Toksyczne substancje szkodzą i zwiększają ryzyko śmierci nawet wtedy, gdy ich stężenie jest niższe, niż ustalone limity. To wyniki obszernego, wieloletniego badania przeprowadzonego w kilku krajach Europy(1).
Autorzy nowej pracy opublikowanej na łamach pisma The British Medical Journal informują o zagrożeniu związanym z długotrwałym narażeniem na niskie (mieszczące się w limitach) stężenia typowych toksyn obecnych w powietrzu.
Choć od lat 90. XX w. powietrze w Europie znacząco się poprawiło, słabo jest poznany związek między niskim poziomem zanieczyszczeń i problemami ze zdrowiem. Dlatego międzynarodowy zespół badaczy kierowany przez specjalistów z Uniwersytetu w Ultrechcie (Holandia) sprawdził związek między ryzykiem zgonu i działaniem stężeń zanieczyszczeń mieszczących się w normach Unii Europejskiej, Światowej Organizacji Zdrowia oraz amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska.
Badacze przeanalizowali dane pochodzące z kilku krajów Europy - Danii, Szwecji, Francji, Holandii, Niemiec i Austrii. Objęły one łącznie aż 325 tys. osób, które były rekrutowane do udziału w projekcie w latach 90. oraz kolejnej dekadzie. Uczestnicy byli obserwowani przez ponad 20 lat.
Zobacz wideo: Dlaczego nagle wszyscy mówią o smogu?
Okazało się m.in., że wzrost stężenia cząstek stałych o 5 mikrogramów na metr sześcienny podnosiło ryzyko zgonu z przyczyn naturalnych o 13 proc. Wzrost stężenia tlenku azotu o 10 mikrogramów na metr sześcienny podnosiło zagrożenie o 8,6 proc. Oba ta zanieczyszczenia działały w dużej mierze niezależnie od siebie.
Co istotne, wpływ wymienionych substancji, a także tzw. czarnego węgla, utrzymywał się nawet przy bardzo niskim stężeniu. Na przykład dla osób żyjących w strefie, gdzie stężenie cząstek PM2,5 mieściło się w amerykańskiej normie (12 mikrogramów na metr sześcienny), wzrost stężenia o 5 mikrogramów na metr sześcienny powodował podniesienie ryzyka śmierci z naturalnych przyczyn aż 29 proc. Dla osób narażonych na działanie tlenku azotu w stężeniu spełniającym europejskie normy (40 mikrogramów na metr sześcienny), wzrost poziomu tego związku o 10 mikrogramów na metr sześcienny podnosiło ryzyko o 9,9 proc.
Wyniki istotne z punktu widzenia debaty na temat rewizji obecnych norm jakości powietrza
Badanie miało charakter obserwacyjny, więc z zasady nie sprawdzało relacji przyczynowo-skutkowych. Jego słabą stroną było także to, że pod uwagę naukowcy wzięli poziomy zanieczyszczeń w roku 2010, w którym powietrze ulegało już poprawie. Zatem wiele osób mogło wcześniej doświadczać silniejszej ekspozycji na szkodliwe związki. Projekt miał jednak duży zasięg i objął wiele różnych grup ludzi oraz szczegółowe odnoszące się do nich dane.
- Nasze badanie dostarcza dowodów na to, że zanieczyszczenie powietrza wiąże się ze śmiertelnością nawet przy niskim stężeniu, poniżej norm europejskich, amerykańskich oraz WHO - podsumowują autorzy. - Wyniki te są więc istotne z punktu widzenia debaty na temat rewizji obecnych norm jakości powietrza, zaleceń i standardów, a także dla przyszłych szacunków globalnego obciążenia chorobami - dodają. (PAP)
Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.Przypisy
1/ Więcej informacji na stronie publikacji źródłowejhttps://www.bmj.com/content/374/bmj.n1904