
członek zarządu/dyrektor operacyjny budownictwa infrastrukturalnego w Budimeksie SA © Prawa zastrzeżone
Teraz Środowisko: Czy energetyka wiatrowa, w tym morska, to szansa rozwojowa dla polskich firm budowlanych?
Cezary Łysenko: Oczywiście. Każdy projekt infrastrukturalny potrzebuje też standardowo rozumianej budowlanki. Budimex jako firma konstrukcyjna i budowlana, ale i usługowa, specjalizuje się we wszelkiego rodzaju inwestycjach inżynierskich. Jeżeli mówimy o morskiej energetyce wiatrowej, to niezbędnym komponentem są również porty instalacyjne i serwisowe, stanowiące zaplecze na lądzie. Nie mamy jeszcze wprawdzie doświadczenia w stawianiu wiatraków na morzu, ale w budowaniu wiatraków na lądzie już tak. Tych pierwszych nie stawialiśmy tylko dlatego, że jeszcze nie było ku temu okazji. Gdy zaczną się postępowania przetargowe, na pewno będziemy startować w postępowaniach publicznych czy dialogu konkurencyjnym. Co więcej, już pracujemy przy naszych robotach hydrotechnicznych z partnerami budowlanymi, którzy mają ogromne doświadczenia w pracach na morzu, np. w zakresie kotwienia, fundamentowania, w robotach dźwigowych czy pogłębiarskich. Także w formułowaniu sztucznych wysp, jak ma to teraz miejsce w projekcie Baltic Hub.
TŚ: Za co odpowiedzialny jest Budimex w projekcie Baltic Hub?
CŁ: Pracujemy w konsorcjum z Deme Dredging i jesteśmy odpowiedzialni za budowę nowego terminala kontenerowego T3 Baltic Hub w Gdańsku. Ukończyliśmy już etap zalądowienia oraz obudowy blisko czterdziestohektarowej powierzchni. Realizacja Baltic Hub T3 to m.in. budowa nabrzeża głębokowodnego o łącznej długości 717 m i głębokości 18 m. oraz placu o powierzchni 36 ha. Nie jest to wprawdzie projekt ściśle związany z offshore wind, jednak kompetencje, jakie przy nim rozwijamy, będą bardzo przydatne przy stricte offshorowych projektach. Złożyliśmy ofertę w przetargu na wykonawstwo terminala instalacyjnego T5 (zarówno cenową, jak i konstrukcyjną, bo w tym wypadku kontraktacja zależy nie tylko od ceny, ale też od podejścia organizacyjnego i konstrukcyjnego potencjalnego wykonawcy), który będzie już typowo offshorowym nabrzeżem.
Z kolei w Świnoujściu jesteśmy zaangażowani w budowę terminala instalacyjnego Orlen Neptun, odpowiadając za budowę części lądowej portu.
TŚ: Wspominał Pan, że Budimex zdobył już na tyle specjalistyczne kompetencje w hydrotechnice, że może to być eksportowalna wiedza.
CŁ: Zdecydowanie tak, ponieważ rynek hydrotechniki morskiej nie jest jeszcze nasycony. Mało jest firm, które posługują się ciężkim sprzętem wodnym. To pokłosie tego, iż proces budowania w Europie nowych portów i terminali miał dość długi okres wstrzymania, w związku z czym firmy, które nawet dysponowały odpowiednimi kompetencjami, utraciły je. Tymczasem w Budimeksie sukcesywnie je rozwijamy, co daje nam silną przewagę konkurencyjną. Ruszyły roboty portowe, modernizacje i budowa nowych nabrzeży – jesteśmy w tych projektach.
W pewnych zakresach współpracowaliśmy z bardziej doświadczonymi kolegami z Belgii czy Niemiec. Teraz ta współpraca i wymiana doświadczeń procentuje i powoduje, iż na poziomie inżynierskim czujemy się bardzo pewnie.
TŚ: Czy roboty hydrotechniczne są bardziej wymagające niż np. drogowe czy kolejowe?
CŁ: Specyfika pracy na inżynierskich robotach portowych jest inna niż na lądowych. W hydrotechnice istotna jest uważna obserwacja natury. Morze to potężny żywioł, do którego trzeba się dostosowywać. Możliwość wykonania szeregu prac (np. posadawianie, kotwienie ścianek, roboty zalądowienia czy wszelkiego typu konstrukcyjno-żelbetowe) jest ściśle uzależniona od aury. Jeśli idzie sztorm, to możemy ewentualnie w jakimś zakresie zabezpieczyć sprzęt i uciekać. Dopiero po kilku dniach, gdy usuniemy skutki nawałnicy, można wrócić na teren budowy. Pracujemy zgodnie z rytmem natury, co wymaga jeszcze lepszego planowania harmonogramu prac.
TŚ: Skoro mowa o naturze – jak w przypadku tych prac wyglądają kwestie środowiskowe?
CŁ: Raporty środowiskowe jakie są wymagane przy inwestycjach infrastrukturalnych to obszerne opracowania, jednak w hydrotechnice jest to jeszcze bardziej uszczegółowione. Podlegamy bardzo szczegółowym regulacjom i wytycznym. Prowadzone są monitoringi środowiskowe, badany jest hałas pod wodą oraz na lądzie. Dodatkowo wykorzystywane są specjalne urządzenia odstraszające, celem ochrony ssaków morskich. Spełniamy wszystkie wymogi środowiskowe i wszyscy nasi pracownicy są przeszkoleni w tym zakresie.
TŚ: Co jest determinantą sukcesu?
CŁ: Najważniejszy jest zespół kompetentnych ludzi, którzy są specjalistami w swojej dziedzinie i są odpowiedzialni za ściśle powierzony obszar, ponieważ spektrum zagadnień jest ogromne. Ważne, żeby znaleźć część wspólną między tymi inżynierami, by te kompetencje w pewnym momencie się przenikały i częściowo pokrywały. Za to odpowiedzialny jest dyrektor kontraktu. Taka prawidłowość dotyczy każdego projektu. Naszymi kooperantami są w 99% firmy lokalne, w bazie mamy ich kilkanaście tysięcy. W przypadku offshore wind liczymy na to, że wspólnie będziemy tworzyć local content. Jesteśmy na to w pełni gotowi.
Rozmawiała
Katarzyna Zamorowska
