Od 29 stycznia Market Street, główna ulica San Francisco, stanie się w praktyce wielkim buspasem. To tak, jakby w Warszawie zamknąć dla samochodów Aleje Jerozolimskie - pisze portal Transport Publiczny. Market Street to pięciokilometrowa, centralna ulica miasta, łącząca port promowy na wybrzeżu zatoki z dzielnicą Twin Peaks w centralnej części San Francisco. Wielopasmową arterią przejeżdża tramwaj, tu także skupiają się główne linie autobusowe. Jeśli w San Francisco organizowana jest duża demonstracja, albo kibice świętują zwycięstwo futbolistów lub bejsbolistów, to właśnie tam.
Ulica bez aut
29 stycznia większa część ulicy – liczący ok 3 km odcinek od wybrzeża – zostanie zamknięta dla prywatnych samochodów osobowych. Swobodny przejazd, na dotychczasowych zasadach, zachowają pojazdy transportu publicznego, pojazdy służb, licencjonowane taksówki, auta dostawcze i rowerzyści. Pozostałe samochody (w tym auta Ubera i Lyfta) będą mogły jedynie przejechać Market Street w poprzek, na skrzyżowaniach. Przy okazji zmieni się przeznaczenie pasów ruchu. Na niektórych odcinkach staną się buspasami, na innych, gdzie buspasy już są, usunie się z nich inne pojazdy, które dziś mają prawo korzystania z nich.
By autobusy nie stały w korku
Przyczyny takiej zmiany dotyczą przede wszystkim bezpieczeństwa. Na tym odcinku Market Street co roku dochodzi do ponad stu kolizji. Blisko 60 proc. z nich to potrącenia pieszych i rowerzystów. Spośród dziesięciu najniebezpieczniejszych skrzyżowań w San Francisco połowa to skrzyżowania na Market Street. Drugim powodem jest transport publiczny. W szczycie przez Market Street przejeżdża do 200 autobusów na godzinę. Choć na części odcinków korzystają z wydzielonych pasów ruchu i tak przeważnie wpadają w korek. Wyrzucenie z ulicy prywatnych aut ma poprawić punktualność linii autobusowych w całym mieście.
Źródło: Serwis Samorządowy PAP
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.