Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
08.08.2025 08 sierpnia 2025
Mając za sobą 10 lat tworzenia autorskich treści o ochronie środowiska, Teraz-Środowisko szuka nabywcy. W celu uzyskania wszelkich informacji prosimy o kontakt z administracją strony.

Powstanie Europejski Fundusz Konkurencyjności. NZiA i exposé Ursuli von der Leyen

Szefowa KE zapowiedziała kolejny fundusz i porozumienie, służące rozwojowi niskoemisyjnego przemysłu w Europie. Potrzeba precyzyjnych jak skalpel działań – twierdzi Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO, krytycznie oceniając deklaracje.

   Powrót       23 lipca 2024       Zrównoważony rozwój   

Nowe porozumienie ws. czystego przemysłu i Europejski Fundusz Konkurencyjności to jedne z istotniejszych zapowiedzi Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej – ponownie wybranej na to stanowisko w ub. tygodniu. Komisarz podkreśliła, że w pierwszym półroczu br. 50% energii elektrycznej wytworzono w odnawialnych źródłach energii („czystych i produkowanych na miejscu”). - W okresie tej kadencji inwestycje w czyste technologie w Europie wzrosły ponad trzykrotnie. Przyciągamy więcej inwestycji w czysty wodór niż USA i Chiny razem wzięte. Wreszcie w ostatnich latach zawarliśmy z partnerami globalnymi 35 nowych umów w sprawie czystych technologii, wodoru i surowców krytycznych. Oto Europejski Zielony Ład w praktyce – wskazywała w wystąpieniu inaugurującym kolejną pięcioletnią kadencję. Kurs ma być jasny – nowa strategia wzrostu i cele wyznaczone już wcześniej na lata 2030 (Fit for 55) i 2050 (neutralność klimatyczna). Najbliższe lata Unia ma spędzić na ich wdrażaniu, czemu ma służyć wspomniane porozumienie (ang. Clean Industrial Deal) i fundusz (ang. European Competitiveness Fund).

Technologie strategiczne, pod-strategiczne i pod-pod-strategiczne…?

Przyszłość pokaże, co w praktyce zmienią powyższe deklaracje. Na dziś wiadomo, że 28 czerwca br. w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej ukazało się – wypracowane już w poprzedniej kadencji – rozporządzenie Net-Zero Industry Act, które ma w założeniu wspierać te same, wspomniane wyżej kierunki: ograniczenie emisji CO2 do 2050 r. i rozwój zielonego przemysłu. W ocenie Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, nie spełnia ono pokładanych weń nadziei. Ekspert przypomina, że NZIA miał wskazać m.in. listę wybranych, najbardziej priorytetowych technologii i ich głównych komponentów, by umożliwić ich szybki rozwój poprzez ochronę rynku europejskiego i ukierunkowane wsparcie. Z pierwotnie czterech, potem sześciu pozycji (zawsze była wśród nich fotowoltaika), lista rozrosła się do dziewiętnastu grup technologii.

- Widać było, że im dłużej PE pracował nad projektem rozporządzenia, tym bardziej przybywało tych technologii i pewnym kuriozum jest fakt, że znalazły się tam w zasadzie wszystkie rozwiązania neutralne emisyjnie. To stanowczo za dużo, nie wszystkie  technologie z tej listy są strategiczne i nie wszystkie wymagaj ochrony europejskiego przemysłu (atom), ale przez silne grupy zasiedziałego starego przemysłu zostały lub promotorów wiecznie dobrze zapowiadających się rozwiązań niezagrożonych przez import (CCS, biomasa, woda) dopisane do załącznika NZIA – zaznacza Grzegorz Wiśniewski. Dodaje, że poza dziewiętnastoma technologiami neutralnymi emisyjnie (patrz: ramka), wskazano grupę aż 42 podkategorii tych technologii i głównych komponentów, co sprawia, że „tak naprawdę trudno znaleźć, kogoś, kto nie jest reprezentantem wyliczonych technologii”. Jako kolejny dowód bezradności wobec nacisków uznaje delegację w rozporządzaniu do kolejnego rozporządzania wykonawczego KE, które wskaże technologie i ich główne komponenty uznane za strategiczne. - W efekcie przemysł ma czekać kolejnych 9 miesięcy od dnia opublikowania Net-Zero Industry Act na możliwe wsparcie lub ochronę. W tym czasie, właśnie w obszarach strategicznych, dokonywane będzie przejmowanie kluczowych dla transformacji energetycznej branż europejskiego przemysłu przez Chiny - dodaje.

“Przemysł ma czekać kolejnych dziewięć miesięcy (...) na możliwe wsparcie lub ochronę. W tym czasie, właśnie w obszarach strategicznych, dokonywane będzie przejmowanie kluczowych dla transformacji energetycznej branż europejskiego przemysłu przez Chiny.” Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.

Stodoła się spaliła, ale w papierach porządek

Ekspert zwraca uwagę na sytuację geopolityczną i przeciwskuteczność powolnie wprowadzanego NZIA. - Nie chodzi o to, żeby dążyć do rozwiązania problemów, ale o to, żeby te problemy rozwiązać. Efekt jest taki, że np. Turcja działa swobodnie, bo nie ma ograniczeń – kapitał i technologie mają tam swobodny dostęp, a firmy chińskie wchodzą do Europy przez Węgry, bo słabo działają przepisy o ochronie inwestycji. Z drugiej strony Stany Zjednoczone, a razem z nimi Indie, wprowadziły swoje reguły. USA wprowadziły 100% ceł na samochody elektryczne, 50% na fotowoltaikę, 30% na stal. I to wystarczyło - Chiny musiały z pochyloną głową wchodzić na tamten rynek. Przetrwają te chińskie firmy, które przyjmą tamten system – wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski.

Jako naiwne uznaje wyobrażenie, że najważniejszym instrumentem w NZIA jest przyspieszenie inwestycji poprzez skrócenie procedur inwestycyjnych  do maksymalnie 9-12 miesięcy. Przyspieszenie bez ludzi i kapitału nie będzie możliwe, chyba że zrobią to firmy chińskie, co byłoby zaprzeczaniem idei Net-Zero Industry Act.

- W NZIA mamy kryteria pozacenowe aukcji. Powinny one zostać pilnie przygotowane, o co zabiegają organizacje takie jak European Solar Manufacturing Council (ESMC). Nie chodzi o to, by coś było na papierze, ale żeby uratować pozostałości europejskiego przemysłu. Nawet w 10-20 lat nie zbudujemy go na nowo. Słuszne byłoby ogłoszenie już teraz kryteriów pozacenowych przez kraje członkowskie. ESMC proponuje oparcie ich o nadrzędne rozporządzenie, do tego wykorzystanie rozporządzenia KE ws. inwestycji zagranicznych, by sprawdzać każdego monopolistę rynku i nie dopuszczać do rozszerzania monopolu. Dalej mamy do wykorzystania rozporządzenie o podatkach VAT - każdy kraj może dać zerowy VAT na technologie net zero, ale nikt się nie kwapi – diagnozuje Grzegorz Wiśniewski.

Net-Zero Industry Act wskazuje 19 kategorii technologii neutralnych emisyjnie:

1. Technologie energii słonecznej
2. Technologie lądowej energetyki wiatrowej i technologie morskiej energii odnawialnej
3. Technologie baterii i magazynowania energii
4. Pompy ciepła i technologie energii geotermicznej
5. Technologie wodorowe
6. Zrównoważone technologie biogazu i biometanu
7. Technologie CCS
8. Technologie sieci elektroenergetycznej
9. Technologie energii pochodzącej z rozszczepienia jądrowego
10. Technologie zrównoważonych paliw alternatywnych
11. Technologie energii wodnej
12. Inne technologie energii odnawialnej
13. Technologie efektywności energetycznej związane z systemem energetycznym
14. Technologie paliw odnawialnych pochodzenia niebiologicznego
15. Rozwiązania biotechnologiczne w dziedzinie klimatu i energii
16. Transformacyjne technologie przemysłowe na rzecz dekarbonizacji
17. Technologie transportowania i wykorzystywania dwutlenku węgla
18. Technologie napędu wiatrowego i elektrycznego w transporcie
19. Inne technologie jądrowe

Fotowoltaika – wóz albo przewóz

Jak pisze Maciej Kalwasiński z Ośrodka Studiów Wschodnich(1), Chiny odpowiadają za ponad 80% światowych zdolności wytwórczych w 11 czystych technologiach, m.in. w produkcji modułów fotowoltaicznych, ogniw słonecznych, wafli krzemowych, polikrzemu, ogniw bateryjnych, katod, anod, elektrod, separatorów baterii, litu, siarczanu kobaltu oraz siarczanu niklu. Dominują też w wytwarzaniu gondoli do turbin wiatrowych i elektrolizerów. Kalwasiński mówi o „nowym trio”, czyli pojazdach elektrycznych, bateriach i panelach słonecznych. W 2023 r. Państwo Środka w każdej z tych technologii odpowiadało za ponad dwie trzecie globalnej produkcji (było to odpowiednio 68%, 74% i 86%).

Grzegorza Wiśniewskiego pytamy o fotowoltaikę. Europejska produkcja pokrywa jedynie 10-15% zapotrzebowania. Tymczasem European Solar PV Industry Alliance zakłada zwiększenie zdolności produkcyjnych do 30 GW mocy produkcyjnych do 2030 roku (tj. ok. 40% rocznego zapotrzebowania) i te nowe projekty powinny być chronione przed upadkiem lub przejęciem.

To kluczowy moment. – Obserwujemy blokowanie inwestycji chińskich w Europie w oparciu o dyrektywę o inwestycjach oraz nowe działanie KE dotyczące zapobiegania ryzykom i zagrożeniom związanym ze zdalnym sterowaniem falownikami pochodzącymi z Chin – mówi. W istocie, w kwietniu br. roku KE uruchomiła trzy dochodzenia przeciwko chińskim producentom paneli słonecznych i turbin wiatrowych.

- Albo UE i kraje członkowskie powiedzą, że już dość, że nie będziemy w 100% zależeć od krwawej chińskiej dyktatury i „wyrzucamy” pieniądze, żeby się bronić, albo mówimy, że jakoś to będzie. Wówczas zostaniemy Angolą. Potrzebna jest zdecydowana, agresywna, konsekwentna i działająca szybko polityka – alarmuje.

Gdzie skierować procę Dawida?

- Chiny się chwieją, bo przeinwestowały. Zaczynając od tego, że za darmo oferowały tereny, stawiały całą infrastrukturę, za darmo oferowały przyłącza, wprowadziły zerowy VAT, bezpłatną energię elektryczną dla przemysłu OZE, a kończąc na dotacjach na start działalności czy kredytach eksportowych oraz stawianiu licznych gigafabryk – wylicza Wiśniewski. - Zaczynają się zwolnienia, przejęcia, upadki. Chińczycy pozwolili sobie przeinwestować tak, by móc rozsadzić cały światowy łańcuch dostaw, ale oni też na tym cierpią. Te firmy sobie nie radzą wobec przeinwestowania i spadku cen urządzeń, zaczyna się bezrobocie. Chińska partia komunistyczna wprowadziła ChRL w tarapaty i teraz rozpaczliwie nakazuje przyłączać do sieci po 300 GW nowych mocy PV rocznie, aby sztucznie potrzymać popyt, nawet jak te źródła nie będą pracować bo sieć nie jest przystosowana – mówi ekspert.

