Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
20.04.2024 20 kwietnia 2024

W Polsce dobrze wieje, ale bez stabilnych regulacji nie będzie inwestycji

Potencjał rozwoju energetyki wiatrowej obejmuje cały łańcuch dostaw. Przemysł ma moce wytwórcze i tylko czeka na zielone światło. O tym, jak sprawy postrzegają producenci turbin, mówi Grzegorz Kwiecień z Senvion.

   Powrót       29 maja 2019       Energia   
mgr inż. Grzegorz Kwiecień
Technical Sales Manager w Senvion

Teraz Środowisko: Jak wygląda rynek wiatrowy w Polsce z punktu widzenia producenta turbin?

Grzegorz Kwiecień: Nie jest dobrze. Główne pytanie, które zadają sobie dziś inwestorzy, dotyczy regulacji: kiedy zostanie ogłoszona nowelizacja ustawy o OZE, czy zostanie zmieniona ustawa o inwestycjach wiatrowych (np. reguła 10H) oraz kiedy odbędzie się kolejna aukcja OZE. Również w kwestii offshoru potrzebne są jasne przepisy, które będą zapewniać stabilne finansowanie. Póki nie będzie jasności w kwestii regulacji i systemu wsparcia, nie będzie offshoru.

TŚ: Ministerstwo Energii deklaruje, że najbliższe aukcje, pozwalające na zbudowanie 3,5 GW nowych mocy odnawialnych (z czego 2,5 GW w wietrze na lądzie i ok 750 MW w fotowoltaice), mają odbyć się w jeszcze w 2019 roku.

GK: Dla farm wiatrowych bardzo ważne jest zapewnienie przewidywalności co do zamawianych wolumenów w perspektywie dłuższej niż na rok do przodu. W zeszłym roku odbyła się tylko jedna aukcja, wygrały wtedy podmioty po bardzo niskich cenach. Pojawia się pytanie, ile z nich rzeczywiście farmy wiatrowe postawi? Z wygranych w ubiegłorocznej aukcji Innogy oficjalnie zapowiedziało przed kilkoma dniami budowę farmy. Ale to są pojedyncze przypadki.

TŚ: Jako producenci turbin wiatrowych macie rozeznanie, jak kształtuje się rynek w Polsce i na świecie. Gdzie obecnie buduje się najwięcej nowych farm?

GK: W Polsce, tak jak już wcześniej mówiłem, jest marazm. Właściwie od 2016 r., kiedy zmieniono system, niewiele się dzieje. Generalnie rynek podzieliłbym na Europę i resztę świata. Europa jest już stosunkowo mocno nasycona, zwłaszcza ta Zachodnia: Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy. Największy perspektywiczny rynek stanowi obecnie Skandynawia, gdzie ruszyły bardzo duże projekty po setki MW. Podobnie Litwa, Łotwa i Estonia prowadzą duże projekty. Nie można nie wspomnieć o innych rynkach, gdzie stawiane są farmy o dużych mocach, takich jak: Arabia Saudyjska, Chiny, Japonia, Wietnam, Australia, ale też Ameryka Płn. i Ameryka Płd. Może to być zaskoczeniem, szczególnie w zderzeniu z sytuacją w Polsce, ale Ukraina, dzięki stabilnemu systemowi wsparcia, bardzo prężnie działa i uruchamia farmy o mocach 200 czy 300 MW, a nawet planuje famy o mocy 500 MW.

Można generalnie powiedzieć, że na całym świecie dużo dzieje się zarówno na onshorze, jak i na offshorze.

TŚ: Na czym konkretnie polega ukraiński system?

GK: Ten system wsparcia przewiduje, że jeśli do końca tego roku uda się uruchomić farmę, to inwestor będzie miał zapewnione stałe finansowanie, w przyszłym roku finansowanie będzie natomiast zmniejszone o 10 proc. Następnie ma zostać wprowadzony też system aukcyjny.

TŚ: Czy w Polsce mamy dobre warunki pod względem siły wiatru?

GK: Generalnie mamy w Polsce 3. klasę wiatru (zdarzają się też lokalizacje o 2. klasie wiatru), czyli są to dobre warunki, a dla offshoru nawet bardzo dobre. Według międzynarodowej normy (IEC) są 4 klasy wiatru. W miejscach, gdzie jest 1. klasa, stawiamy turbiny o mniejszych średnicach wirnika, ale z większym generatorem. Na przykład typowym rynkiem o 1. klasie IEC jest Wielka Brytania. Wraz ze wzrostem klasy wiatru zmiejsza się średnia prędkość wiatru i tym samym trzeba postawić turbinę o większej średnicy rotora. We Francji czy Niemczech występują praktycznie wszytkie klasy wiatru.

TŚ: Mówiąc o kwestiach technicznych, czy wiatraki wymagają częstego serwisowania?

GK: Turbina wiatrowa jako urządzenie techniczne wymaga regularnego serwisu. Serwis ten można podzielić generalnie na dwie części. Pierwsza to serwis planowy, zawarty w specjalnej książce serwisowej, która wyznacza z góry określony harmonogram (przewiduje serwisy półroczne, roczne i dwuletnie). Jednocześnie są też serwisy przewidziane na wypadek awarii czy usterki tzw. trouble shouting. Zasadą jest, że bazy serwisowe zajmujące się typowym serwisem dotyczącym usterek i awarii są zlokalizowane wokół farm, gdzie pracują nasze wiatraki. Z kolei nasi polscy technicy są odpowiedzialni za przeprowadzenie planowych serwisów na terenie Polski i Europy.

TŚ: Czy produkcja samych wiatraków odbywa się w Polsce?

GK: Jako Senvion w Polsce posiadamy fabryki skrzydeł w Ustroniu i Żorach, a kupujemy także wiele komponentów od innych polskich firm. Np. konwertery produkowane są pod Krakowem, skrzydła natomiast pochodzą z Goleniowa. Dźwigi, podwykonawcy, instalacje – do tego wszystkiego zatrudniamy polskie firmy i polskich techników. To wszystko jasno pokazuje, że inwestycje w farmy wiatrowe dają duże pole dla rozwoju całego łańcucha dostaw. Poza tym, nie spełnimy celu OZE bez energii z wiatru.

Katarzyna Zamorowska: Dyrektor ds. komunikacji

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

OZE w budowie i na budowie. Efektywność energetyczna z perspektywy Budimeksu (19 lutego 2024)OX2: Chcemy utrzymać tempo rozwoju OZE w Polsce (28 listopada 2023)RWE wraz Fundacją MARE wyłowią plastikowe odpady w Porcie Ustka (08 listopada 2023)Inwestorzy zakończyli kontraktację części morskiej farmy wiatrowej Baltica 2 (02 listopada 2023)Odnawialne źródła energii mogą być kołem zamachowym rozwoju Lubelszczyzny (12 października 2023)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony