Do Ministerstwa Infrastruktury (MI) trafił raport z działań podjętych wokół śnięcia ryb. Złożył go Krzysztof Woś, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego "Wody Polskie" oraz dyrektorzy Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. O poniedziałkowym przekazaniu dokumentu wiceministrowi Markowi Gróbarczykowi można się dowiedzieć z komunikatu MI.
Gróbarczyk stwierdził, że "konieczne jest dalsze pełne zaangażowanie Wód Polskich w zakresie kontroli wszystkich cieków wodnych" oraz "stały monitoring oraz przeprowadzenie dalszych badań jakości wody".
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o kolejnych przypadkach śnięcia ryb i wyłowieniu ponad 500 kg ryb z Kanału Gliwickiego (liczby ani gatunków osobników nie podano). Odległość tego zdarzenia od miejsca rozpoczęcia masowego pomoru ryb (okolice Oławy), wynosi ok. 100 km w linii prostej.
Susza trwa
Przegrzane rzeki sprzyjają przypadkom śnięcia ryb. Mają na to wpływ zarówno czynniki antropogeniczne, jak i naturalne, w postaci warunków pogodowych. Jak podaje MI w komunikacie, "przedłużający się brak opadów oraz wysokie temperatury mają bezpośredni wpływ na stan ichtiofauny". W istocie, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej poinformował na swoim Twitterze o wydaniu kolejnego ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną (patrz: mapa przedstawiająca obszary objęte ostrzeżeniami).
O potrzebie monitoringu, o tym, że system ochrony wód w Polsce nie działa, a także o prawdopodobnym przebiegu katastrofy ekologicznej na Odrze rozmawialiśmy z dr. hab. Andrzejem Mikulskim, kierownikiem Zakładu Hydrobiologii na Wydziale Biologii Uniwerystetu Warszawskiego.
Autorka wykorzystała fragmenty depesz PAP.
Marta Wierzbowska-KujdaRedaktor naczelna, sozolog