Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
26.04.2024 26 kwietnia 2024

Ile i kto zapłaci za niewypełnienie polskich zobowiązań wobec UE w zakresie OZE

Mimo optymistycznych zapewnień, Polska nie wypełni zobowiązań w kwestii udziału OZE w zużyciu energii do 2020. Doprowadzi to do obniżenia bezpieczeństwa energetycznego i wielkich wydatków państwa i podatników. Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego z IEO.

   Powrót       29 grudnia 2016       Energia   
Grzegorz Wiśniewski
Prezes Zarządu Instytutu Energetyki Odnawialnej

Opinia publiczna wielokrotnie słyszała zapewnienia Ministerstwa Energii, że obecnie wypełniamy - nawet w nadmiarze w przypadku zielonej energii elektrycznej - zobowiązania wobec UE i że bez problemów wypełnimy je w kluczowym punkcie kontrolnym w 2020 roku, osiągając wymagane 15 proc. udziału energii z OZE w zużyciu energii. Uznać trzeba, że nikt nie może być lepiej poinformowany na ten temat niż Ministerstwo. Ma ono bowiem dostęp do danych i ma instrumenty, aby cele realizować. I przyznaję, że "straszenie" karą za domniemane niewypełnienie tych zobowiązań - na 4 lata przed upływem terminu rozliczenia z obowiązku (liczy się tu bowiem cel w 2020 roku, a nie droga do celu) - może być uznane za czepianie się lub brak wiary w zdolność administracji i branży do nadzwyczajnego zrywu.

Najnowsze statystyki

Okazją do weryfikacji podstaw urzędowego optymizmu są najnowsze dane statystyczne o polskich postępach w zakresie wzrostu udziału energii z OZE w zużyciu energii na koniec 2015 roku (GUS przedstawia je na str. 49(1) w postaci rysunku, który można zobaczyć obok w powiększeniu).

Wykres pokazuje, że Polsce może zabraknąć ok. 1 proc. do wypełnienia 15-procentowego celu w 2020, ale rzeczywistość (o czym dalej) może być znacząco gorsza od przedstawionej interpolacji liniowej "wznoszącego" trendu i z pewnością jest znacznie bardziej skomplikowana niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jeszcze gorsze i wielorakie w swoich skutkach może być dalsze odchylanie się Polski od wymaganego trendu. Jedno nie ulega wątpliwości: o ile nie dojdzie do rozpadu UE (!), zawieruchy i wypowiedzenia umów międzynarodowych (co byłoby dla Polski znacznie gorsze niż ew. kary traktatowe za niefrasobliwość w kwestii OZE), za jakiekolwiek niewypełnienie zobowiązań w tym zakresie trzeba będzie w jakiejś formie zapłacić.

Obecnie trudno już uwierzyć, że Polska w zakresie OZE samodzielnie wypełni własną produkcją paliw i energii z OZE swoje cele na 2020 rok (nawet, jeżeli są stosunkowo niskie). Punktem wyjścia do potwierdzenia tej tezy i analiz jest to, że unijny, 15-procentowy, cel dotyczy udziału wszystkich OZE - zarówno w formie energii elektrycznej, ciepła, jak i niekopalnych paliw transportowych w zużyciu energii finalnej netto. Może być tak, że dany kraj, zaniedbując w systemie wsparcia (promocji) jeden nośnik – np. wytwarzanie energii elektrycznej z OZE - może postawić na inny, np. ciepło z OZE, i dzięki wypracowanej w tym segmencie nadwyżce swój cel zrealizować z nawiązką. Warto też pamiętać, że poza ogólnym celem 15 proc., jest jeszcze jeden obowiązkowy (sub)cel: obowiązek udziału biopaliw transportowych razem z energią elektryczną na poziomie 10 proc. w 2020 roku. Cel ten też mogłyby być przekroczony i wesprzeć dodatkowo realizację celu zasadniczego.

Import energii lub transfer statystyczny

Brak odpowiedniej ilości energii wyprodukowanej i zużytej w 2020 roku nie jest równoważny niewypełnieniu celu i nieuchronnemu ryzyku zapłacenia z tego tytułu kary w 2021 roku. Możemy nie wyprodukować wymaganej ilości energii z OZE, a zobowiązanie jednak wypełnić, np. zakupując w 2020 roku odpowiednie wolumeny energii elektrycznej i biopaliw zagranicą (rozliczając je w taryfach za energię lub opłatach na stacjach paliwowych). Możemy dokonać też tzw. transferu statystycznego, za który zapłacą podatnicy.

Komisja Europejska dopuszcza obie alternatywne formy wypełnienia obowiązku. Być może Ministerstwo Energii, mówiąc o braku problemu, jeśli chodzi o realizacje celów, myśli o transferze statystycznym lub o "imporcie". Jeżeli bowiem jakiś kraj członkowski UE chce na OZE stracić, a nie zarobić, to ma do tego prawo, o ile obywatele na taką oczywistą nieracjonalność ekonomiczną pozwolą swoim rządom i o ile jest to do przyjęcia z politycznego punktu widzenia.

