MPZP. - W celu ułatwienia gminom działań przy sporządzaniu MPZP zostanie wprowadzona fakultatywna możliwość współfinansowanie MPZP przez inwestorów (bez jakiegokolwiek wpływu na rozstrzygnięcie). Rozważa się także utworzenia dedykowanego narzędzie wsparcia dla gmin ze środków publicznych, np. NFOŚiGW na sporządzenie dokumentów planistycznych pod inwestycje – wskazał Hofman.
Kiedy wejdzie w życie?
We wrześniu mają zacząć się konsultacje, a planowane przyjęcie przez parlament do końca grudnia 2020 r. Jednak, jak zauważył Grzegorz Wiśniewski, Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, już dawno nie była procedowana ustawa, której uzasadnienie i ocena skutków regulacji (OSR) byłyby tak ważne. - To właśnie w uzasadnieniu powinno się wyraźnie pokazać, jaki jest potencjał i korzyści proponowanych zmian. Mówiąc brutalnie, albo złagodzimy regułę H i będziemy mieli do 2030 r. 22 GW zielonej energii z tych projektów, które już są i mogą ruszyć, albo nie, i wtedy zostaniemy przy 11 GW – zauważył. Wyraził także zaniepokojenie co do przyszłości zupełnie nowych projektów wiatrowych. - Obawiam się tych nowych procedur i zepchnięcia całości odpowiedzialności na gminy. Byłoby dobrze, żeby gminy wiejskie mogły skorzystać z funduszy unijnych, np. Funduszu Odbudowy, aby mogły szybko i sprawie uchwalać miejscowe plany - skonkludował.
Czytaj też: Planowanie przestrzenne potrzebuje swojego szeryfa

Dyrektor ds. komunikacji
