© krisana
W obliczu zmieniających się potrzeb współczesnego świata zarządzanie sieciami dystrybucyjnymi energii przechodzi gruntowne zmiany. Dotykają one nie tylko sposobu myślenia o energetyce, ale też technologii, która jest warunkiem jej funkcjonowania.
- W 2019 r. mieliśmy 30 tys. instalacji przyłączonych do sieci dystrybucyjnych, w tym roku spodziewamy się ich 120 tys. - powiedział Waldemar Skomudek, wiceprezes zarządu ds. operatora w TAURON Dystrybucja. - Choć sieci dystrybucyjne potrzebują finansowania, to ich bezrefleksyjna rozbudowa nie stanie się remedium na rosnącą liczbę prosumentów - dodał.
Jak wyjaśnił wiceprezes, ograniczenie mało efektywnej rozbudowy sieci będzie możliwe przez przesunięcie akcentu na intensywniejszą autokonsumpcję energii wytworzonej przez prosumentów. Ze stanowiskiem tym zgodził się Jarosław Wojtulewicz, doradca zarządu ds. strategii w firmie Apator.
- Musimy zmienić sposób zarządzania systemem energetycznym. Rozproszonym systemem energetycznym, gdzie są miliony niestabilnych źródeł energii i niestabilnych odbiorców, nie da się sterować centralnie. Musi być on sterowany elastycznie - powiedział. Dodał, że inwestycje tylko w kierunku rozbudowy sieci są niewystarczające. - Trzeba inwestować jednocześnie w elastyczność sieci, produkcji energii i zużycia energii - tłumaczył.W ramach wspomnianej elastyczności, jak dodał, konsumenci energii powinni mieć możliwość wyboru systemu taryf dynamicznych lub konsorcjum - ci, którzy zechcą planować zużycie na kolejny dzień z rozdzielczością godzinową, będą mieli szansę zaoszczędzić pieniądze. Do tego trzeba jednak stworzyć nowy, bardziej konkurencyjny system taryfowy.
- Sygnały regulacyjne, legislacyjne nie powinny iść w kierunku definiowania technologii i komend, ale zachęt - stwierdził Jarosław Wojtulewicz.
Smart metering i inteligntne liczniki
Opisywany scenariusz planowania wydatków przez odbiorców końcowych jest niemożliwy bez wprowadzenia smart meteringu, uzupełniającego swoim działaniem magazyny energii w gospodarstwach domowych.
Jak stwierdził Paweł Pisarczyk, CEO w Atende Industries, największym zagrożeniem systemu jest wdrożenie przestarzałych liczników.
- Mówimy teraz o wdrażaniu liczników, które produkowało się dziesięć lat temu. Stoimy przed największym wyzwaniem, które polega na tym, że system scentralizowany, pasujący do dużego wytwarzania i odbioru, musimy zmienić na system rozproszony - powiedział. - Jeśli będę miał system rozproszony, którego stabilność opieramy na analizie danych, prognozownaiu i podejmowaniu decyzji w czasie rzeczywistym, to musi istnieć technologia, która będzie dawała dane w czasie rzeczywistym i pozwalała skalować licznik do moich potrzeb podkreślał.
- Chciałbym, by liczniki przyszłości były takie same jak smartfony. Rewolucja w telefonii mobilnej miała miejsce wtedy, kiedy Steve Jobs dodał do telefonu szereg funkcji dla optymalizacji życia codziennego. Teraz mamy taką szansę w przypadku liczników – dodał na koniec.
Magdalena WięckowskaDziennikarz