Import biopaliw wydaje się prosty i oczywisty, a import energii elektrycznej z OZE w pewnym zakresie wydaje się też możliwy. W przypadku zielonego ciepła, import wydaje się tylko pozornie niewykonalny (ciepło jest produkowane i zużywane lokalnie), ale z powodzeniem możemy importować biopaliwa stałe, np. pelety do produkcji ciepła.

Polska światowym fenomenem

Co prawda stalibyśmy się wtedy pierwszym krajem na świecie, który, walcząc o niezależność i bezpieczeństwo energetyczne i mając na swoim terenie wszystkie odnawialne zasoby energii, straci suwerenność w efekcie importu paliw i energii z … OZE. Polska polityka energetyczna jest jednak już od kilku lat pełna paradoksów i w zasadzie „nie dziwi nic”. Można nawet postawić tezę, że krajom UE, przodującym w wykorzystaniu OZE, właśnie o to chodzi, aby zarobić na maruderach. Warto już teraz zastanowić się, kto z nas i ile w sumie zapłaci w przypadku wykorzystania „opcji importowej” do wypełnienia celu.

Na pokazanych obok wykresach stworzonych w oparciu o wyżej przytoczone dane GUS, zilustrowano w sposób bardziej szczegółowy stan realizacji przez Polskę na koniec 2015 roku celu ogólnego i celów sektorowych - w poszczególnych nośnikach końcowych energii - w zakresie OZE na 2020 rok. Pokazano na nich nie tylko stan na koniec 2015 roku, ale też najbardziej prawdopodobne aproksymacje trendów do 2020 roku. Obecnie każda aproksymacja oparta na danych historycznych daje wyniki zawyżone na 2020 rok, gdyż ostatnie regulacje w branży OZE spowodowały nie tylko spowolnienie, ale i utratę zaufania inwestorów, a w konsekwencji rynku szybko nie uda się poderwać do nadrobienia zaległości.

Żaden cel nie zostanie osiągnięty

Pierwszą niespodzianką przeczącą twierdzeniom Ministerstwa Energii jest to, że nie wiele wskazuje, że wypełnimy nawet celu cząstkowego (nieobowiązkowego) nawet w zakresie energii elektrycznej z OZE. Na dzisiaj zabraknąć nam może ponad 2 proc. - ale może być też znacznie gorzej.

W przypadku ciepła z OZE, może nam zabraknąć 1,5 proc. , ale jeżeli system aukcyjny doprowadzi do wsparcia dla współspalania biomasy z węglem na dużą skalę(2) i dojdzie do podniesienia cen oraz „wyciągania” biomasy z ciepłownictwa do elektroenergetyki, luka ta może się powiększyć.

Największe odchylenie od prawnie obowiązującego wymogu uzyskania 10 proc. celu na 2020 rok daje się zaobserwować w przypadku biopaliw i innych niż paliwa pochodzenia mineralne napędów w transporcie. Zanosi się na odchylenie rzędu 3 proc.

Polska - bez importu paliw i energii lub bez transferu statystycznego - nie wypełni żadnego z sub-celów cząstkowych w zakresie OZE. W efekcie zmierzamy do niewypełnienia prawnie obowiązującego celu ogólnego. Zamiast minimum 15 proc. (pierwotnie Polska zakłada realizację celu z nawiązką – 15,5 proc., tak aby można było sprzedać nadwyżki) zmierzamy do osiągnięcia 12,75 proc.

Jest to jeszcze mniejszy udział energii z OZE w 2020 roku niż w scenariuszu ostrzegawczym prezentowanym na blogu „Odnawialnym” rok temu(3) - 12,9 proc. Ale kolejny rok został stracony i coraz trudniej będzie nadrobić rosnące z roku na rok zaległości, przy coraz krótszym okresie, jaki pozostał na skuteczną zmianę trendów. Pozostały bowiem tylko trzy lata na uzyskanie wymaganej w 2020 roku zdolności produkcyjnej, a cykle inwestycyjne w zakresie większych instalacji OZE często przekraczają 3 lata.

Elektromobilność oparta na węglu i nieefektywne biopaliwa

Oszacowane w ub. roku koszty transferu statystycznego (obciążenie podatnika) w wysokości 7,5 mld zł w 2020 (aby zrealizować 15-procentowy cel) wyglądają obecnie na zaniżone. Dodatkowo trzeba uwzględnić konieczny import biopaliw, aby wypełnić 10-proc. sub-cel biopaliwowy. Zapowiadana przez Ministerstwo Energii elektryfikacja transportu nie pomoże nam w zrealizowaniu tego celu, przynajmniej do czasu, gdy obowiązuje koncepcja elektromobilności, opartej na energii elektrycznej z elektrowni węglowych zamiast na wysokich udziałach energii elektrycznej z OZE (dyrektywa, przy stwierdzaniu wypełnienia celu umożliwia podwójne uznawanie każdej porcji energii w transporcie elektrycznym, o ile pochodzi ona z OZE). Bez znaczącego wzrostu udziału energii elektrycznej z OZE wzrosną tylko opłaty za emisje do atmosfery i zmniejszy się rezerwa mocy w systemie energetycznym (obniży się poziom bezpieczeństwa energetycznego).

W tym newralgicznym segmencie rynku OZE pojawiają się też dodatkowe problemy. Zgodnie z dyrektywą 28/2009/WE o promocji energii z OZE, od dnia 1 stycznia 2018 r. do realizacji zobowiązań (cel 10 proc.) będą liczyć się w pełni te biopaliwa, które powodują ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 60 proc.

Niestety Polska osiągnęła 6,33-procentowy udział w zużyciu wszystkich paliw transportowych w 2015 roku wyłącznie nieefektywnymi biopaliwami (biodiesel rzepakowy i tradycyjny bioetanol), a drugiej generacji biopaliwa w Polsce nie są produkowane na skalę przemysłową. Uzyskany dotychczas poziom jest w pobliżu górnej granicy możliwości rozliczenia się biopaliwami tzw. „pierwszej generacji”. W 2015 roku Parlament Europejski zdecydował bowiem, że biopaliwa konwencjonalne (z surowców rolniczych) nie będą mogły stanowić więcej niż 7 proc. wszystkich biopaliw i zielonej energii elektrycznej wliczanych do realizacji 10-procentowego celu. Zatem ok. 3 proc. muszą stanowić biopaliwa drugiej generacji lub transport elektryczny oparty na energii z OZE (zgodnie z dyrektywą, udziały tych paliw i napędów liczą się podwójnie). Takimi możliwościami Polska nie dysponuje. W Niemczech np. już w 2014 roku udziały tego typu napędów stanowiły ponad 20 proc. Konieczność importu 3 proc. biopaliw drugiej generacji oznacza wydatek minimum 5 mld zł (optymistycznie, przy cenie zakupu po 1200 USD/t). Kwota ta podniesie ceny paliw w 2020 roku, za co zapłacą wszyscy kierowcy.

Gra idzie zatem o minimum 13 mld zł, a może i 20 mld zł, którymi - w przypadku dalszych zaniechań lub opóźnień w pilnie wymaganym zwiększaniu odpowiednich zdolności produkcyjnych w OZE - w 2020 roku obciążeni zostaną podatnicy (transfer statystyczny), kierowcy (import biopaliw) oraz konsumenci energii elektrycznej (ew. import energii elektrycznej z OZE).

Ale to i tak tylko część rachunku. Opublikowany 1. grudnia 2016 r. projekt nowej dyrektywy o OZE stwierdza, że kraje, które nie osiągną swoich celów w zakresie OZE w 2020 roku będą musiały nadrobić zaległości w latach 2021-2030, aby móc korzystać z funduszy spójności UE.

To, co się obecnie dzieje z sektorem OZE, trudno byłoby nazwać strategią odpowiedzialnego rozwoju. Jest to raczej przejaw braku odpowiedzialności za przyszłość lub traktowanie jej na zasadzie, że "jakoś to będzie". Być może istnieje jakiś ryzykowny, ale w swojej istocie genialny, plan uniknięcia niepotrzebnych kosztów, o którym opinia publiczna, a nawet instytucje państwa nie wiedzą. Wypada zatem zapytać Ministerstwo Energii co w praktyce oznacza zapewnienie, że Polska w 2020 roku wypełni swoje cele na OZE, w jakiej formie to zrealizuje i jak dużym kosztem oraz ile na naszej opieszałości i lekceważeniu problemu zarobią inne kraje UE.

Grzegorz Wiśniewski
Tekst został opublikowany 18 grudnia na "Odnawialnym" blogu Grzegorza Wiśniewskiego.

Przypisy

1/ Energia ze źródeł odnawialnych w 2015 roku - publikacja GUS z 9.12.2016 r.
http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/srodowisko-energia/energia/energia-ze-zrodel-odnawialnych-w-2015-roku,3,10.html
2/ Technologia współspalania węgla z biomasą nie ma przyszłości – IEO wraz z innymi organizacjami apeluje do Ministerstwa Rozwoju:
http://ieo.pl/pl/aktualnosci/1139-technologia-wspolspalania-wegla-z-biomasa-nie-ma-przyszlosci-ieo-wraz-z-innymi-organizacjami-apeluje-do-ministerstwa-rozwoju
3/ Jak Polska realizuje unijne zobowiązanie dotyczące energii z OZE?
http://odnawialny.blogspot.fr/2015/12/jak-polska-realizuje-unijne.html

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Świetne regulacje, ale brak brandu? Debata „Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej w Polsce” (24 kwietnia 2024)Konkluzje Rady Europejskiej. Na tapecie nowy ład i suwerenność energetyczna (22 kwietnia 2024)Zielińska: transformacja to nie wygaszanie, ale szansa na rozwój (05 kwietnia 2024)Ponad 100 mld euro na zieloną transformację w latach 2021-2027. Jak działa polityka spójności (02 kwietnia 2024)67 tys. nowych kotłów węglowych w latach 2021-2023. Raport o transformacji budynków w Polsce (29 marca 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony