Jeżeli projektowane rozporządzenie zostanie przyjęte w zaprezentowanej przed kilkoma dniami wersji, od 2018 r. nie będzie można sprzedawać ani montować w Polsce kotłów grzewczych o mocy do 500 kW, które nie będą miały najwyższej, tj. piątej, klasy parametrów emisyjnych (tzw. „piątki”). Nowe piece, które są ręcznie zasilane paliwem, nie będą mogły emitować więcej niż 60 mg pyłu na metr sześcienny. W przypadku kotłów automatycznych, emisje nie będą mogły przekraczać 40 mg pyłu na metr sześcienny. Regulacja ma pozwolić producentom dostosować się do nowych reguł gry na dynamicznie zmieniającym się unijnym rynku i wspomóc walkę z niską emisją.
Pobudzić innowacyjność
Obecnie największym zainteresowaniem wśród nabywców – głównie ze względu na niską cenę – cieszą się najtańsze kotły, czyli te o bardzo niskich parametrach ochrony przed emisją. Urządzenia te nie mają – jak ma to miejsce w instalacjach przemysłowych – filtrów eliminujących niebezpieczne związki. Polskie kotły grzewcze obowiązują co prawda postanowienia normy PN-EN 303-5:2012, ale są one dobrowolne i stanowią jedynie swoisty „dobry przykład”. Zdaniem projektodawców rozwiązaniu problemu kotłów grzewczych w naszym kraju niezbędna jest już obligatoryjność rozwiązań wysokiej jakości.
Bez terapii szokowej
W § 4 projektu wprowadzono przepis mówiący, że do kotłów wyprodukowanych przed końcem 2017 r. nowe przepisy stosuje się dopiero od 1 października 2018 r. Dzięki temu producenci nie poniosą strat i będą mogli spokojnie zaplanować produkcję i poszukać nowych rynków zbytu na zalegające im na półkach kotły.
Nowe przepisy będą obowiązywały tylko przez dwa lata. 1 stycznia 2020 r. wejdą w życie przepisy jeszcze bardziej szczegółowego rozporządzenia Komisji (UE) 2015/1189. Regulacje krajowe mają przygotować nas na te zmiany.
Projekt rozporządzenia został skierowany do konsultacji publicznych.

Dziennikarz, prawnik