Remedium ma byćzablokowanie zalewu „chińskiego badziewia”, a uderzyć trzeba precyzyjnie. - Dziś magazyny w Europie są wypełnione na następne dwa lata. Niech ten sprzęt wraca do kraju pochodzenia. Powinniśmy postawić na local content, bo możliwe jest nawet 50-60% europejskiej produkcji. Potrzebne są dotacje do CAPEX-u zakładów produkcyjnych, ale to nie wszystko – podkreśla.

Przy produkcji instalacji PV ważnych jest kilka elementów. Patrząc na same dotacje do produkcji, na pierwszy plan wysuwają się płytki polikrzemowe. - Mamy dobre zasoby piasków kwarcowych, a kiedyś mieliśmy bardzo szeroko zakrojony przemysł półprzewodnikowy. To wszystko padło, ale piaski polikrzemowe możemy ponownie wykorzystać. W tym obszarze najważniejsze jest to, że produkcja wymaga dużo energii, także elektrycznej, przy czym kluczowy będzie niski ślad węglowy. To jest potężne wyzwanie, by całość zadziałała w rozsądny sposób. Mamy wysoki ślad węglowy w energetyce, więc nawet dopłata do CAPEX-u wcale nie oznacza, że całość się będzie opłacała – rysuje ryzyka ekspert. Równocześnie zaznacza, że w Chinach płytki krzemowe powstają w warunkach pracy niewolniczej, a fabryki zasilane są wysokoemisyjną energią.

- Drugim obszarem są ogniwa, najbardziej inteligentna część technologii fotowoltaicznej, przetwarzająca promienie słoneczne na energię elektryczną. Tu rzeczywiście liczy się wsparcie CAPEX-u. Produkcja 1 GW kosztuje ok. 400 mln zł. Mamy tu kolejny problem (ale i szansę!) – wskazuje Grzegorz Wiśniewski. - Ogniwa wymagają nie tylko krzemu, ale i dużej ilości srebra. 20% jego produkcji na potrzeby światowe przypada na fotowoltaikę. Tu trzeba wspierać poza dotacyjnie, korzystając z tego, że mamy KGHM, drugiego na świecie producenta srebra i potentata miedziowego, który bezpośrednio z rynku PV nie korzysta. Nie uczestniczy jeszcze w światowym podziale rynku, a mógłby się do niego włączyć – mówi prezes IEO. Dodaje, że można byłoby takżewesprzeć produkcję pasty srebrnej czystej lub z tańszymi dodatkami/substytutami z miedzi, która wykorzystywana jest masowo w produkcji ogniw.

Ostatni element to dość skomplikowana kwestia modułów. Tu ekspert zaleca ostrożność, by nie wylać dziecka z kąpielą. - Jeśli chodzi o moduły, to w praktyce w Europie po prostu składa się w ramki to, co już jest wyprodukowane. Wsparcie jest możliwe, ale błędem byłoby wspieranie tylko producentów modułów. Dlaczego? Jeśli będą importowali komponenty z Chin, będąc uzależnieni od dostaw, krzemu i ogniw, to Chiny zareagują tak, że obniżą ceny modułów, a podniosą udział ogniw, co spowoduje całkowite uzależnienie – przestrzega Grzegorz Wiśniewski. Jego zdaniem najlepszym i najszybciej możliwym do wprowadzenia rozwiązaniem proponowanym przez Net-Zero Industry Act byłoby wykorzystanie kryteriów poza cenowych. Przetargi musiałyby uwzględniać cały łańcuch dostaw, który miałby rozpisane kryteria dla płytek, ogniw i modułów. – Wtedy moduły europejskie mogą wygrać, jeśli producenci będą adresowali swoje produkty na sektor z aukcji OZE – konkluduje Grzegorz Wiśniewski.

Marta Wierzbowska-Kujda: Redaktor naczelna, sozolog

Przypisy

1/ Całą analizę można znaleźć tutaj:
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2024-06-07/chiny-na-drodze-do-zielonego-bezpieczenstwa-energetycznego
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony