Z powodu konieczności zapłaty VAT od unijnych dotacji, 30 podlaskich samorządów nie podpisało dotąd umów na dotacje do projektów, w ramach których na dachach domów mieszkańców miały być montowane panele fotowoltaiczne lub solary - poinformował PAP urząd marszałkowski w Białymstoku.
Jeszcze nie wiadomo, czy wszystkie te gminy zrezygnują z przyznanych dotacji, ale może się tak stać, bo mieszkańcy, którzy - zgodnie z ministerialnymi interpretacjami dotyczącymi VAT od dotacji - mieliby dopłacić więcej pieniędzy niż planowano, nie chcą tego robić. Łącznie - jak informowali wcześniej wspólnie urząd marszałkowski i Związek Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego - łączna dopłata na koszty VAT w przypadku wszystkich 62 projektów to 15 mln zł.
30 gmin nie podpisało umów
W konkursie w 2017 r. zarząd województwa podlaskiego rozdysponował na dotacje na ten cel z UE z Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020 ok. 70 mln zł. Okazało się jednak, że według interpretacji Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, od tych dotacji trzeba zapłacić VAT, dlatego 30 spośród 62 samorządów, którym dotacje przyznano, nie podpisało umów.
W ostatnich dniach urząd marszałkowski dostał także interpretację Ministerstwa Finansów, która - jak to ujęto - potwierdza wcześniejsze interpretacje resortu inwestycji.
Samorządy przerzucają VAT na mieszkańców
- Stanowisko Ministerstwa Finansów pociąga za sobą negatywne skutki przede wszystkim dla mieszkańców, którzy zgłosili się do projektów realizowanych przez gminy. Wiele samorządów jest zmuszonych przerzucić koszt VAT-u właśnie na nich. To sprawiło, że część mieszkańców wycofała się z projektów, co przekłada się na zmniejszenie liczby instalacji, które będą realizowane w poszczególnych gminach - wyjaśnia wicemarszałek województwa Maciej Żywno.
Jedną z gmin, która zrezygnowała z projektu montażu paneli fotowoltaicznych na domach mieszkańców ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego, jest miasto Kolno. Burmistrz Kolna Andrzej Duda powiedział PAP, że panele miały być zainstalowane na ok. 100 domach. Dotacja miała pokryć 75 proc. kosztów, resztę dokładali gmina i mieszkańcy.
Dotacja spadła z 75 do 50 proc.
Cały projekt miał kosztować ok. 2 mln zł. Właściciel domu miał wyłożyć z własnej kieszeni ok. 3 tys. zł, po zmianach o 4-5 tys. zł więcej, bo dotacja miała spaść z 75 do 50 proc. Burmistrz wyjaśnił, że kłopoty były także z interpretacją, czy trzeba będzie płacić podatek, gdy za pięć lat instalacje zostaną przekazane mieszkańcom. (PAP)
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.